Małgorzata Oliwia Sobczak - Kolory zła. Błękit
22.04.2025Przy poprzednim tomie serii o prokuratorze Leopoldzie Bilskim ("Żółć") zastanawiałam się ze złem w jakim kolorze będzie się musiał mierzyć następnym razem. I już wiem, że to błękit - dokładnie taki, jak barwa bezchmurnego nieba, w które przed śmiercią patrzyła Nela Soba. Ciało dziewczyny zostaje znalezione w lesie, a w ujęciu sprawcy na pewno nie pomaga fakt, że nikt zdawał się nie mieć motywu, by ją zabić. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że odpowiedzi być może trzeba szukać w przeszłości, gdzie ktoś inny stracił życie w podobnych okolicznościach, a trudnym do zignorowania punktem wspólnym jest tabliczka z napisem: "Zmarła śmiercią męczeńską".
Mam wrażenie, że Małgorzata Oliwia Sobczak z tomu na tom coraz bardziej się rozkręca, coraz wyżej podnosi sobie poprzeczkę, serwując mi jeszcze więcej emocji i zaskoczeń. "Błękit" zaczyna się tak, że od razu poczułam się wciągnięta w nową historię, w postaci, w całą przestrzeń, która stała się sceną zbrodni. Jest naprawdę sugestywnie i prawdę mówiąc mam wrażenie, że przez jakiś czas wchodzenie samotnie do lasu będzie wywoływało dosyć nieprzyjemne skojarzenia.
Zdecydowanie podobało mi się też wprowadzenie do akcji palinolożki Janiny Hinc. Czy badanie drobinek roślin, pyłków, zarodków na miejscu zbrodni może doprowadzić do przełomu w sprawie? Z jednej strony wydaje się to dobrym kierunkiem śledztwa, z drugiej trudno mi sobie wyobrazić, że w naszych realiach ktoś aż tak pochyla się nad tym tematem. Ale nie zmienia to faktu, że bardzo mnie to zaciekawiło i dzięki temu zorientowałam się też, że ta bohaterka pojawia się w innej serii autorki - Granice zła. Muszę koniecznie przeczytać!
Im głębiej wchodziłam w fabułę "Błękitu", tym bardziej byłam ciekawa na jakie rozwiązanie postawi ostatecznie autorka, bo po drodze pojawia się naprawdę sporo możliwości. I każda zdaje się pod pewnymi względami prawdopodobna. Przyznaję, że w pewnej chwili wydawało mi się nawet, że rozpracowałam je wszystkie, a okazało się, że Małgorzata Oliwia Sobczak zdołała mnie w pewnym stopniu zaskoczyć. Mam wprawdzie taką lekką wątpliwość czy aby to zakończenie nie poszło trochę zbyt daleko, czy było wcześniej wystarczająco przesłanek, by na nie wpaść, ale z drugiej strony może po prostu nie patrzyłam w odpowiednią stronę?
Zaczynam też bardziej doceniać to, że autorka nie stara się na siłę gmatwać życia głównego bohatera, pozwalając mu skupić się na pracy. Leopold Bilski nadal nie wywołuje we mnie ogromu emocji, ale to miła odmiana, gdy w przeciwieństwie do wielu innych kryminałów, główny bohater nie dostaje od życia non stop po głowie.
Bardzo dobre to było spotkanie - wciągające, klimatyczne, dające do myślenia. A jeśli miałabym stawiać na to, jaki będzie następny kolor zła, to moim typem jest zieleń. Zgniła zieleń.

Garść cytatów:
"Nigdy nie jesteśmy bardziej niż w chwili bólu". (s. 13)
"Gdy na niczym ci nie zależy, przestajesz się bać". (s. 270)
2 komentarze
Przede mną jeszcze "Żółć".
OdpowiedzUsuńTa część jeszcze przede mną. Uwielbiam tę serię.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)