Merryn Allingham - Morderstwo w kaplicy

28.03.2025



Merryn Allingham, Morderstwo w kaplicy [Murder at St. Saviour’s], tłum. Ewa Ratajczyk, MANDO, 320 stron.
Flora Steele, tom 5.

Było więcej niż pewne, że sięgnę po kolejny tom serii z Florą Steele, bo przy wszystkich poprzednich bawiłam się świetnie i mocno przywiązałam się do bohaterów. Jest coś takiego w tych spotkaniach, w tym specyficznym klimacie angielskiego miasteczka lat 50., że szalenie dobrze się w tym odnajduję. Zagadka kryminalna ma przy tym tak naprawdę drugorzędne znaczenie, chociaż trzeba powiedzieć, że Merryn Allingham w tym temacie radzi sobie coraz lepiej.

Nowy wikary nie zdążył jeszcze na dobre zagrzać miejsca w parafii w Abbeymead i przygotować się do prowadzenia pogrzebu jednej z mieszkanek, gdy dźwięk kościelnego dzwonu stał się zapowiedzią jego własnego pochówku. Ta nagła śmierć od pierwszej chwili wzbudza podejrzenia i rodzi wiele pytań. Flora i Jack, obecni na miejscu zbrodni, nie odpuszczą możliwości poprowadzenia własnego śledztwa.

Główna bohaterka ma w sobie taką pewność siebie i bezpośredniość, która mi się podoba. Jeśli stawia sobie za cel odkrycie prawdy, to jest pewne, że nie odpuści tematu, nawet, kiedy zrobi się niebezpiecznie. Jest w tym taka wewnętrzna potrzeba rozwiązania zagadki, sprawdzenia swoich teorii i poukładania wszystkiego element po elemencie. Ewidentnie ma w sobie żyłkę detektywa, a Jack jako pisarz kryminałów z powodzeniem jej w tych przygodach towarzyszy. Piszę przygody, bo chociaż rozwiązywane przez nich sprawy są bardzo poważne (ktoś przecież zginął!), to całość ma taki dosyć lekki charakter, idealnie wpisując się w popularną ostatnio kategorię książek - cosy crime. Jest zagadka, jest zbrodnia, ale nie ma drastycznych opisów, a klimat niewielkiego miasteczka nadaje całości pewnej sielskości. I o ile lubię mocne, trzymające w napięciu kryminały, to dzięki Merryn Allingham odkryłam, że i w ich delikatnej wersji też świetnie jest się zaczytać.



"Morderstwo w kaplicy" daje szansę na pogłówkowanie co do tożsamości sprawcy, a autorka podsuwa na przestrzeni powieści kilka całkiem obiecujących tropów. I nie miałam wcale pewności, który jest właściwy, więc to, co nieco doskwierało pierwszym trzem tomom, czyli duża przewidywalność, czwartego i piątego już moim zdaniem nie dotyczy. Poza tym lubię relację między Florą i Jackiem - niespieszną, bez nadęcia, budząca sympatię, a w Abbeymead, w którym toczy się akcja, naprawdę miło jest przebywać.  I chyba jedyne czego mi w tym wszystkim brakowało to więcej księgarni, którą główna bohaterka prowadzi, a która zeszła na boczny tor (dobrze, że to jej własność, bo inaczej nie mogłaby jej tak często wcześniej zamykać w razie potrzeby ;)) 

Bardzo mnie cieszy, że kolejny raz ta seria mnie nie zawiodła i czułam taką samą przyjemność z lektury jak zawsze. Książki Merryn Allingham stają się dla mnie pewnym wyborem, kiedy mam ochotę na lekki, klimatyczny kryminał.


  Garść cytatów:
"Wiedziała, że każde śledztwo zaczyna się mgliście i niejasno. Każda tajemnica na początku wydaje się nieprzenikniona".

~~*~~
Za książkę "
Morderstwo w kaplicy" dziękuję Wydawnictwu MANDO.
[współpraca reklamowa]
             
   

Zobacz również

6 komentarze

  1. Nie znam tej serii, ale wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, jeśli lubisz lekkie kryminały lub chcesz takiego spróbować :)

      Usuń
  2. Muszę w końcu zapoznać się z serią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lekki, klimatyczny kryminał? Będę miała na oku tę serię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak można opisać te książkę i całą serię :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy