Alice Feeney - Zabójcza przyjaźń
10.03.2025Anna Andrews ciężko pracowała na swoją pozycję głównej prezenterki wiadomości, ale okazuje się, że nie każdy docenia to, jak świetnie się w tej roli odnalazła. Nikogo też nie obchodzi, że wcale nie pali się do wyjazdu do Blackdown, gdzie właśnie dokonano morderstwa. Temat z reporterskiego punktu widzenia można by było uznać za ciekawy, gdyby nie fakt, że Anna ma z tym miastem niespecjalnie dobre wspomnienia i wolałaby tam nie wracać. Jack Harper jako prowadzący śledztwo będzie się starał odnaleźć sprawcę, jak tylko ukryje te wszystkie dowody, które mogłyby wskazywać na niego samego.
A więc właśnie - śledztwo. To zdecydowanie najsłabszy punkt tej powieści i po prostu nie mogłam przymknąć oczu na to, jak bardzo go nie ma, a gdy już nawet trochę jest, to wydaje się tak absurdalnie nieprofesjonalne, że aż zgrzytałam zębami. Rozumiem, że to małe miasteczko mogło nie mieć do czynienia z taką zbrodnią, ale hej! jakieś minimum podstawowych działań wypadałoby dopilnować. Coś tam niby dzieje się tle (ale autorka niewiele z tego pokazuje), gdzieś są badane jakieś poszlaki (ale właściwie nie te kluczowe) i tak naprawdę prowadzący śledztwo robi sobie co chce, niemal bez żadnej kontroli. Jest jego partnerka, która coś tam niby dostrzega, ale jej postępowanie też wydaje się dziwne i nieprzystające do funkcji, jaką pełni. Przez to podejście historia straciła w moich oczach na wiarygodności.
Nieco lepiej sprawa ma się w przypadku samej kryminalnej zagadki, chociaż i tu mam kilka zastrzeżeń. Dosyć łatwo można domyślić się gdzie w przeszłości tkwi źródło aktualnych wydarzeń, ale to nie stanowiło wielkiego problemu, dopóki nie byłam pewna kto za tym wszystkim stoi. I z jednej strony uważam, że autorka naprawdę sprytnie utkała całą sieć podejrzeń i w znany mi już sposób postarała się, bym podejrzliwie patrzyła na większość bohaterów. Z drugiej jednak udało mi się już mniej więcej w połowie powieści odgadnąć, kto jest winny i trochę liczyłam na to, że jednak się mylę. Nie pomyliłam się, niestety. Nie mogę jednak napisać, że zakończenie jest totalnie oczywiste, bo uważam, że mniej wprawiony w takich historiach czytelnik może być solidnie zaskoczony.
Ta książka miała potencjał, by stać się kawałkiem naprawdę solidnego kryminału, gdyby tylko Alice Feeney nie potraktowała tak bardzo po macoszemu śledztwa. Dorzucić do tego muszę brak końcowego zaskoczenia, za które gniewam się jednak odrobinę mniej, bo mam poczucie, że udało mi się po prostu dostrzec po drodze pewne niuanse, które pomogły mi dosyć wcześnie zorientować się w sytuacji. Nie mogę stwierdzić, że to zupełnie nieudana historia, bo były momenty niepewności, było zaciekawienie toczącą się akcją, ale moje rozczarowanie wynika ze świadomości, że autorkę stać zdecydowanie na więcej i tym razem czułam, jakby poszła w tworzeniu tej powieści trochę na skróty.

Inne książki Alice Feeney na K-czyta
4 komentarze
Mam w planach lekturą tej książki i jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńPolecam jej ostatni thriller!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic autorki, może czas to zmienić...
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej autorki. Koniecznie muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)