Jim Butcher - Martwy rewir

17.02.2025




Jim Butcher, Martwy rewir [Dead Beat], tłum. Wojciech Szypuła, MAG, 2016, 608 stron.

Przez blisko pięć lat nie czytałam się z Jimem Butcherem! Nie mam na to żadnego sensownego wyjaśnienia, ale przynajmniej udało mi się w tym czasie zebrać wszystkie wydane u nas dotychczas tomy serii (a wcale nie było łatwo), więc mam pewność, że nie zabraknie mi okazji do ponownych spotkań z Harrym Dresdenem. I już się z tego cieszę, bo jest coś takiego w tych książkach, co sprawia, że czuję lekkość i radość czytania - bez głębokich analiz i zastanawiania się nad ważkością fabuły. Ot, czysta rozrywka, w której doskonale się odnajduję. I to o dziwo, bo fantastyka nigdy nie jest moim pierwszym wyborem, gdy chodzi o gatunek literacki.

Harry często ładuje się w kłopoty, a gdy idzie o zadbanie o dobro osoby, na której mu zależy, to jest więcej niż pewne, że zrobi wszystko, co tylko będzie koniecznie. I jeszcze więcej. Karrin Murphy spędza czas na urlopie, nieświadoma, że ktoś ma materiały, mogące zniszczyć jej karierę. W zamian za ich nieujawnianie Dresden obiecuje pewnej wampirzycy dostarczenie Słowa Kemmlera. Problem w tym, że właściwie nie do końca wie, na co się zgodził i co to właściwie jest. Szybko okaże się też, że nie tylko on go szuka i trwa naprawdę śmiertelnie niebezpieczny wyścig z czasem.



Czy przeszkadza mi, że główny bohater zgrywa... bohatera? Totalnie nie, bo Harry jest w tym tak autentyczny, że jestem skłonna uwierzyć, że jego działania mają uzasadnienie. Czasami rzeczywiście są niezbyt mądre, ale wynikają z silnego poczucia odpowiedzialności i dobrego serca. Co ciekawe w "Martwym rewirze" zacznie się nieco zacierać granica między białą a czarną magią i nie zawsze będzie takie oczywiste, co właściwie jest słuszne. Dresden będzie musiał podjąć kilka trudnych decyzji, narażając własne sumienie.

Cóż mogę powiedzieć - po raz kolejny bawiłam się świetnie. Harry jest taki jak zawsze, a jego towarzystwo sprawia mi niekłamaną przyjemność. Podoba mi się to stworzone przez Jima Butchera połączenie magii z chicagowską rzeczywistością, bo jedną stopą mogę sobie stać tam, gdzie czuję się pewniej, a drugą poznawać mniej przyziemne sprawy. Przyjmuje ten Dresdenowy świat takim, jakim jest, nawet wtedy, gdy gdzieś tam śmiga mi myśl, że autor czasami wymyśla pewne magiczne elementy trochę na poczekaniu, tak żeby pasowały do fabuły. To przestaje mieć znaczenie w chwili, gdy uświadamiam sobie, że uśmiecham się na myśl o powrocie do tej historii.



"Martwy rewir" był więc dokładnie taki, jak lubię w przypadku książek Jima Butchera - pełen walczącego o przetrwanie (i słuszną sprawę) Harry'ego, z typowym dla niego nieco ironicznym poczuciem humoru, rozpędzającej się rozdział po rozdziale akcji i rzucania bohaterami na wszystkie strony w kulminacyjnym momencie. Już zacieram ręce na kolejne powieści z serii.


  Garść cytatów:

"Widzisz coś, czego nie ogarniasz. To cię przeraża, ale kiedy dowiesz się o tym czegoś więcej, będzie ci łatwiej. Wiedza odpiera strach". (s. 94)

"Twoje zachowanie sprawia, że jesteś częścią problemu, Li. Zamiast częścią rozwiązania". (s. 209)

"Tak bardzo opatulamy się światłem, że ledwie widzimy gwiazdy na nocnym niebie". (s. 368)




        

          

Zobacz również

5 komentarze

  1. Nie znam tej serii, więc mam dużo do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To ciekawe połączenie kryminału, fantastyki i... humoru :)

      Usuń
  3. Od dawna mam tę serię w planach. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy