Adrian Bednarek, K.N. Haner i inni - Zabójcze święta

30.12.2024



Adrian Bednarek, K.N. Haner, Joanna Jodełka, Grzegorz Kapla, Jacek Ostrowski, Małgorzata Rogala, Alek Rogoziński, Magda Stachula, Paulina Świst, Artur Urbanowicz, Zabójcze święta, Skarpa Warszawska, 2019, 338 stron.

Sięgnęłam po "Zabójcze święta" teoretycznie w idealnym momencie, bo w święta właśnie, ale niestety to wcale nie okazało się gwarantem udanej lektury. Prawdę mówiąc zbiór opowiadań, w którym swój udział miało aż dziesięciu twórców prozy (dość znanych zresztą), okazał się mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. Historie, które w większości nie wzbudzają emocji, nie zachwycają klimatem, ani nie pobudzają wyobraźni to nie jest coś, czego oczekiwałam.

Początek był nawet obiecujący, bo mglista, gęsta atmosfera w "Puszwajble" Grzegorza Kapli dawała nadzieję na coś ciekawego, ale pod koniec tego opowiadania gdzieś się to wszystko rozmyło. "Więzienie" Pauliny Świst totalnie mnie nie przekonało (to dla mnie historia napisana na siłę, bez polotu), a "Krwawe jasełka" Jacka Ostrowskiego to głównie brutalne opisy i niewiele poza tym. "Pierwsza gwiazdka" K.N. Haner kojarzyła mi się z bardziej z telenowelą niż porządnym kryminalnym opowiadaniem, a "Podarunek" Małgorzaty Rogali niestety niczym się nie wyróżnił i miałam wrażenie jakby był stworzony od niechcenia, z ogranych motywów. Joanna Jodełka w "Morderstwie na Bajkowym" jakiś pomysł miała, ale całość ostatecznie wyszła dosyć groteskowa, nieautentyczna. "Ona" Magdy Stachuli to historia z potencjałem (można tu poczuć lekki niepokój), ale nie do końca wykorzystanym, bo zakończenie jest nijakie. Podobnie rzecz ma się z "Upiorną Karolcią" Alka Rogozińskiego, który sięga po ciekawy motyw, tyle że nie udaje mu się jakoś uchwycić jego mrocznego charakteru.

Zbiór "Zabójcze święta" tak naprawdę - w moim odczuciu - ratują tylko dwa opowiadania - "#Samotneświęta" Adriana Bednarka, gdzie pojawia się ciekawy twist fabularny, którego się nie spodziewałam oraz "Dodatkowe nakrycie" Artura Urbanowicza, w którym rzeczywiście mamy i ciekawy pomysł, i niepokojący klimat, i satysfakcjonującą klamrę na końcu opowiadania. Tych dwóch autorów dzięki temu krótkiemu spotkaniu chętnie poznam bliżej, by przekonać się co mają do zaoferowania w dłuższej formie.

Przykro mi to pisać, ale mam wrażenie, że większość historii z tej publikacji napisana została po prostu pod zadany temat, ale bez dbałości o to, by poza świątecznymi motywami naprawdę dawały czytelnikowi porządną porcję wrażeń. Zachęcać miały pewnie znane nazwiska, ale one niestety nie wystarczą, by nie czuć po lekturze niedosytu. Jak mam ogromny i tylko opowiadania Adriana Bednarka i Artura Urbanowicza powstrzymują mnie przed stwierdzeniem, że to była strata czasu.

Zobacz również

4 komentarze

  1. Szkoda, że ta antologia tak słabo wypadła, bo chciałam ją przeczyta.ć

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie... udanej kolejnej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że tego zbioru akurat nie czytałam. Ale rzeczywiście znajdują się w nim same znane nazwiska.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i dlatego nie sięgnęłam i nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy