Elizabeth Jane Howard – Lata beztroski
5.11.2024Sagi rodzinne nie są moim pierwszym wyborem, gdy myślę o tym, co chciałabym przeczytać, a może niesłusznie, bo wygląda na to, że świetnie się w nich odnajduję. Bardzo cenię na przykład Sagę rodziny Neshov Anne B. Ragde, natomiast „A lasy wiecznie śpiewają” Trygve Gulbranssena znalazły się wśród moich ulubionych książek 2022 roku. Nie będę jednak udawała, że wiedziałam, że spodobają mi się „Lata beztroski” Elizabeth Jane Howard – to był raczej impuls, by po ten tytuł sięgnąć i sprawdzić, czy zdoła mnie wciągnąć. Teraz, po lekturze, pewna jestem jednego – to książka dla mnie, ale to jednocześnie książka nie dla każdego.
Jest rok 1937, a Hugh, Rupert i Edward, wraz ze swoimi rodzinami, spędzają coroczne wakacje u rodziców i siostry w posiadłości Home Place. Tu ich codzienność mocniej się splata, ale w gruncie rzeczy każdy z nich nadaje jakby na nieco innych falach, mierzy się z innymi problemami i niepokojami. To zresztą stwierdzenie, które można odnieść do większości bohaterów powieści, a dzięki Elizabeth Jane Howard miałam okazję naprawdę dobrze poznać każdą z osób, która na kartach tej książki się pojawia.
Nie spodziewałam się, że „Lata beztroski” wciągną mnie już od pierwszych stron i tak łatwo przeniosę się w codzienność rodziny Cazaletów. Gdyby zastanowić się nad tym przez chwilę, to akcja jest tu tak niespieszna, że wcale nie powinna trzymać tak mocno przy sobie. W istocie to nie kolejne wydarzenia, a klimat i niezwykle barwne pokazanie realiów sprawiły, że z miejsca poczułam, że przeniosłam się do Home Place. Otworzenie tej książki, było jak przejście przez drzwi, które szybko się zamknęły, odcinając mnie od rzeczywistości. Chłonęłam życie kolejnych postaci, wczuwałam się w ich problemy i patrzyłam na świat tak, jak oni patrzyli. To jest największy atut pióra Elizabeth Jane Howard – stworzyła taką przestrzeń, z takimi bohaterami, że uwierzyłam w ich istnienie i chciałam z nimi przebywać. Każdy jest tu jakiś, każdy przeżywa całym sobą małe-wielkie wydarzenia i uchwycenie tego uważam za godne podziwu.
Zdaję sobie sprawę, że taka historia, w której zwyczajna, na pierwszy rzut oka nieprzesadnie porywająca, codzienność wysuwa się na pierwszy plan i nie kryje wielu zwrotów akcji, nie przypadnie do gustu każdemu. Relacje z życia rodziny Cazaletów są bardzo szczegółowe i mogą się dla niektórych okazać nużące (i generować pytania „kiedy wreszcie coś zacznie się dziać”), szczególnie gdy czeka się na wielkie przełomy. Tutaj mamy raczej do czynienia z drobnymi pęknięciami i rysami na pozornie ładnym obrazku. Niektóre wątki wyglądają na jeszcze nie całkiem rozwinięte, inne prowadzą do jakiegoś finału, ale zazwyczaj nie jest to coś porażającego i niespodziewanego. Jest w tym wszystkim za to tyle uroku i taka jakaś prawdziwość, że miałam wrażenie jakby Elizabeth Jane Howard nie tyle wykreowała jakąś literacką rzeczywistość, co raczej z ogromnym wdziękiem odmalowała to, w czym, w swojej wyobraźni, uczestniczyła. I pozwoliła również mi uczestniczyć.
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros ♥
[współpraca reklamowa]
4 komentarze
Mam ten tytuł na oku.
OdpowiedzUsuńJak pięknie napisałaś o tej książce. Aż mam ochotę ją od razu przeczytać.
OdpowiedzUsuńNabrałam wielkiej ochoty na przeczytanie tej części sagi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że polubiłabym się z tą historią.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)