Freida McFadden - Pomoc domowa
30.10.2024Freida McFadden, Pomoc domowa [The Housemaid], tłum. Elżbieta Pawlik, Czwarta Strona, 2023, 432 strony.
Millie oddałaby wiele za pracę u rodziny Winchesterów… Bycie pomocą domową w takim bogatym, eleganckim domu i przede wszystkim możliwość przeniesienia się z samochodu do prawdziwego pokoju z łóżkiem (małym, ale jednak) jest aktualnie szczytem jej marzeń. Wiecie jednak jak to mówią – uważaj o czym marzysz, bo może się spełnić. Szybko okazuje się, że Nina, którą ją zatrudniła, jest szefową, delikatnie rzecz ujmując, nieprzewidywalną. Millie jest jednak zdeterminowana, by zatrzymać tę posadę, bo z jej przeszłością nigdy nie może być pewna czy zagrzeje gdzieś miejsce na dłużej.
Od pierwszych stron bacznie przyglądałam się jak główna bohaterka stara się odnaleźć w nowej sytuacji. Było dla mnie oczywiste, że nie może być tak pięknie, jak się początkowo wydawało, więc automatycznie stałam się wyczulona na wszystko, co się działo dookoła. Freida McFadden całkiem sprawnie buduje napięcie i atmosfera ze strony na stronę się zagęszcza. To, na co można było przymknąć oko, staje się czymś, czego już nie da się zbagatelizować. Millie zdaje sobie z tego sprawę, ale z dnia na dzień angażuje się w życie Winchesterów coraz bardziej, nie zważając na niebezpieczeństwo.
„Pomoc domowa” ma ten duży atut, że bardzo łatwo się w niej zaczytałam. To jeden z tych thrillerów, w które się wsiąka się momentalnie i z zainteresowaniem przewraca kolejne strony. Jednocześnie mam chyba już zbyt duże doświadczenie w takich historiach, by nie rozważać różnych scenariuszy wydarzeń w oczekiwaniu na plot twist. Pewnie dlatego moment w książce, który może się wydawać szokujący, na mnie aż takiego wrażenia nie zrobił, bo to jedna z opcji, jaką brałam pod uwagę. Na plus jednak uznaję późniejsze rozwinięcie tego wątku i kilka scen, które mogą przyprawić o dreszcz niepokoju.
Przyznaję, że trochę liczyłam na to, że będzie to jedna z takich powieści, gdzie wszystko dosłownie staje na głowie i nie można być niczego pewnym (w stylu „Schroniska” Sama Lloyda czy „Ostatniego domu na zapomnianej ulicy” Catriony Ward), ale „Pomoc domowa” nie ma aż takiej siły rażenia i nie jest tak skomplikowana. Książkę Freidy McFadden czytało mi się zdecydowanie dobrze i tak też się przy niej bawiłam, ale trafia u mnie raczej do tej szufladki z historiami, które stanowią po prostu zajmującą rozrywkę. Ani mniej, ani więcej.
3 komentarze
Zastanawiałam się nad lekturą tej książki, ale teraz utwierdziłaś mi w przekonaniu, że nie jest to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam tej książki. Czeka cały czas na mojej półce.
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się bardzo podobała. Pochłonęłam ją w Wigilię zeszłego roku, jak sprzątnęłam po gościach ;) jednak po II część już nie sięgnęłam i raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)