Stephen King – Smętarz dla zwierzaków

14.09.2024



Stephen King, Smętarz dla zwierzaków [Pet Sematary], tłum. Paulina Braiter, Prószyński i S-ka, 2019, 416 stron.

„Smętarz dla zwierzaków” to jedna z tych książek, które – takie odnosiłam wrażenie – czytali już wszyscy fani Stephena Kinga poza mną. Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale w głowie utarło mi się przekonanie, że ta powieść wymieniana jest często wśród tych szczególnie dobrych w dorobku autora. Pewnie dlatego automatycznie próbowałam – nieco na przekór – nie nastawiać się na nic wielkiego, by uniknąć rozczarowania. Autentycznie widzę teraz siebie jak kilka razy już, już po nią sięgałam, ale odkładałam lekturę na później i jak – gdy już się na nią zdecydowałam – ostrożnie otwierałam książkę w obawie czy uda mi się w niej szybko zaczytać. Wiem, za dużo zupełnie niepotrzebnej analizy, bo bardzo szybko okazało się, że „Smętarz dla zwierzaków” czyta mi się wyjątkowo dobrze i świetnie odnajduje się w jego klimacie.

Louis Creed przeprowadza się wraz z rodziną – żoną, dwójką dzieci i kotem – do niewielkiej miejscowości Ludlow. Dom, w którym mają zamieszkać, od razu wzbudza ich entuzjazm, a przyjaźnie nastawieni sąsiedzi jeszcze to wrażenie bycia w dobrym, bezpiecznym miejscu, pogłębiają. I tylko znajdujący się nieopodal w lesie cmentarz, na którym mieszkańcy grzebią swoje zwierzęta, budzi nieco sprzeczne odczucia w członkach rodziny Creed. Później nadchodzi pierwszy dzień pracy Louisa i mężczyzna będzie się musiał mierzyć z sytuacją, która odciśnie na nim silne piętno. Szczególnie, że noc po niej karze mu się zastanowić czy nie postradał zmysłów.



To był zdecydowanie taki Stephen King, jakiego lubię. I jednocześnie taki, jakiego na pewno nie każdy polubi. Akcja rozkręca się wolno, momentami jest dosyć sielsko i widać tu mocno gawędziarski styl autora. A jednak nawet, kiedy wydaje się, że wszystko układa się w rodzinie Creed dobrze, ma się wrażenie, że to tylko cisza przed burzą. Byłam więc niemal cały czas w gotowości na to, co się może wydarzyć, na moment, kiedy spokojny sen przejdzie w koszmar, z którego nie da się obudzić.

Powieści zazwyczaj nie budzą we mnie silnego przerażenia i nie mogę napisać, że ze „Smętarzem dla zwierzaków” było inaczej, ale już napięcia było całkiem sporo. Poza tym King bardzo umiejętnie wchodzi w głowy swoich postaci i ich emocje łatwo mi się udzielały. I to jest chyba największy atut tej książki – nie same rozwiązania fabularne, ale to, jak poszczególne sytuacje wpływają na bohaterów i to jak realistycznie jest to pokazane. Dla mnie to także powieść bardzo klimatyczna, z taką duszną atmosferą, w którą bardzo szybko wsiąknęłam i w której zostałam aż do ostatniej strony.


 Garść cytatów:

- Ziemia serca mężczyzny jest kamienista, Louis (…) Mężczyzna hoduje w niej to, co zdoła… i opiekuje się tym”. (s. 71)

Zobacz również

4 komentarze

  1. Dla mnie to numer jeden w twórczości Stephena Kinga. Uwielbiam klimat tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się mega zachęcona do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym przeczytała coś od Kinga, bo jego książki wydają mi się interesujące, ale popełnilam błąd i pierwszą książką, jaką przeczytałam, było "To". Ciężko się czytało, do tego ta książka to cegła, a wtedy nie miałam czytnika, więc nie wróciłam do jego twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat tej jego książki nie czytałam, ale gdzieś ją znajdę na półce ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy