Stephen King – Smętarz dla zwierzaków
14.09.2024„Smętarz dla zwierzaków” to jedna z tych książek, które – takie odnosiłam wrażenie – czytali już wszyscy fani Stephena Kinga poza mną. Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, ale w głowie utarło mi się przekonanie, że ta powieść wymieniana jest często wśród tych szczególnie dobrych w dorobku autora. Pewnie dlatego automatycznie próbowałam – nieco na przekór – nie nastawiać się na nic wielkiego, by uniknąć rozczarowania. Autentycznie widzę teraz siebie jak kilka razy już, już po nią sięgałam, ale odkładałam lekturę na później i jak – gdy już się na nią zdecydowałam – ostrożnie otwierałam książkę w obawie czy uda mi się w niej szybko zaczytać. Wiem, za dużo zupełnie niepotrzebnej analizy, bo bardzo szybko okazało się, że „Smętarz dla zwierzaków” czyta mi się wyjątkowo dobrze i świetnie odnajduje się w jego klimacie.
Louis Creed przeprowadza się wraz z rodziną – żoną, dwójką dzieci i kotem – do niewielkiej miejscowości Ludlow. Dom, w którym mają zamieszkać, od razu wzbudza ich entuzjazm, a przyjaźnie nastawieni sąsiedzi jeszcze to wrażenie bycia w dobrym, bezpiecznym miejscu, pogłębiają. I tylko znajdujący się nieopodal w lesie cmentarz, na którym mieszkańcy grzebią swoje zwierzęta, budzi nieco sprzeczne odczucia w członkach rodziny Creed. Później nadchodzi pierwszy dzień pracy Louisa i mężczyzna będzie się musiał mierzyć z sytuacją, która odciśnie na nim silne piętno. Szczególnie, że noc po niej karze mu się zastanowić czy nie postradał zmysłów.
To był zdecydowanie taki Stephen King, jakiego lubię. I jednocześnie taki, jakiego na pewno nie każdy polubi. Akcja rozkręca się wolno, momentami jest dosyć sielsko i widać tu mocno gawędziarski styl autora. A jednak nawet, kiedy wydaje się, że wszystko układa się w rodzinie Creed dobrze, ma się wrażenie, że to tylko cisza przed burzą. Byłam więc niemal cały czas w gotowości na to, co się może wydarzyć, na moment, kiedy spokojny sen przejdzie w koszmar, z którego nie da się obudzić.
Powieści zazwyczaj nie budzą we mnie silnego przerażenia i nie mogę napisać, że ze „Smętarzem dla zwierzaków” było inaczej, ale już napięcia było całkiem sporo. Poza tym King bardzo umiejętnie wchodzi w głowy swoich postaci i ich emocje łatwo mi się udzielały. I to jest chyba największy atut tej książki – nie same rozwiązania fabularne, ale to, jak poszczególne sytuacje wpływają na bohaterów i to jak realistycznie jest to pokazane. Dla mnie to także powieść bardzo klimatyczna, z taką duszną atmosferą, w którą bardzo szybko wsiąknęłam i w której zostałam aż do ostatniej strony.
Garść cytatów:
„- Ziemia serca mężczyzny jest kamienista, Louis (…) Mężczyzna hoduje w niej to, co zdoła… i opiekuje się tym”. (s. 71)
8 komentarze
Dla mnie to numer jeden w twórczości Stephena Kinga. Uwielbiam klimat tej książki.
OdpowiedzUsuńU mnie też ląduje wśród tych bardzo lubianych tytułów Kinga :)
UsuńCzuję się mega zachęcona do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńChętnie bym przeczytała coś od Kinga, bo jego książki wydają mi się interesujące, ale popełnilam błąd i pierwszą książką, jaką przeczytałam, było "To". Ciężko się czytało, do tego ta książka to cegła, a wtedy nie miałam czytnika, więc nie wróciłam do jego twórczości.
OdpowiedzUsuń"To" jeszcze przede mną :) Na powrót do Kinga polecałabym coś lżejszego - przynajmniej objętościowo - na przykład "Misery" lub "Lśnienie" :)
UsuńAkurat tej jego książki nie czytałam, ale gdzieś ją znajdę na półce ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie niech zbyt długo nie czeka, warto :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)