Fredrik Backman – Niespokojni ludzie

28.09.2024



Fredrik Backman, Niespokojni ludzie [Folk med ångest], tłum. Agata Teperek, Marginesy, 2022, 384 strony.

Po tym jak bardzo podobał mi się „Mężczyzna imieniem Ove” (cudowna historia, koniecznie przeczytajcie!) wiedziałam, że będę chciała sięgnąć po inne książki Fredrika Backmana. Wybór padł na powieść „Niespokojni ludzie”, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że pióro szwedzkiego pisarza zdecydowanie do mnie trafia i tylko kwestią czasu jest, gdy przeczytam też jego pozostałe tytuły. Co więcej, mam przeczucie, że mi się spodobają.

Jeśli napad na bank z bronią w ręku wydaje się nie aż tak oryginalną sytuacją, to wyobraźcie sobie, że osoba za to odpowiedzialna wpada w ferworze ucieczki do mieszkania, które akurat prezentowane jest potencjalnym kupcom i staje się kimś, kto nie ma drogi ucieczki, a za to ma kilkoro zakładników. Mało? Zakładnicy zostają uwolnieni, w mieszkaniu rozlega się strzał, a gdy policjanci do niego wpadają, okazuje się puste…

Z jednej strony trudno traktować to wszystko, co się dzieje na kartach książki zupełnie poważnie, bo wiele momentów w niej ociera się o absurd, a z drugiej strony bardzo życiowe jest w tym wszystkim pogubienie bohaterów i to, że każdy z czymś w swojej codzienności się mierzy. I co istotne autor nie pozwala, by reakcje, które na pierwszy rzut oka wydają się dziwne, pozostawały tylko takie – zazwyczaj bowiem okazuje się, że te działania mają jakieś podłoże, a ludzie kryją w sobie zdecydowanie więcej. Więcej trudnych historii, więcej momentów, które sprawiły, że reagują tak, a nie inaczej, więcej niepokoju, niepewności i chaosu, ale też wrażliwości na drugiego człowieka.



Niezwykle barwne jest w „Niespokojnych ludziach” zestawienie postaci, a w połączeniu z wartką akcją czyta się to wszystko trochę jak powieść sensacyjną, w której za chwilę może nastąpić jakieś przetasowanie. Może nie takie zupełnie niespodziewane, ale autorowi udało się mnie raz czy dwa lekko zaskoczyć, nawet jeśli to raczej nie było jego głównym celem.

Fredrik Backman umiejętnie uwypukla to, co może dziać się w głowach niektórych z nas i robi z tego historię, którą poznaje się zarówno z uśmiechem, jak i przejęciem oraz refleksją. Jest w tym taka dawka absurdu i zbiegów okoliczności, które nie każdemu będą odpowiadały, ale ja takie specyficzne lektury szczególnie lubię i pamiętam zdecydowanie dłużej. „Mężczyzna imieniem Ove” nadal pozostaje u mnie zdecydowanym numerem jeden i podejrzewam, że bardzo trudno będzie autorowi ją przebić, ale „Niespokojni ludzie” to też było bardzo, bardzo dobre spotkanie. I już czekam na kolejne.


 Garść cytatów:

Wcale nie byliśmy gotowi na to, żeby dorosnąć. Ktoś powinien był nas powstrzymać”. (s. 54)

W końcu czuje się wyczerpany tym, że zawsze musi napinać skórę wokół żeber, nigdy nie może opuścić ramion, przez całe życie skrada się pod ścianami, zaciskając pięści, aż bieleją mu kostki, i bojąc się, że ktoś go zobaczy, choć nie powinien”. (s. 117)

Z lękiem jest taka dziwna sprawa, że staramy się leczyć chaos chaosem. Człowiek, który sam postawił się w katastrofalnej sytuacji, rzadko się cofa, znacznie częściej pędzi na łeb, na szyję dalej przed siebie z jeszcze większą prędkością”. (s. 232)

(…) humor to ostatnia linia obrony duszy – dopóki się śmiejemy, żyjemy”. (s. 294) 

Inne książki Fredrika Backmana K-czyta

Zobacz również

4 komentarze

  1. Twoja recenzja zaciekawiła mnie bardzo, więc chętnie sprawdzę , jak ja odbiorę tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy