Moa Herngren – Teściowa

27.08.2024

Moa Herngren, Teściowa [Svärmodern], tłum. Wojciech Łygaś, Albatros, 2024, 384 stron.

Po tym jak mocno trafił do mnie „Rozwód”, którego autorką jest Moa Herngren, trochę obawiałam się jej kolejnej książki. Czy nie nastawiam się na zbyt wiele? Czy nie będę rozczarowana i stwierdzę, że to już nie to samo? Miałam w sobie dystans i miałam niepewność, ale fakt, że mimo innych zajęć przeczytałam ją w jeden dzień, łapiąc wszystkie możliwe chwile na lekturę, tak bardzo była wciągająca, świadczy chyba jednak o tym, że moje obawy były bezpodstawne. Szwedzka pisarka znowu to zrobiła, znowu wrzuciła mnie w sam środek historii, która wzbudza ogrom refleksji i wewnętrznego rozdarcia.

Åsa nie potrafi pogodzić się z tym, że została wykluczona z życia swojego ukochanego syna i że to on sam się od niej odciął. Chociaż im więcej o tym myśli, tym wyraźniej widzi, że nic takiego by się nie stało, gdyby nie Josefin, z którą się związał. Teraz wychodzi na to, że wieloletnie matczyne poświęcenie Åsy nic nie znaczy, za wszystko musi przepraszać, a jej chęć bliższego poznania wybranki syna i pomocy młodym zostały zupełnie opacznie zrozumiane. Przecież chciała dobrze, zawsze chciała dobrze…

Moa Herngren przedstawia punkt widzenia tytułowej teściowej, chociaż moim zdaniem kluczowe relacje dzieją się na linii matka-syn, a inni bohaterowie po prostu wyzwalają to, co między nimi przez lata było jakby uśpione. Na wszystkie zdarzenia przez większą część książki patrzymy z perspektywy Åsy, ale znając już trochę szwedzką pisarkę wiedziałam, że przyjdzie też czas na drugą stronę. Znowu uderzyło mnie w jej prozie pokazanie jak różnie patrzymy na te same wydarzenia, jak mocno filtrujemy je przez własne doświadczenia i emocje. Bardzo wyraźnie wybrzmiewało tu też dla mnie powielanie w życiu tych samych schematów, tkwienie w zamkniętym kręgu, z którego tak trudno się wyzwolić, który tak trudno przerwać.



Autorka wcale nie buduje na siłę oryginalnej historii, ale tym, co stanowi wartość tej powieści jest autentyczność emocji, umiejętność stawania się bohaterami, których oczami akurat patrzymy na codzienność. Tam rzeczywiście komuś wali się świat, rzeczywiście czyjeś serce rozrywa się na kawałki, rzeczywiście buzuje pod skórą złość, a z oczu płyną łzy. Bardzo wymowne to są obrazy, wciągające tak mocno, że nie potrafiłam się od tej książki oderwać. I były też myśli, że może w innym kontekście, nie w takich układach jak u Herngren, ale znam takie zachowania, znam takie przekonania, od których niektórzy nie potrafią się uwolnić. I czasem nawet nie są świadomi jak bardzo zatruwają nimi innych.

Daleko mi było do oceniania osób, których życie tym razem pokazała mi szwedzka pisarka. Wiem jednak, że łatwiej jest o to, kiedy stoi się z boku i nie jest się w epicentrum wydarzeń, więc nie dziwi mnie siła emocji, która towarzyszyła bohaterom. Lubię myśleć, że mam teraz, w dorosłym życiu, po przebytych terapiach, więcej zrozumienia dla innych, ale też dla siebie i trochę inaczej patrzę na pewne sprawy. Myślę nad źródłem, zamiast zauważać tylko huragan, który niszczy. 

Moa Herngren kolejny raz mnie zachwyciła i biorąc pod uwagę ile strun we mnie poruszyła, to już nie mogę się doczekać kolejnej jej książki z cyklu Sceny z życia rodzinnego. A trochę też się jej boję, bo autorka porusza takie tematy, które i w trakcie czytania, i później, potrafią trafić w osobiste rany. 


  Garść cytatów:

Niestety prawda jest taka, że im bardziej unikamy myślenia o jakiejś sprawie, tym bardziej nie możemy wyrzucić jej z głowy”. (s. 127)

Wyglądało to jak sytuacje, na które czekamy, ponieważ wiemy, że się zdarzą. W każdej z nich chodzi tylko o czekanie, bo potem nie ma już nic”. (s. 210) 

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
[współpraca reklamowa]

Zobacz również

12 komentarze

  1. Narażasz mnie na koszty :) Już po Twojej rekomendacji zakupiłam "Rozwód".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie teraz będę głosem rozsądku i polecę najpierw przeczytanie "Rozwodu", a później zdecydowanie czy chcesz dokupić "Teściową" :)

      Usuń
  2. Te relacje potrafią wzbudzić wiele emocji. Jake klimatyczne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, a autorka wie jak je pokazać.

      Usuń
  3. Czuję się mocno zachęcona do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam, Agnieszko :) Dużo w niej emocji, a wiem, że Ty cenisz takie książki.

      Usuń
  4. Mam książki autorki na oku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas będzie trzecia z tej serii, więc może będzie znowu okazja trochę Cię pokusić :)

      Usuń
  5. Mi wystarczająco dużo emocji przynoszą moje relacje z teściową oraz relacje mojego męża z jego mamą. I chyba nie mam ochoty dodatkowo nich czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff, mam tę książkę, bo "Rozwód" mnie niespodziewanie zachwycił i cieszę się, że raczej mogę odetchnąć i spokojnie sięgnąć po lekturę. Też obawiałam się, że autorka nie podoła kolejnej książce o tematyce relacji rodzinnych, ale dobrze wiedzieć, że dała radę. Myślę, że to książka w sam raz na jesienne wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie się sprawdzi na taki czas :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba! I cieszę się bardzo, że "Rozwód" Cię zachwycił ♥

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy