Loreth Anne White – Sekret pacjentki

19.08.2024



Loreth Anne White, Sekret pacjentki [The Patient's Secret: A Novel], tłum. Ewa Ratajczyk, Mando, 2023.
Lektor: Kamil Pruban, czas: 11 godz. 5 min, przesłuchane na: Legimi

Zamiast zdać się na radiowe audycje postanowiliśmy z mężem tym razem postawić na książkowy audiobook. Wybór tytułu był przypadkowy o tyle, że po prostu zaciekawił mnie opis, a widok okładki przywołał myśl, że gdzieś kiedyś o tej powieści czytałam, chociaż nie potrafiłam przypomnieć sobie w jakim kontekście (miałam nadzieję, że w pozytywnym). Okazało się, że postawienie na powieść Loreth Anne White to była bardzo dobra decyzja, bo oboje szybko wciągnęliśmy się w „Sekret pacjentki” i w napięciu wsłuchiwaliśmy się w kolejne wydarzenia.

Ładny obrazek rodziny Bradley zostaje poważnie naderwany w chwili, gdy Tom – jej głowa – znajduje pod klifami ciało kobiety, a następnie robi kilka rzeczy, które z miejsca wydają się podejrzane. W gruncie rzeczy jednak rysy były widoczne na tym obrazku już wcześniej, chociaż żeby je dostrzec, trzeba było znaleźć się za zamkniętymi drzwiami domu w kolorze bakłażana. Z pozoru bowiem życie Lily Bradley, jej męża i dwójki dzieci wyglądało idealnie, a jeśli były jakieś problemy, to głównie te, o których kobieta słuchała od swoich pacjentów, w czasie prowadzonej przez nią terapii.

Od początku wiadomo, że historia stworzona przez Loreth Anne White jest w jakiejś części oparta na prawdziwych wydarzeniach i miałam wrażenie, że pewne jej elementy brzmią trochę znajomo. Słucham wielu podcastów kryminalnych, więc było możliwe, że znam sprawę, z której czerpała autorka, ale nie chciałam przed zakończeniem tego sprawdzać i przypominać szczegółów, bo mogłabym sobie coś zaspoilerować. Wam też to odradzam. Dopiero po dotarciu do ostatniej minuty pogrzebałam w internecie i rzeczywiście słuchałam kiedyś relacji o historii, z której pewne wątki zaczerpnęła autorka. Podejrzewam, że jeden z nich  w trakcie słuchania był dla mnie bardziej oczywisty właśnie dlatego, że w pamięci zostało mi coś z podcastu. Loreth Anne White na tyle rozbudowała jednak całą historię o dodatkowe - fikcyjne - elementy, że czekało na mnie sporo zaskoczeń.



Dużym atutem „Sekretu pacjentki” jest przeświadczenie, że możliwe są naprawdę różne rozwiązania. W momencie, w którym teoretycznie wiemy coraz więcej, okazuje się, że ta wiedza dokłada kolejnych podejrzanych i zamiast rozjaśniać sytuację, jeszcze bardziej ją gmatwa. Loreth Anne White długo udawało się utrzymywać mnie w niepewności. W całej historii nie można ufać nikomu, tym bardziej, że właściwie każda z postaci ma swoje tajemnice i nie jest szczera – często nawet wobec siebie.

Do lektora – tak ważnego w przypadku audiobooków – musiałam się przyzwyczaić. Dla mnie istotne jest żebym nie skupiała się na tym, jak ktoś czyta, ale na czytanej historii. Głos Kamila Prubana, bo o nim mowa, na początku wychodził za mocno na pierwszy plan. Było zbyt ekspresyjnie, jak na mój gust. Po jakimś – niezbyt długim na szczęście – czasie jakoś się do tego przyzwyczaiłam i dalej słuchało mi się już bardzo dobrze.

„Sekret pacjentki” okazał się idealny do słuchania w trasie i nawet fakt, że ostatecznie poznawaliśmy tę historię ze sporymi przerwami (między jednym a drugim wyjazdem minęło sporo czasu) w niczym nie przeszkadzał, bo dosyć łatwo wchodziliśmy ponownie w wydarzenia, w które uwikłana była rodzina Bradley. Loreth Anne White stworzyła wciągająca powieść, z kilkoma zaskakującymi momentami, nieźle uchwyconym klimatem małego miasteczka i bohaterami, którzy zdecydowanie nie są jednoznaczni. Ta książka zostawia czytelnika z pytaniami, a wybrzmiewają one tym mocniej, gdy weźmie się pod uwagę, że nie są jedynie hipotetyczne, bo w rzeczywistości niektóre z przedstawionych wydarzeń naprawdę miały miejsce.  


Uwaga! Nie otwierajcie strony i nie słuchajcie podcastu przed lekturą, jeśli macie ją w planach.

Zobacz również

8 komentarze

  1. Skoro nikomu nie można ufać, to jest o czym myśleć. Uwielbiam takie historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, można się wtedy nieźle nagłowić :)

      Usuń
  2. Jestem zaintrygowana. :D Kojarzę okładkę, ale nie wiedziałam, że jest to książka oparta na faktach (w pewnym stopniu).
    Chciałabym przeczytać lub przesłuchać, ale często takie książki potrafią mnie zawieść, bo oczekuję od nich więcej emocji. Tutaj "nikomu nie można ufać" zdecydowanie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czy podobnie bym ją odebrała w wersji papierowej (zawsze mnie zastanawia na ile na odbiór danej historii wpływa sposób jej poznawania), ale tak czy inaczej to była bardzo dobra powieść.

      Usuń
  3. Mocno zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Dobrze, że znajdę ją na Legimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, Agnieszko! :) Legimi to super sprawa :)

      Usuń
  4. Może kiedyś się skuszę, chociaż Ty wyraziłaś najmilszą opinię na temat książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto dać jej szansę :) Ja już się szykuję do kolejnego tytuły tej autorki :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy