Daphne du Maurier - Niespokojny duch

25.06.2024



Daphne du Maurier, Niespokojny duch [The Loving Spirit], tłum. Jacek Żuławnik, Albatros, 2024, 446 stron

Nie będę ukrywała, że jakoś trudno jest mi pisać o powieści „Niespokojny duch”, bo moje wrażenia po lekturze są dosyć niejednoznaczne. Czuję się trochę tak, jakby w mojej głowie różne emocje i spostrzeżenia nieustannie bawiły się w przeciąganie liny, nie pozwalając pozostać po konkretnej stronie. Raz mam w sobie naprawdę wiele uznania dla Daphne du Maurier i stworzonej przez nią rodzinnej sagi, w której bohaterowie mierzą się z przeciwnościami losu i szukają swojego miejsca na Ziemi (albo raczej na morzu),  a już po chwili przypominam sobie jak długo czytałam tę książkę i że były chwile, gdy czułam się nią nieco znużona. Wtedy zaś zdaję sobie sprawę, że głowę miałam ostatnio zajętą innymi sprawami i być może z tego wynikał mój brak skupienia na lekturze. Ale przecież gdyby ta historia była od początku do końca niesamowicie porywająca, to nie byłabym wstanie jej odłożyć, prawda? Sami widzicie – raz w jedną, raz w drugą stronę – totalny kołowrotek w głowie.

Janet Coombe. Joseph Coombe. Christopher Coombie. Jennifer Coombe. Cztery osoby, cztery pokolenia. Cztery historie, a może jedna, która tak naprawdę się nie kończy? Czasem szumiące delikatnie gdzieś w tle morskie fale, innym razem szalejący dookoła sztorm. Nieokiełznane uczucia, marzenia do spełnienia, codzienne troski i ten niespokojny duch, który nie pozwala zostać w miejscu. Tym wszystkim (i nie tylko) jest powieść Daphne du Maurier.



Pierwsze kilkadziesiąt stron pochłonęłam, czując, że to będzie książka, która mnie całkowicie oczaruje. A jednak później ta fala ekscytacji niespostrzeżenie opadła i złapałam się na tym, że nie myślę o bohaterach, kiedy odkładam powieść na stolik nocny, nie zastanawiam się jak szybko będę mogła do nich wrócić. Kiedy jednak już wracałam, to znowu były momenty, gdy całkowicie oddawałam się wydarzeniom, gdy czułam te buzujące pod powierzchnią emocje i ten wewnętrzny przymus Janet, Josepha, Christophera i Jennifer, by sięgać po więcej. W tym dążeniu do szczęścia, a może raczej do nieuchwytnego wewnętrznego spokoju było coś fascynującego i autorce świetnie udało się pokazać, jak z pokolenia na pokolenie wciąż aktualny pozostaje ten zew wolności.

„Niespokojny duch” to książka niezwykle przemyślana, a Daphne du Maurier operuje piórem z taką swobodą i pewnością, że trudno uwierzyć, że to jej debiutancka powieść. Jest klimatycznie, jest barwnie i sama do siebie mam trochę pretensji, że nie potrafiłam skupić się na niej tak, jak na to zasługuje.  Może wtedy dałabym się porwać od początku do końca i nie czułabym, że moje zainteresowanie wobec losów bohaterów jest tak kapryśne i raz fale tej historii totalnie mnie porywają, a innym razem stoję na brzegu i patrzę ze spokojem, jak próbują mnie dosięgnąć.




 Garść cytatów:

(…) nie istnieje żadna potęga silniejsza od śmierci, a przetrwanie jest po prostu kolejnym fałszem, bajeczką dla przerażonych dzieci, które nie nauczyły się chodzić po ciemku”. (s. 130)

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros ♥
[współpraca reklamowa]
               
    

Zobacz również

8 komentarze

  1. Wstyd, ale do tej pory przeczytałam tylko "Rebekę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam - żaden wstyd :) Miło wspominam "Rebekę" :)

      Usuń
  2. Muszę sięgnąć po tę powieść, lubię prozę autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze zdecydowanie bardzo klimatycznie :) Na pewno będę chciała sięgnąć jeszcze po "Zatokę Francuza" :)

      Usuń
  3. Twórczość tej autorki jeszcze przede mną, ale raczej zacznę np. od "Rebeki", którą mam już na regale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zaczęła się od "Mojej kuzynki Racheli" :) "Rebeka" to też dobry wybór :)

      Usuń
  4. Bardzo lubię wspierać debiutujących twórców, a książka mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akurat powieść ukazała się po raz pierwszy w 1931 roku, tylko u nas ten debiut autorki dłużej musiał czekać na swoje pięć minut :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy