Stephen King - Miasteczko Salem
18.01.2024Od początku wiadomo, że Salem, a właściwie Jerusalem, w pewnym momencie opustoszało, ale tak naprawdę nikt nie mówi o tym, co tam się w rzeczywistości wydarzyło. Nie oznacza to wcale, że nikt tego nie wie, ale strach potrafi skutecznie zatykać usta. Można sobie na potrzeby tego, czy innego artykułu łatwo wytłumaczyć zniknięcia niektórych mieszkańców, można też - dawniej tam mieszkając - udawać, że nic się nie wydarzyło, ale są osoby, które nie potrafią zapomnieć, które wciąż się boją, a we śnie dopadają ich swoimi mackami przerażające wspomnienia...
Przypominam sobie swoje poprzednie spotkania z książkami Stephena Kinga i przyszła do mnie myśl, że jest w jego prozie coś takiego, co
sprawia - z braku lepszego określenia - że czuję się w niej dobrze. W takim
sensie, że wiem, czego się mniej więcej mogę po niej spodziewać i przede
wszystkim, że mi się podoba. Czekać wiele (naprawdę wiele) stron, żeby akcja się
rozpędziła na dobre? To całkiem w jego stylu, a mi to zupełnie nie przeszkadza.
Ba! Ja się w tym świetnie odnajduję! I właśnie w przypadku "Miasteczka Salem"
czułam taką niespieszność kolejnych wydarzeń, chociaż od początku wiadomo, że
zadzieje się coś złego. Trzeba na to tylko trochę poczekać, rozgościć się,
poobserwować mieszkańców i wczuć się w pobyt w Salem. A akurat małomiasteczkowy
klimat to Stephen King potrafi budować jak nikt inny. To dzięki niemu
mieszkańcy stają się żywi, autentyczni, jakbym rzeczywiście wskoczyła w ich
codzienność.
Wiem, że i tak będę chciała poznać wszystkie książki
Stephena Kinga, dlatego staram się o tych, których jeszcze nie znam nie czytać
wcześniej za wiele. Pewnie dlatego nie wiedziałam (lub nie pamiętałam) i nie
skojarzyłam od razu z jakim głównym motywem będę miała do czynienia w
"Miasteczku Salem". Nie chcę wam niepotrzebnie zdradzać zbyt wiele,
ale napiszę tylko, że nie jest to jakoś moja ulubiona tematyka, mimo że parę
lat temu coś niecoś czytałam (tu można kliknąć i sprawdzić co, ale wtedy ta mgła niewiedzy się rozproszy) i o dziwo nawet mi się podobało. Chyba po prostu
wydaje mi się, że trudno tu o jakąś oryginalność. I rzeczywiście pod tym
względem "Miasteczko Salem" wpisuje się w podobne historie, nie
zaskakuje fabularnie w jakiś wyjątkowy sposób. Przez to pewnie jako całość nie
budziło we mnie wielkiego napięcia, mimo że od pewnego momentu dzieje się
całkiem sporo i bohaterowie są w dużym niebezpieczeństwie. Było kilka takich
fragmentów, które mnie na moment przy sobie zatrzymały i wyobraźnia zaczęła pracować
mocniej, ale nie jest to książka, po której nie mogłam spać.
Jednocześnie "Miasteczko Salem" jest na tyle
zajmujące, że mimo braku wielkich zaskoczeń i dreszczy niepokoju, naprawdę
dobrze mi się tę książkę czytało i z ciekawością przewracałam kolejne strony.
Nie dałam się nabrać na zwyczajne senne miasteczko, bo było oczywiste, że u
Stephena Kinga być może faktycznie jest przez jakiś czas sennie, ale na pewno
nie zostaje na zawsze zwyczajnie. I nawet jeżeli motywy wokół, których ta
powieść jest osnuta nie wywołują u mnie szybszego bicia serca, to mam w sobie
jakąś taką prostą radość spotkania z ulubionym autorem. Tym bardziej, że
zależało mi, by poznawać więcej jego starszych książek. Historia o Jerusalem może w fotel mnie nie wbiła, ale kilka dłuższych godzin dobrej rozrywki i
ulubionego klimatu małego miasteczka zapewniła.
Garść cytatów:
"Cóż, nawet w pełnym blasku życia zawsze towarzyszy nam cień śmierci..." (s. 66)
6 komentarze
Wstyd się przyznać, ale nie poznałam jeszcze twórczość tego autora.
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd! Jest tylu autorów i autorek, że trudno znać wszystkich :)
UsuńPamiętam, że przeczytałam ją już dawno, dawno temu i była to pierwsza jego książka. Nie przypadła mi do gustu, ale sięgnęłam po inne i tak już zostało, że czytam jak mam okazję, to co napisał.
OdpowiedzUsuńUff, to dobrze, że mimo że to pierwsze spotkanie nie było dla Ciebie udane, to dałaś mu później szansę :)
UsuńJej, kiedy ja to czytałam. Dawno, dawno temu. Jestem ciekawa, jak teraz odebrałabym lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakie wrażenie zrobiłaby na Tobie po latach :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)