Beth O'Leary - Ostatni dzwonek

22.12.2023



Beth O'Leary, Ostatni dzwonek [The Wake-up Call], tłum. Łukasz Praski, Albatros, 2023, 416 stron.

Zdążyłam już trochę zapomnieć jak dobrze mi się czyta książki Beth O'Leary, mimo że od ostatniego spotkania (bardzo udanego!) minęło zaledwie kilka miesięcy. Może dlatego nie sięgnęłam po „Ostatni dzwonek” od razu, jak tylko się u mnie pojawił, podskórnie obawiając się czy nadal będzie mi towarzyszyła ta lekkość zatapiania się w lekturze, którą tak lubię.

Hotel, w którym za ladą recepcji spotkać można Izzy i Lucasa (na szczęście zwykle osobno!) dla obojga jest czymś więcej niż tylko miejscem pracy. Niestety w Forest Manor, mimo dobrych intencji wielu osób, nie dzieje się dobrze i nie wiadomo czy to niezwykłe miejsce nie zostanie zamknięte. Na razie sytuacja wymaga, by dwójka głównych bohaterów, która nie pała do siebie sympatią (delikatnie mówiąc), spędzała ze sobą znacznie więcej czasu. Przez ostatni rok ich wzajemne relacje pełne był niechęci i dogryzania, a wszystko zaczęło się od pewnej kartki świątecznej z wyznaniem uczuć, którą jedno z nich napisało...

Znowu często uśmiechałam się w trakcie czytania książki Beth O'Leary, znowu czułam taką swobodę poznawania stworzonej przez nią historii. To taki moment rozluźnienia, kiedy strony przewracają się same i lektura sprawia dużo radości, a gdy na chwilę czy dwie odłoży się książkę, to myśli się o powrocie do niej z entuzjazmem. I wbrew pozorom wcale nie trafiam na takie powieści tak znowu często, więc cieszy mnie, że mam sprawdzoną autorkę, na którą pod tym względem mogę liczyć.

Mamy tutaj motyw znany z wielu historii romantycznych - enemies to lovers, w którym wrogów dzieli cienka linia od zapałania do siebie gorącym uczuciem. Podobało mi się jak Beth O'Leary pokazała narastające między bohaterami napięcie, dystans budowany słownymi przepychankami i przyciąganie, któremu trudno się oprzeć. W tej relacji nie ma wprawdzie nic szczególnie odkrywczego, ale jednak trzeba umieć pokazać ją w taki sposób, by rzeczywiście chciało się to wszystko obserwować do początku do końca. W "Ostatnim dzwonku" tak właśnie było - z sympatią myślałam o Izzy i Lucasie i dobrze było przez chwilę być częścią ich codzienności.

Nie zawsze oczekuję po powieściach wielkich zaskoczeń i niebanalnych rozwiązań - czasami ważniejsze okazuje się to, jak często jakaś historia skłania mnie do uśmiechu (a „Ostatni dzwonek” robił to często) i czy daje taki cudowny komfort przyglądania się wydarzeniom, w które czuję się zaangażowana (kibicowałam Izzy i Lucasowi, ale też trzymałam kciuki za hotel). Nawet jeśli wiem do czego to wszystko prowadzi. Beth O'Leary uświadomiła mi, że chcę po takie historie sięgać częściej, bo są jak rozgrzewająca od środka ciepła herbata w mroźny zimowy dzień. A taka zawsze smakuje najlepiej.


  Garść cytatów:

"Niektóre sprawy są na tyle ważne, że czasem muszą wywołać jakiś mały dramat". (s. 162)

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
[współpraca reklamowa]

Inne książki Beth O'Leary na K-czyta
               

Zobacz również

8 komentarze

  1. Chyba każdy z nas, odb czasu do czasu, potrzebuje takiej rozgrzewającej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dam się namówić na lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  3. Bardzo mnie zachęciłaś do lektury. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze wspominam też pozostałe powieści autorki, może tylko "W drogę" podobała mi się nieco mniej :)

      Usuń
  4. Dawno nie czytałam żadnej jej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy