Damian Dibben – Burza kolorów

24.08.2023



Damian Dibben, Burza kolorów [The Colour Storm], tłum. Maria Gębicka-Frąc, Albatros, 2023, 384 strony.

Lubię ten moment przed rozpoczęciem pisania o jakiejś książce. Zawsze mam ją wtedy obok siebie – czasami tylko patrzę, czasami na chwilę biorę do rąk, pozwalając myślom swobodnie dryfować, a uczuciom wypłynąć na powierzchnię. Do „Burzy kolorów” się właśnie uśmiecham, bo to jeden z tych tytułów, którego trochę się obawiałam, a który tak miło i pozytywnie mnie zaskoczył.

Znowu miałam w sobie tę niepewność, którą czułam już kiedyś (przy okazji książki Sophie Haydock „Cztery muzy”), że trudno będzie mi się odnaleźć w powieści, gdzie kluczową rolę odgrywa malarstwo i pojawiają się autentyczne postaci. Jakbym miała czegoś nie dostrzec, nie zrozumieć, nie poczuć na tyle sugestywnie, żebym się w takiej historii zatopiła. Do tego doszedł fakt, że inna książka autora („Mam na imię Jutro”), chociaż klimatyczna i barwna, nie zdołała mnie porwać fabularnie i mocno zaangażować. Na szczęście tym razem Damian Dibben nie musiał mnie długo przekonywać, bo właściwie od razu poczułam do głównego bohatera sympatię i byłam ciekawa, jak potoczą się jego losy.

Giorgio Barbarelli - Zorzo

Giorgio Barbarelli, przez większość nazywany Zorzo, nie ma akurat najlepszego czasu. Wprawdzie posiada własną pracownię malarską i zaufanych uczniów, ale musi spojrzeć prawdzie w oczy – jest zadłużony, a nowych intratnych zleceń zdecydowanie brakuje. Gdy gdzieś w oddali zamajaczy możliwość zdobycia tajemniczego, niezwykłego pigmentu, który może odmienić jego los i uczynić go sławnym, artysta zrobi wiele, by trafił w jego ręce.



Zorzo to artysta, którego z miejsca polubiłam. Pełen pasji, opowiadający o tworzeniu i kolorach w taki sposób, że i ja czułam się zafascynowana; przede wszystkim jednak nie patrzy jedynie na czubek własnego nosa, ale dba o innych. Autor bohaterem czyni także XVI-wieczną Wenecję, która z jednej strony ma w sobie jakąś magię, a z drugiej jest miastem pełnym zgnilizny i zepsucia. Lubię takie kontrasty, lubię, gdy miejsca nie są w oczywisty sposób piękne lub brzydkie. A jak Damian Dibben pisze o kolorach! Zdecydowanie poczułam, że to one są kluczem, że cała historia jest ich pełna, jakby pisarz starał się ją dla czytelnika odmalować.

Obudzić w sobie artystyczną duszę

„Burza kolorów” to powieść nie tylko dla osób zafascynowanych malarstwem, renesansem czy Wenecją. Odnajdą się w niej ci, którzy cenią barwne (ach, jak bardzo to określenie pasuje do książki Dibbena!), pełne pasji i intrygujące historie. Jest w tym wszystkim nuta przygody i niebezpieczeństwa, jest garść tajemnic, na których rozwiązane trzeba poczekać, są emocje, w które łatwo się wczuć, odkrywając w sobie jednocześnie artystyczną duszę, rozumiejącą, że w procesie tworzenia jest coś niesamowitego. Nie jest to książka, która wywraca wszystko do góry nogami, nie daje spać czy sprawia, że czytelniczy świat drży w posadach, ale wcale nie trzeba aż takiej historii, by stwierdzić, że czytanie było szalenie przyjemne i dotrzeć do ostatniej strony w poczuciu zadowolenia z lektury.

Dobrze było przekonać się, że Damian Dibben potrafi mnie mocniej porwać niż poprzednio; dobrze było też odkryć, że istniał ktoś taki jak Giorgio Barbarelli, bo abstrahując na moment od tego, jak jego losy postanowił przedstawić autor (w rzeczywistości niewiele o tym malarzu wiadomo), to jego obraz „Burza” (w szczególności właśnie niebo) ma w sobie coś fascynującego.


Garść cytatów:

To tylko obraz – zapewnia samego siebie, w głębi duszy wiedząc, że to o wiele więcej”. (s. 174)

(…) świat jest większy od niego, on jest tylko ziarnkiem piasku w miażdżących trybach historii”. (s. 289)

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
[współpraca reklamowa] 

Książki, o których wspominam we wpisie

    

Zobacz również

14 komentarze

  1. Na pewno ta publikacja zainteresuje wielu czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :) Z pewnością nie każdy się w niej odnajdzie, ale warto spróbować ♥

      Usuń
  2. Może dam mu w takim razie szansę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko czujesz chęć lektury, to koniecznie :)

      Usuń
  3. Nie czytałam, ale na pewno zachęca mnie do lektury tej książki twoja opinia. Ja też lubię takie zaskoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, cudownie jest dać się pochłonąć książce, po której się tego nie spodziewaliśmy :)

      Usuń
  4. Szesnasty wiek i Wenecja? Muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Zdarzyło mi się czytać książki z Wenecją w tle, ale akcja zawsze działa się albo w naszym stuleciu, albo w poprzednim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy czas, to na pewno. A Wenecja dosyć niejednoznaczna, chociaż pod pewnymi względami odpychająca.

      Usuń
  5. To rzeczywiście może być super książa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po książki z serii butikowej sięgam właściwie w ciemno. Tę już sobie kupiłam i niebawem powinna do mnie przyjść. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zbieram tę serię, bo jest piękna i co ważniejsze zawiera ciekawe tytuły :) Kilku mi brakuje, kilka czeka jeszcze na przeczytanie :)

      Usuń
  7. Myślę, że gdyby nie twoja recenzja to raczej nie pomyślałabym o czytaniu tej książki. Też niezbyt pewnie czuję się w opowieściach o malarstwie, słynnych artystach, procesie twórczym, ale rozważę czy sięgnąć po tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mam poczucie, że wiem w tym temacie zbyt mało, że umkną mi jakieś niuanse. Ale tutaj nie miałam takiego wrażenia, poznawałam głównego bohatera takim, jakim go chciał przedstawić autor i to było zdecydowanie zajmujące :) A później, po lekturze mogłam sobie poszukać dodatkowych informacji.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy