Colson Whitehead – Intuicjonistka
14.07.2023
Więcej niż powieść o windach
Stwierdzić, że Colson Whitehead napisał powieść o windach byłoby sporym niedopowiedzeniem, a jednak to one stanowią w tej opowieści trzon, wokół którego rozgrywają się kolejne wydarzenia. Inspektorzy, którzy je kontrolują, zrzeszeni są w gildii, a w niej dzieje się teraz sporo rozpalających emocje rzeczy. Zbliżające się wybory na prezesa, spór między empirystami, a intuicjonistami i niespodziewany upadek niedawno sprawdzanej windy wprawiają w ruch (niekoniecznie bezpieczny i kontrolowany) sytuacje, których konsekwencje trudno przewidzieć.
W samym środku tego zamieszania znajdzie się pierwsza czarnoskóra inspektorka Lila Mae – zadeklarowana intuicjonistka, która sprawdza windy wyczuwając je. Podobała mi się jej kreacja, bo autor postawił na bohaterkę silną, zdeterminowaną i upartą w dążeniu do celu. Jednocześnie jednak, w rzeczywistości wciąż pełnej rasizmu, często staje się ona dla innych niewidoczna, niedoceniana i na co dzień zakłada maski, które pomagają jej przetrwać. Jest dumna z tego, co osiągnęła, więc zrobi wszystko, by udowodnić, że nie popełniła żadnego błędu i to nie przez jej niedopatrzenie (a może słuszniej byłoby napisać niedoczucie?) winda spadła.
Gdy autor wychodzi poza utarte schematy
Kiedy trafiam na taką powieść jak „Intuicjonistka” mam takie uczucie, które nie pojawia się wcale tak często, że oto można wyjść poza utarte schematy, dać się ponieść wyobraźni i stworzyć historię naprawdę nietuzinkową. Colson Whitehead tak przekonująco opisuje powieściowe realia, że wcale nie jest trudno w nie uwierzyć. Tym bardziej, że tak istotna wertykalność, intuicjonizm i poszukiwania planów windy idealnej przeplatają się z wątkami, szczególnie rasowymi, które czynią tę historię mocno osadzoną w rzeczywistości.
Warto też zaznaczyć, że autor posługuje się językiem, który często aż prosi się o szczególne skupienie, nie pozwala ot tak płynąć przez kolejne strony. Można, owszem, ale wtedy umknie nam jak barwne i wielowarstwowe stosuje metafory, jak skrupulatnie dobiera słowa (tu ukłon także w stronę tłumacza - Rafała Lisowskiego), jak żywe są opisy. To wszystko stanowi dużą wartość tej powieści, ale nie da się ukryć, że czyni ją też bardziej wymagającą, mniej przystępną. Trzeba być na to gotowym.
Gdy winda (powieść) delikatnie zgrzyta
Co w takim razie sprawia, że „Intuicjonistka”, mimo wielu zalet (niecodzienny pomysł na powieść, intrygująca główna bohaterka, piękny styl, ważne społecznie wątki ujęte w ciekawy sposób), nie porwała mnie tak, jak „Kolej podziemna”? Miałam wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim po drodze rozmywała się fabuła, rozjeżdżała się akcja i tak naprawdę na przestrzeni całej historii nie działo się tak wiele, jak by mogło się zadziać. Kolejne wydarzenia momentami dosyć mozolnie popychały wszystko do przodu, trochę tak jak gdyby ta historia, nawiązując do wind, nie poruszała się całkiem płynnie. Intuicyjnie wyczuwałam przez to takie drobne zgrzyty, przez które kontrolę powieści kończę z drobnymi uwagami, choć jednocześnie nie mając wątpliwości, że po książki Colsona Whiteheada można bezpiecznie sięgać, spodziewając się ciekawej lektury.
Garść cytatów:
„To porażka napędza ewolucję; perfekcja nie dostarcza bodźców do rozwoju, a zresztą nic nie jest perfekcyjne”. (s. 61)
„Za spadającą windą ciągną się iskry, tysiące iskier, orzą ciemność aż po sam dół”. (s. 82)
„Brakuje jej garnituru. Nie wydaje swoich skromnych pieniędzy na rzeczy niepotrzebne, ale jest jej potrzebny jego krój, żeby zobaczyła siebie. Jego stanowcza kanciastość, ostre klapy – guziki marynarki to śruby, na które jest zamknięta”. (s. 87)
14 komentarze
Pomimo drobnego mankamentu, mogłabym skusić się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto dać jej szansę :)
UsuńJeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńJasne, trzeba mieć na dany tytuł ochotę i moment :)
UsuńZ ciekawością sięgnę po tę powieść, jak i po "Kolej podziemną".
OdpowiedzUsuńCzytałam za to "Rytm Harlemu" i byłam zachwycona tą książką.
Pamiętam, że nad "Rytmem Harlemu" się zastanawiałam, ale jakoś podskórnie się tej książki obawiałam. Muszę jednak przeczytać, skoro tak chwalisz :)
UsuńNic nie znam tego autora i chociażby właśnie dlatego skuszę się na lekturę.
OdpowiedzUsuńPóźniej doczytałam, że to w ogóle jego debiut z 1999 roku, u nas wydany dopiero teraz. Tym bardziej jestem pod wrażeniem tej powieści :)
UsuńA ja nie wiem 🙈 niby mnie intryguje, ale nie czuje pewności czy mnie pociągnie. Muszę pomyśleć.
OdpowiedzUsuńTo taka nietypowa historia i wcale się nie zdziwię, że nie każdemu do gustu przypadnie :) I zdecydowanie lepiej poczekać, gdy impuls do czytania będzie silniejszy niż niepewność :)
UsuńDałabym sobie kopyta odciąć, że komentowałam ten tytuł, bo na pewno przeczytałam Twoją recenzje 😀
OdpowiedzUsuńDobrze pamiętasz :) Niestety blogger lubi czasami wrzucać mi niektóre komentarze automatycznie do spamu i wtedy się nie wyświetlają. Dopiero jak to zauważę i opublikuję je ręcznie, to się pokazują :)
UsuńFajne jest takie osadzenie historii w rzeczywistości :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż tutaj ta rzeczywistość ma sporo ciemnych stron.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)