Tom Felton – Po drugiej stronie różdżki
3.05.2023Trochę przypadkiem moja przygoda z Harrym Potterem rozpoczęła się od filmu i to nawet nie od pierwszej, ale drugiej części, na którą wyjście do kina zorganizowane zostało przez moją szkołę. Wcześniej jakoś ominął mnie boom na młodego czarodzieja spod komórki pod schodami i dopiero po seansie zainteresowałam się serią tworzoną przez J.K. Rowling (wtedy była jeszcze w trakcie powstawania). I totalnie przepadłam. Wszystkie powieści czytałam wielokrotnie i mam do nich ogromny sentyment.
Faktem jest, że przez obejrzenie najpierw jednego z filmów, od początku niektórzy literaccy bohaterowie mieli dla mnie wygląd i sposób bycia tych z ekranu. Draco Malfoy od zawsze był więc w mojej głowie Tomem Feltonem. Przyznaję jednak, że chociaż uwielbiam serię o Harrym Potterze, to nigdy nie byłam takim fanem uniwersum, który interesowałby się wszystkim, co z nim związane. I o ile po książki mogłam sięgać co jakiś czas ponownie, to już na przykład aktorzy grający w filmach na ich podstawie nie budzili we mnie fascynacji tak dużej, żebym śledziła ich poczynania i chciała wiedzieć o nich wszystko. Nie żeby to się nagle zmieniło, ale pomyślałam, że miło będzie spojrzeć na ten magiczny świat oczami kogoś, kto widział go od środka, stąd z chęcią sięgnęłam po książkę Toma Feltona „Po drugiej stronie różdżki”
Jeśli nazwać tę książkę autobiografią, to raczej mocno fragmentaryczną. Jest co nieco o rodzinie, więcej o pierwszych aktorskich wyzwaniach, przesłuchaniach do Harry’ego Pottera i doświadczeniach z planu, a także o codzienności po zakończeniu nagrań. Wszystko co jakiś czas opatrzone zdjęciami, którym przyglądałam się z zainteresowaniem. Dla mnie ta publikacja to jednak bardziej wspomnienia z różnych etapów życia, które nie przyniosły mi poczucia, że naprawdę dobrze poznałam Toma Feltona. Trochę z pewnością tak, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to momentami raczej zbiór anegdot. Ciekawych, owszem, ale niestarczających, by sięgnąć głębiej do czyjegoś wnętrza.
Nie oznacza to, że nie podobała mi się ta publikacja, bo czerpałam przyjemność z jej poznawania, zaglądania za kulisy tworzenia filmów o Harrym Potterze i dowiadywania się rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. To był przyjemny powrót do tych czasów, gdy na ekrany kin dopiero wchodziły kolejne części i byłam ciekawa, jak przeniesiono na nie to, o czym czytałam. Dziś pewnie mogłabym spojrzeć na te produkcje bardziej krytycznie, ale chociaż nie wracam do nich tak często jak do powieści, to i tak myślę o nich z sympatią. Za to książkę Toma Feltona traktuję jako miły i ciekawy dodatek do świata związanego z Harrym Potterem, mając w sobie przekonanie, że w oderwaniu od niego nie miałaby niestety specjalnej siły rażenia.
12 komentarze
Nigdy nie czytałam Harrego Pottera. Znam tylko z ekranizacji.
OdpowiedzUsuńJeśli nigdy nie ciągnęło Cię do książek, to wiadomo - nic na siłę :)
UsuńJeszcze się zastanowię nad lekturą. Samego Harrego przeczytałam, ale tylko I część.
OdpowiedzUsuńTo w moim odczuciu raczej książka dla fanów serii lub aktora :)
UsuńFajny dodatek dla fanów Pottera :D
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Jako biografia oderwana od uniwersum raczej nie robiłaby wrażenia
UsuńNigdy niespecjalnie byłem fanem Harrego Pottera, więc tej książki raczej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem :)
UsuńFilmy oczywiście oglądałam, ale na tym zakończyłam poznawanie świata wymyślonego przez Rowling. Książka raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńNic na siłę, wiadomo :) Ciekawa za to jestem czy by Ci się podobały tworzone przez nią jako Robert Galbraith kryminały :)
UsuńKsiążka zupełnie nie dla mnie. Nie jestemfanka HP wersji książkowej ani filmowej 😄
OdpowiedzUsuńCzyli rzeczywiście zupełnie nie Twoje klimaty :))
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)