Donato Carrisi – Dom bez wspomnień
31.05.2023Pietro Gerber, tom 2
Zanim sięgnęłam po „Dom bez wspomnień”, czyli drugi tom serii o psychologu dziecięcym specjalizującym się w hipnozie, postanowiłam odświeżyć sobie tom pierwszy – „Dom głosów”. Byłam ciekawa czy rereading (gwoli ścisłości tym razem postawiłam na audiobook) zrobi na mnie tak samo duże wrażenie. I rzeczywiście emocji nie brakowało, a ja miałam okazję dokładnie przypomnieć sobie wszystkie niuanse ważne dla tej historii. Jednocześnie mimowolnie podkręciłam na świeżo oczekiwania wobec kolejnego spotkania z Pietro Gerberem, spodziewając się przedłużenia tego napięcia i niepewności, jaką zbudować potrafił poprzednio Carrisi.
Dwunastoletni Nikolin zostaje znaleziony w lesie przez hodowczynię koni, która z nieznanego sobie powodu przez ostatnie tygodnie ciągle budziła się o tej samej godzinie. Chłopak zaginął wraz z matką wiele miesięcy temu, ale jego stan fizyczny nie wskazuje na to, że musiał przez ten czas walczyć o przetrwanie. Coś jednak musiało się stać, bo nie mówi. Pietro Gerber, nazywany usypiaczem dzieci, ma za zadanie dowiedzieć się co się stało i już na pierwszej sesji słyszy coś, co dla wszystkich dookoła jest jasnym dowodem na to, że Nico jest odpowiedzialny za zniknięcie swojej rodzicielki. I tylko psycholog widzi w tym wszystkim jakiś zgrzyt, który nie daje mu spokoju i karze szukać głębiej…
Motyw hipnozy był w poprzednim tomie niezwykle ważny, ale w „Domu bez wspomnień” wchodzi na zupełnie nowy, wyższy poziom. Ba! Gdyby nie umieszczona na końcu nota autora o tym, że praktyki hipnotyczne i ich efekty, które pojawiają się w tej historii są naprawdę stosowane w terapiach, to można by było odnieść wrażenie, że zbliżamy się gdzieś do jakichś wymyślonych czy magicznych działań. I z jednej strony szalenie ciekawe jest funkcjonowanie ludzkiego umysłu i to, w jaki sposób można na niego wpływać, a z drugiej jako czytelnik nieobyty głębiej z tematem czułam, że jestem na straconej pozycji, bo fabularnie wydarzyć się mogą rzeczy, które nawet nie przyjdą mi do głowy. I rzeczywiście tak było, jakby co jakiś czas Carrisi wyciągał z rękawa jokera i zmieniał całkowicie obraz sytuacji. I mimo że zawsze na takie momenty czekam, to tutaj zdarzyło mi się zastanawiać czy miałam w ogóle szansę na takie, czy inne rozwiązanie wpaść, gdybym była na przykład uważniejsza. Czasami na pewno tak, bo niektóre sygnały stawały się dla mnie jasne po fakcie, a czasami... nie jestem pewna.
Nie zmienia to wszystko jednak tego, że to nadal jest jedna z tych pokręconych powieści, w których nigdy nie wiadomo co jest prawdą, a co nią nie jest. I trzeba być gotowym na wszystko. Ułożysz coś sobie w głowie, co pasuje do aktualnego obrazka? Donato Carrisi podrzuci jedno zdanie, które rozwali go na kawałki. Dzięki temu wyczuwa się tu stale napięcie i niepewność, ale przyznaję, że większą siłę rażenia pod tym względem miał na mnie zdecydowanie „Dom głosów”. Tam ten dreszcz niepokoju silniej drapał i mocniej mnie przy historii trzymał. Nawet przy powtórnym czytaniu.
„Dom bez wspomnień” jest taką historią, w której na bohatera poszarpanego przez życie coraz mocniej napiera sytuacja trudna do pojęcia. Pietro Gerber angażuje się w sprawę Nico całym sobą, chwilami aż na skraj wytrzymałości, aż poza granicę racjonalnego i chociaż minimalnie ostrożnego postępowania. Brnie do przodu za wszelką cenę, mierząc się po drodze z własnymi demonami. To wyczerpanie postaci, te emocje, które odczuwa, przedstawione zostały przez autora niezwykle obrazowo. Zresztą Donato Carrisi już nie raz pokazał, że świetnie sobie radzi z portretowaniem bohaterów z dużym bagażem najróżniejszych doświadczeń i postawionych pod ścianą. I to jak zwykle u niego doceniam.
Nie potrafię uwolnić się od porównań „Domu bez wspomnień” z tym, co zrobił ze mną „Dom głosów”. Drugi tom serii o psychologu dziecięcym specjalizującym się w hipnozie jest fabularnie chyba jeszcze większą jazdą bez trzymanki, ale to poprzednie spotkanie z Pietro Gerberem zrobiło na mnie większe wrażenie. Teraz natomiast też poczułam się wciągnięta w historię, też byłam niepewna co znajdę na następnej stronie i dokąd właściwie zmierza to wszystko (zakończenie okazało się mocne, ale też dające otwarte pole do dalszych wydarzeń), a jednak te wszystkie wstrząsy, których dostarczył mi po drodze Donato Carrisi nie zdołały wywołać we mnie takiego niezachwianego zachwytu. To było jednak zdecydowanie udane spotkanie, to była bardzo skrupulatnie przemyślana opowieść, tylko czasami włoski pisarz szedł w moim odczuciu o maleńki krok za daleko.
Garść cytatów:
„Czuję się jak schwytana w słoik jaszczurka, która boi się uciec przez uchylone wieczko – nie wie, co czeka ją na zewnątrz, woli więc raczej tam zostać i upiec się na słońcu”. (s. 150)
„Bo nikt nie jest skłonny wierzyć historiom opowiadanym przez dzieci”. (s. 194)
„Pamięć o przeszłości jest bolesna. Pamięć o przyszłości nie ma żadnego sensu”. (s. 342)
„Historie nigdy nie powinny pozostawać w zawieszeniu (…). Jeśli tak się dzieje, nie przestają pełzać w cieniu pod naszymi stopami. I zarażają cię. Historie niedopowiedziane z czasem stają się toksyczne. I wszystko zatruwają”. (s. 345)
16 komentarze
Ja póki co mam w planach "Dom bez wspomnień". Czuję, że to będzie fascynująca lektura.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba, Wiolu :)
UsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części, ale na pewno po nią sięgnę. Jestem bardzo ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuńBARDZO polecam! :) Pierwszy tom zrobił na mnie bardzo duże wrażenie :)
UsuńChętnie przeczytam. Bardzo ładny blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! ♥ Do lektury Carrisiego zachęcam :)
UsuńJeszcze nie miałam możliwości, by zapoznać się z autorem, ale kiedyś znajdę czas na jego książki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :) Przygodę z nim warto zacząć na przykład od "Zaklinacza" :)
UsuńA ja się zabrać nie mogę za pierwszą część, jednak po Twojej recenzji, wiem zemusze nadrobić od razu dwie. Uwielbiam pokręconą fabułę i gdy wszystko jest możliwe 😃
OdpowiedzUsuńWiem, że też lubisz jak Cię autor solidnie zakręci :)))
UsuńCzuję się zaciekawiona, głównie ze względu na bohatera będącego psychologiem dziecięcym. Kiedyś czytałam kryminał Jonathana Kellermana i jego bohater, Alex Delaware, też był psychologiem dziecięcym. Chętnie bym go porównała z bohaterem powieści, o której piszesz. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że chyba nie słyszałam wcześniej o tym autorze? :) Muszę zerknąć!
UsuńPrzypomniałaś mi, że mam jedną książkę autora i od dawna planuję się za nią zabrać. Jeśli mi się spodoba to pewnie i po te dwie powieści będę chciała sięgnąć. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że wreszcie zabrałam się za "Zapomniany ogród" Kate Morton i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńAaaa cieszę się bardzo, że Kate Morton Ci się podoba :) Na mnie jej powieści też robią bardzo dobre wrażenie. A Carrisi poczeka, ale ciekawa jestem jaki masz tytuł u siebie?
UsuńMam "Zaklinacza" :)
UsuńTo dobry wybór na pierwsze spotkanie :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)