Lluís Prats - Hachiko. Pies, który czekał
20.01.2023Przywiązanie zwierząt do ludzi zawsze mnie rozczulało i wydawało się momentami aż niewiarygodne. Pamiętam historię, opowiadaną mi przez mamę o kocie mojej babci, który wiedział, o której godzinie ta wraca z pracy i zawsze siadał wtedy na murku przed domem i na nią czekał. Teraz mam okazję obserwować jak mój pies Łatek, którego kilka lat temu przygarnęliśmy z narzeczonym ze schroniska, zbudował z nami więź i jak dużo czułości nam okazuje; jak biegnie do nas, kiedy się czegoś przestraszy lub coś mu dolega; jak bardzo cieszy się, kiedy wracamy do domu, chociaż nie było nas ledwie chwilę. I mimo że musimy mierzyć się z różnymi problemami, które są pozostałością jego dawnego życia, to i tak nie wyobrażam już sobie, że miało by go nie być. A piszę o tym wszystkim dlatego, że historia pewnego psa, o której dziś wam opowiem (lub przypomnę, bo pewnie wielu z was ją zna) to przykład oddania, które ściska ze serce.
Profesor Eisaburo Ueno ma niezwykle spokojne i uporządkowane życie, które w pewnym sensie zaburza (a może przeciwnie – czyni jeszcze lepszym?) pies rasy akita, który pojawia się w jego domu i któremu nadaje imię Hachiko. W krótkim czasie ich wzajemna relacja staje się tak bliska, że tych dwoje spędza ze sobą każdą wolną chwilę. Pies codziennie odprowadza mężczyznę na pociąg, a gdy ten wraca z pracy, już na niego czeka na stacji. Pewnego dnia jednak profesor się nie pojawia…
Jest coś ujmującego w wyobrażeniu sobie tych wszystkich spacerów, które Eisaburo Ueno odbywał ze swoim psem; tego jak tłumaczył mu świat, samemu czerpiąc radość z dostrzegania małych rzeczy; tego że te chwile spędzone razem miały tak dużą wartość i tak wiele zmieniały. Ta przyjaźń i pewność, że ma się obok siebie kogoś bliskiego, na kim można polegać (i działa to w obie strony) jest piękna.
Historia przedstawiona przez Lluísa Pratsa powstała na podstawie prawdziwych wydarzeń, które rozegrały się w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. I dla mnie to tak naprawdę stanowi największą siłę tej książki. Wydaje mi się bowiem, że gdybym czytała ją tylko jako fikcyjną opowieść, to nie zrobiłaby ona na mnie aż tak dużego wrażenia. Wywołuje sporo emocji, to na pewno, ale sama w sobie nie rozbiła mi serca na kawałeczki, może je tylko trochę pokiereszowała. Niezbyt obszerna, napisana w bardzo prosty sposób i z ładnymi ilustracjami Zuzanny Celej niewątpliwie ma swój urok, ale to fakt, że Hachiko naprawdę istniał i naprawdę czekał poruszała mnie najbardziej. Tak czy inaczej uważam, że przekucie tej niezwykłej historii w króciutką powieść to świetny pomysł na przypomnienie o psie, który kochał tak bardzo, że nie wyobrażał sobie, by jego pan miał kiedyś nie wrócić.
Garść cytatów:
„Profesor Eisaburo nigdy, nawet kiedy odbywał praktyki na polach Kioto, niedaleko pałaców cesarskich i musiał radzić sobie z każdym rodzajem zwierzyny, nie spotkał się z takim, które go obserwowało, nie oczekując niczego, ale tym samym wydawało się, że oczekuje wszystkiego”. (s. 23)
25 komentarze
Co za niesamowita książka ?! Piękna, zachęcająca recenzja ! Ja w ogóle nie powinnam czytać recenzji ani też wchodzić do księgarni, bo wszystkie książki robią na mnie wrażenie i chcę przeczytać wszystkie. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ♥
UsuńA z tym czytaniem recenzji to doskonale rozumiem - mi także przez to nieustanie rozciąga się lista tytułów do przeczytania :)
Mnie takie historie zawsze bardzo mocno wzruszają. Jej, nie zmoczyła ci się książka pzy robieniu tyh zdjęć?
OdpowiedzUsuńStarałam się spod niej odgarnąć śnieg, ale przyznaję, że delikatnie mokre krawędzie były :( Na szczęście nie został ślad :)
UsuńLubię książki które nie tylko się czyta, ale też odbiera sercem więc to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńTa rzeczywiście coś takiego w sobie ma :) Szczególnie gdy pomyśli się o tym, że Hachiko istniał naprawdę ♥
UsuńTo musi być niesamowita książka i chętnie po nią sięgnę. Tym bardziej, że sama kiedyś miałam zwierzaka. Wprawdzie nie psa, ale kota, który był z nami bardzo związany.
OdpowiedzUsuńHistoria rzeczywiście jest niesamowita, książka może nie aż tak totalnie, ale jednak potrafi ścisnąć za serducho :)
UsuńW takim razie będę miała tę książkę na uwadze i możliwe, że dam jej szansę jak będę miała ochotę na tego typu historię.
UsuńBardzo chętnie przeczytam. Nie znam historii tego psiaka i jego pana, ale też uważam, że informacja o prawdziwości tej relacji, dodaje wszystkiemu innego smaku. Fikcyjnych historii tego typu o zwierzętach unikam, ale tym razem mam ochotę na lekturę, nawet ze świadomością, że nie musi mnie jakoś bardzo poruszyć.
OdpowiedzUsuńTu mamy fabularyzowaną opowieść, w pewnym sensie na pewno częściowo będącą wizją autora (raczej bowiem nie wiem jak przebiegały rozmowy bohaterów), ale postaci są prawdziwe, więc ciekawie było po lekturze dowiedzieć się o nich więcej. I ta pozycja mnie do tego zdecydowanie zachęciła. I chętnie obejrzałabym też film, który powstał o Hachiko.
UsuńTak sobie to właśnie wyobrażam :) Trochę zbiła mnie z tropu informacja, że książka jest zaliczana do literatury dziecięcej, ale mam nadzieję, że i tak będzie mi się podobać.
UsuńRzeczywiście tak jest i też to zauważyłam dopiero po czasie :) Jest prosto napisana, ale starszy czytelnik też się w niej odnajdzie :)
UsuńZ ogromną ciekawością sięgnę po tę książkę!
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba!
UsuńChciałabym ją przeczytać. Póki co chwilowo to ja w przeciągu półrocza straciłam psy. Myślę, że przy czytaniu musiałabym mieć paczkę chusteczek.
OdpowiedzUsuńOch, ściskam mocno ♥
UsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńSłyszałam o tym psie! Przeszedł on do legendy, Japończycy postawili mu nawet pomnik. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńHistorie o psach zawsze wywołują we mnie mnóstwo emocji :D
OdpowiedzUsuńSama wiele takich nie czytałam, ale rzeczywiście niektóre potrafią poruszyć :)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńCudowna recenzja! Znam historię, ale książki nie czytałam. Uwielbiam takie historie, choć nie potrafię ich czytać/oglądać bez zapasu chusteczek! Zawsze mega się wzruszam :) Zwierzęta są cudowne, niesamowite a ich miłość drogocenna!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Zdecydowanie można się wzruszyć :) Ciekawa jestem filmu, bo nie miałam okazji go obejrzeć.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)