Fredrik Backman – Mężczyzna imieniem Ove
31.01.2023Cu-dow-na! Czy to wystarczy, żeby podsumować moje wrażenia z lektury? Właśnie to jedno słowo krąży mi po głowie, gdy myślę o „Mężczyźnie imieniem Ove”, a jednocześnie po twarzy błąka się uśmiech, który często w czasie czytania mi towarzyszył. Mam wrażenie, że bywam marudna jeżeli chodzi o książki (chociaż mam nadzieję, że nie aż tak, jak marudny jest momentami główny bohater powieści Fredrika Backmana), ale dziś zdecydowanie nie zamierzam pisać o tym, co można było bardziej, więcej czy inaczej. Czy znalazłabym takie rzeczy? Pewnie tak, ale nie będę ich szukała, bo zwyczajnie mnie ta historia totalnie ujęła.
Ove zamierza umrzeć. Decyzja została podjęta, wszystkie sprawy uporządkowane, a ostateczne dyspozycje umieszczone w przygotowanej kopercie. Oczywiście najpierw mężczyzna musi zrobić swój poranny obchód po osiedlu, by upewnić się, że przestrzegane są wszystkie ważne zasady i wszędzie panuje odpowiedni porządek. Jeszcze tylko kilka ostatnich przygotowań i wreszcie będzie mógł odejść. Jak na złość skrupulatnie poczynione plany musi mu zepsuć ta nowa rodzina, która wprowadza się po sąsiedzku. On jest gamoniem i nie potrafi nawet porządnie parkować, ona zdecydowanie za dużo mówi, a ich córki przynoszą mu pudełko z dziwnym jedzeniem. Chaos, totalny chaos! Trudno, zamontuje ten hak następnego dnia, przecież nie będzie tego robił, gdy za oknami jest ciemno, prawda? Włączenie światła przecież kosztuje!
Z miejsca polubiłam głównego bohatera, chociaż doskonale sobie zdaję sprawę, że w rzeczywistości raczej nie byłby moim ulubionym sąsiadem. Ove ma swoje zasady, nie lubi zmian (skoro coś do tej pory działało jak powinno, to po co to ruszać?), jest niezwykle oszczędny (chociaż to w istocie spore niedopowiedzenie) i oczekuje, że inni będą się zachowywali tak, jak powinni. I będą jeździli odpowiednimi autami, ale to już dłuższa historia. Mężczyzna ma pięćdziesiąt dziewięć lat i kilka miesięcy temu stracił żonę, a niedawno również pracę. To w jego mniemaniu odpowiedni moment, żeby pożegnać się z tym światem…
Nie jestem pewna co rozczuliło mnie bardziej – tęsknota głównego bohatera za żoną i to, jak wiele dla niego znaczyła, mimo że inni przez lata dziwili się, że kobieta wybrała właśnie jego; wspomnienia relacji z ojcem, która ugruntowała to, jakim Ove stał się człowiekiem; a może zwyczajnie fakt, że pod tą grubą skorupą marudnego sąsiada, który ewidentnie nie przepada za ludźmi, kryje się człowiek z sercem po właściwiej stronie. Mocno to wprawdzie momentami ukrywa i trzeba mieć sporo cierpliwości i otwarty umysł, by dostrzec to, co kryje się pod powierzchnią, ale zdecydowanie warto.
Fredrik Backman nie stworzył historii, w której postaci zmieniają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – Ove bardzo powoli i wręcz czasami wbrew własnym chęciom otwiera się na innych, ale nie traci przy tym siebie. Takiego siebie, jakiego nie każdy polubi i nie każdy zrozumie, ale to przecież nie znaczy, że powinno się udawać kogoś zupełnie innego. Dla mnie jego towarzystwo było wypełnione śmiechem (i to takim w głos, co nie zdarza mi się często), mimo że u niego uśmiechu raczej próżno szukać. Bawiły mnie różne sytuacje i z łatwością potrafiłam je sobie wyobrazić i poczuć to wszystko, co im akurat towarzyszyło.
Uwierzyłam w Ovego i szybko stał się dla mnie postacią z krwi i kości i to taką, z którą nie chciałam się rozstawać. Wolałam nie opuszczać tego niepozornego osiedla, tych bohaterów i tej historii. Rozbawiła mnie, rozczuliła i zostawiła z wewnętrzną pewnością, że właśnie na takie książki czekam i takie chciałabym czytać jak najczęściej. Nie idealne, ale budzące tyle emocji i niosące ze sobą tak dobrą energię, że tylko to się liczy.
Garść cytatów:
„Był człowiekiem czerni i bieli. Ona była kolorem. Wszystkimi jego kolorami”. (s. 45)
„Nigdy nie rozumiał, dlaczego ludzie muszą ciągle rozważać i dyskutować, z jakiego powodu rzeczy są właśnie takie, jakie są. Człowiek jest tym, kim jest, robi to, co potrafi, i tak chyba powinno być dobrze, uważa Ove”. (s. 45)
„Zawsze myślimy, że będziemy mieli jeszcze mnóstwo czasu na wszystko, co chcemy zrobić z innymi ludźmi. A potem zdarza się coś i stoimy nagle zaskoczeni, i w myślach mamy takie słowa jak «gdybym»”. (s. 289)
„Trudno się przyznać do tego, że nie ma się racji. Zwłaszcza jeśli nie miało się racji przez bardzo długi czas”. (s. 313)
„Bo największy lęk związany ze śmiercią to ten, że może nas pominąć. I zostawić całkiem samych”. (s. 334)
18 komentarze
Lubię emocjonalne książki,więc przymknę oko na mankamenty i dam szansę tej powieści.
OdpowiedzUsuńTo jedynie delikatne przeświadczenie, że pewnie dałoby się coś bardziej i może lepiej (czyż nie zawsze się da? :)), ale i tak jest świetnie tak, jak jest :) Warto przeczytać!
UsuńCzytałam o tej książce i widziałam już trailer filmu na jego podstawie - czeka już na mnie na czytniku
OdpowiedzUsuńUdanej lektury! ♥ A film widziałam - udana produkcja, chociaż nie poruszyła mnie tak mocno jak książka :)
UsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam film, który później polecałam wszystkim znajomym :)
OdpowiedzUsuńMi również się podobał :) Lubię też Toma Hanksa, więc tym bardziej dobrze mi się oglądało. Ciekawa jestem tej szwedzkie wersji filmu.
UsuńMuszę przyznać, że Ove mnie zaintrygował. Tak rozczulająco napisałaś o tej książce.
OdpowiedzUsuńRozczuliła mnie kilka razy ♥ Ale też wywołała śmiech :)
UsuńMam tę książkę i cieszę się na samą myśl o lekturze, bo tyle dobrego o niej czytałam. Również chwalisz, więc już naprawdę liczę na świetną historię :) Coś mi się zdaje, że też nie chciałabym zamieszkać w pobliżu głównego bohatera :)
OdpowiedzUsuńPewnie nie, szczególnie gdybyś nie przestrzegała wszystkich osiedlowych zasad :)
UsuńJeśli przypadnie Ci do gustu rodzaj humoru i polubisz głównego bohatera to powinno Ci się spodobać :)
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi na tyle wyjątkowo, że się za nią rozejrzę. Postać Ove jest przekonywująca. :)
OdpowiedzUsuńMnie zmotywował film w kinie i cieszę się bardzo, że po książkę sięgnęłam :)
UsuńCieszę się, że ta książka została wznowiona i jest czytana, bo na to w pełni zasługuje. Bardzo polecam też inną powieść tego autora: "Niespokojnych ludzi" :)
OdpowiedzUsuńZapisałam! Nie miałam pojęcia, że ten autor napisał już całkiem sporo innych książek :)
UsuńCoś czuję, że ja też dałabym się wciągnąć tej książce :)
OdpowiedzUsuńMi aż szkoda było ją kończyć :)
UsuńMam książkę i czeka na swoją kolej. Zakupiłam ją po przeczytaniu "Niespokojnych ludzi" tego samego autora. Gorąco polecam i ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńZanotowany, mam nadzieję, że za jakiś czas uda się przeczytać :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)