Anna Langner – Grudzień drugich szans
8.12.2022Od kilku dni zbierałam się żeby napisać coś o „Grudniu drugich szans”, ale brakowało mi jakiejś myśli przewodniej, która by mi po lekturze towarzyszyła, czegoś, co koniecznie chciałabym Wam o niej powiedzieć. W gruncie rzeczy bowiem nie była to dla mnie ani absolutnie zachwycająca, ani totalnie nieprzekonująca powieść. Nie zrobiła po prostu na mnie dużego wrażenia, ale też nie uważam, żeby była zła. Gdyby miała być takim ciepłym, otulającym kocykiem, to musiałabym stwierdzić, że ogrzała mnie tylko odrobinę i to momentami i za kilka chwil nie będę już o niej raczej pamiętała.
Filip to ostatnia osoba, z którą Klaudia chciałaby spędzić więcej czasu. Wystarczy jej, że spotyka go w pracy, ale wspólny wyjazd do Zakopanego to już ponad jej siły. Wprawdzie to podróż służbowa, ale bycie przez kilka dni i to w święta z kimś, kogo się nawet nie lubi, obojgu zdaje się koszmarem. A przecież jeszcze kilkanaście lat temu byli sobie bardzo bliscy. Problem w tym, że ich przyjaźń to od dawna przeszłość, a dziś widzą w sobie nawzajem wszystko to, czym gardzą i od czego woleliby się trzymać jak najdalej…
Zaczęło się od tego, że nie mogłam przekonać się do dwójki głównych bohaterów i ich relacji. Rozmowy między nimi wydawały mi się przerysowane i już się nawet bałam, że przez całą książkę, będę się czuła taka nieprzyjemnie oderwana od tej historii. Na szczęście po kilkudziesięciu stronach trochę się to zmieniło i z czasem byłam ciekawa nawet nie tyle, jak to się dalej potoczy (tutaj bowiem łatwo się wszystkiego domyślić), ale w jaki sposób autorka pokieruje przemianą bohaterów i ich spojrzeniem na siebie. I czy Klaudia przestanie mnie wreszcie irytować 😊
Historia układa się dosyć typowo, ale to nie musi wcale oznaczać nic złego, bo w takich książkach nie nastawiam się na wielkie zaskoczenia. Anna Langner całkiem sprawnie zbudowała napięcie między bohaterami i nawet jeśli wiadomo do czego to wszystko zmierza, to nieźle się o tym czyta. Pomijając jedynie, że główna bohaterka mimo całkiem niegłupich przemyśleń, zachowuje się jednocześnie często mało dojrzale.
Powieściowe Zakopane mnie nie urzekło, ale już do pensjonatu Doroty i Adama chętnie bym zajrzała. To w tej dwójce można było dostrzec takie przyjemne ciepło niewymuszonych niczym pozytywnych relacji. I tu przede wszystkim nie było czuć pewnej przesady czy powierzchowności, która momentami w przypadku innych wątków się pojawiała.
„Grudzień drugich szans” nie sprawił, że poczułam magię świąt i nie sprawił też, że szybciej zabiło mi serce przy poznawaniu historii bohaterów. Były jednak momenty, kiedy czułam się bardziej niż mniej zatopiona w tej opowieści, więc nie mogę spisać na straty spędzonego z nią czasu. Coś dla siebie w niej znalazłam, ale na pewno nie tak wiele, jak bym chciała.
Garść cytatów:
„Halo! To właśnie prawdziwa ja. Zbudowana ze szkieletu kompleksów, ukryta pod kolorową otoczką”. (s. 181)
„Po prostu taką niepozorną miłość trudno zauważyć. A czasami jest bardzo blisko. Tylko nie krzyczy głośno, jedynie szepce”. (s. 201)
„Miłość nie jest po to, żeby sobie na nią zasłużyć. Tylko po to, by ją przeżywać”. (s. 324)
14 komentarze
Ja jednak szukam w świątecznej powieści tego ciepła i otulenia.
OdpowiedzUsuńJa, chociaż nie czytam takich często, również :) Ale wiem też, że wielu czytelników otuliła bardziej, więc kto wie, może u Ciebie by się sprawdziła :))
UsuńMyślę, że ta książka nie spełniłaby moich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńMoich nie spełniła, ale z drugiej strony wielu czytelnikom przypadła mocniej do gustu, więc trudno jednoznacznie stwierdzić jak byłoby z Tobą, Agnieszko :) Ale jeśli czujesz, że to nie dla Ciebie to ja na pewno nie namawiam :)
UsuńRaczej nie dla mnie. Mam jedną albo dwie "świąteczne" książki, ale nie wiem czy zdążę do nich zajrzeć. Natomiast ten tytuł pewnie irytowałby mnie bardziej niż cieszył, więc dam sobie spokój. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa ile znam Twój gust, to myślę, że rzeczywiście lepiej odpuścić :) Ze świątecznych planuję jeszcze coś bardziej kryminalnego - może ten kierunek bardziej przypadnie mi do gustu :))
UsuńRównież nie planuje czytać świątecznych książek, ale coś z kryminału, albo thrillera czemu nie ? :)
UsuńTeż bardziej celuję w kryminały i thrillery, mam też "świąteczny" zbiór opowiadań grozy :)
UsuńMoże w takim razie będzie okazja coś sobie nawzajem kryminalnie świątecznego polecić :)
UsuńNa to liczę :)
UsuńCiekawe zdjęcie. :) A książka raczej nie dla mnie. Nie lubię ani grudnia, ani świątecznych książek, nie mówiąc już o tym, że jakoś nie mogę przekonać się do polskich autorek.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że mi też dosyć ciężko się odnaleźć w książkach polskich autorek, chociaż od czasu do czasu coś ciekawego się trafia. Tym razem jednak było raczej średnio :)
UsuńSzkoda, że nie wzbudza za wielu emocji i nie otula klimatem :)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)