Liliana Fabisińska – 107 sekund
13.11.2022Powieść „107 sekund” mogłaby uchodzić za historię o Kopciuszku. Diana ledwo wiązała koniec z końcem, a czasami wręcz nie wiązała, bo brak pieniędzy na podstawowe potrzeby stał się jej codziennością. Pragnęła zapewnić wszystko, co najlepsze swojej kilkuletniej córce, ale – nie ma co ukrywać – zdawało się to nieosiągalne. Do momentu, gdy pojawił się on – Norbert. Najpierw dał jej szansę na wyjście z ciężkiej sytuacji w postaci dobrej pracy, a następnie otoczył ją i jej córkę opieką i miłością, o jakiej Diana nawet nie śniła. Problem w tym, że ta trwająca kilka lat bajka o Kopciuszku skończyła się w czasie 107 sekund, kiedy świat rozpadł się na kawałki i nic już nie było takie samo.
Moment, w którym Diana zderza się z największą tragedią w swoim życiu był tym momentem, kiedy chciałam tę książkę odłożyć i nie czytać dalej. Nie dlatego, że miałam tej historii coś do zarzucenia, ale natłok emocji był w tamtej chwili tak duży i tak bardzo nie mogłam sobie wyobrazić dalszego życia bohaterki, że chciałam zwyczajnie od tego uciec. Autorka ewidentnie zdołała mną wtedy emocjonalnie szarpnąć. Ale życie, niezależnie od wszystkiego, toczyło się dalej i przyznaję, że już aż tak mocno drugi raz ta opowieść mnie nie poruszyła. Nie znaczy to, że stała mi się obojętna, ale z resztą wydarzeń już sobie zdecydowanie lepiej radziłam.
Z jednej strony „107 sekund” dzieli życie bohaterów na przed i po i wydawałoby się, że łatwo się w tym będzie odnaleźć. Z drugiej autorka stosuje często taki zabieg, że bohaterowie wspominają jakieś wydarzenia z różnych chwil swojego życia, zamiast pokazywać nam je po kolei i na bieżąco, i to czasami zaburzało mi chronologię i sprawiało, że nieco się gubiłam. Konstrukcja powieści przysporzyła mi więc trochę problemów w trakcie czytania.
Diana jest bohaterką, którą miałam okazję poznać najlepiej i rzeczywiście jej emocje potrafiły mi się udzielać, natomiast Norbert, który odgrywa tu również kluczową rolę, był dla mnie tak naprawdę zagadką. Podobnie rzecz miała się z jego matką, wokół której aura tajemniczości zdawała się jeszcze większa. To oczywiście skłaniało do tworzenia sobie różnych scenariuszy i gdy teraz o tym wszystkim myślę, to mam poczucie, że autorka pozwala czytelnikowi patrzeć na innych bohaterów głównie przez pryzmat tego, jak widziała ich Diana. Wiedziałam tyle, co ona i tylko przeświadczenie, że pewne sytuacje są nieco dziwne, mogły być sygnałem alarmowym. Nawet jeśli dla niej takie nie były. I faktycznie w głowie stworzyłam sobie pewien pomysł wyjaśniający wiele kwestii, ale okazało się, że to był totalnie błędny kierunek. Rozwiązanie więc mnie zaskoczyło, nawet jeśli nie było jednym z tych, których nie sposób się domyślić.
Dużo emocji kryje się w książce „107 sekund”, czemu zresztą trudno się dziwić, gdy weźmie się pod uwagę tragedię, z którą musi się zmierzyć główna bohaterka. Nie ukrywam, że poruszyło mnie to nawet bardziej, niż mogłam się spodziewać. Inne wydarzenia już aż tak dużego ładunku emocjonalnego dla mnie nie miały i nawet zakończenie, chociaż się go nie spodziewałam, jakoś mną nie wstrząsnęło. Sposób poprowadzenia historii czasami przeszkadzał mi też w połapaniu się w chronologii wydarzeń, a kreacja niektórych postaci zdawała mi się niepełna. Można ją uznać za niedopowiedzianą, bo i Diana wielu rzeczy jakby nie widziała, a to jej perspektywę poznajemy najczęściej, ale mimo wszystko czułam lekki niedosyt. Pewne jest, że ta powieść nie była mi obojętna, zdołała momentami mocno mnie poruszyć i nawet jeśli jako całość nie okazała się tak totalnie i pod każdym względem przekonująca, to i tak zwróciła moją uwagę na autorkę i sprawiła, że pewnie jeszcze się z nią literacko spotkam.
Garść cytatów:
„Nie patrz w tył. Nie idziesz w tamtą stronę”. (s. 73)
11 komentarze
Mam na Legimi i będę czytała.
OdpowiedzUsuńŚciągnęłam tę książkę na Legimi i chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzeka Cię więc sporo emocji ♥
UsuńPS Agnieszko, widziałam, że kilka razy dodawałaś komentarz :) Niemądry blogger ukrywa mi niektóre z nich (nie mam pojęcia według jakiej zasady), wrzucając je do spamu, dlatego nie zawsze pokazują się od razu :) Ale staram się je na bieżąco zatwierdzać.
Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńCzuję, że mogłaby Ci się spodobać, Wiolu :)
UsuńFajnie, że ma w sobie tyle emocji :D
OdpowiedzUsuńCzasami aż potrafiły przytłoczyć!
UsuńMam ją na oku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże z oka przesunie się kiedyś do ręki :)
UsuńCzuję się zaintrygowana tą powieścią. Domyślam się, że tragedia ma związek z dzieckiem głównej bohaterki, więc emocji pewnie nie braknie. Mam ochotę sprawdzić jak ocenię konstrukcję powieści i ogólnie całą historię. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTeż jestem bardzo ciekawa jak byś ją odebrała, czy by Cię poruszyła :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)