Dave Shelton – Trzynaście krzeseł
22.11.2022Od czasu do czasu lubię sięgać po tytuły, które nic mi nie mówią, o których wcześniej nie słyszałam, ale jakoś udało im się zwrócić moją uwagę. „Trzynaście krzeseł” przyciągnęło mnie okładką, a zatrzymało opisem i te dwie rzeczy sprawiły, że postanowiłam dać tej książce szansę. Czy było warto?
Jack niespodziewanie znalazł się w domu, o którym słyszał różne, dosyć niepokojące, pogłoski. Ciekawość zaprowadziła go do pokoju, gdzie przy stole siedzi już dwanaście osób. Przed każdą z nich stoi zapalona świeca, którą muszą zgasić po tym, jak opowiedzą jakąś historię. Jack dostaje swoje, trzynaste krzesło, i gdy przyjdzie jego kolej, też będzie musiał podzielić się własną opowieścią…
Dla mnie atutem (o dziwo!) tej książki jest przede wszystkim to, że zostajemy wrzuceni w środek wydarzeń jakby wyrwanych z kontekstu. Nie wiemy jak dokładnie główny bohater znalazł się w tym niezwykłym domu, kim jest i co właściwie oznacza to niecodziennie spotkanie tylu osób. Ta niepewność zdecydowanie budziła moje zaintrygowanie i w miarę czytania tak naprawdę niewiele się rozjaśniało. Dosłownie rzecz ujmując wszystko spowijał coraz większy mrok, w miarę jak gasły kolejne świece. Czy można się domyślić o co w tym wszystkim chodzi? Podejrzewam, że tak, ale u mnie wszystko wskoczyło na swoje miejsce dopiero pod sam koniec. Nie jest to jedno z tych totalnie szokujących rozwiązań, ale stanowi fajną klamrę dla całości.
Trzeba się przygotować na to, że „Trzynaście krzeseł” nie jest typową powieścią. To bardziej opowieści w powieści i to one w istocie zajmują tu najwięcej miejsca. Każda opatrzona jest ilustracją (ich autorem jest sam Dave Shelton) i już one wprowadzają klimat niepokoju. A historie? Może nie należą do tych, po lekturze których nie sposób zasnąć, ale potrafią wywołać dreszcz niepokoju. Właściwie to chyba nie spodziewałam się nawet, że wiele z nich tak skutecznie rozbudzi moją wyobraźnię i wywoła takie gryzące napięcie. Nie wszystkie, ale większość tak właśnie na mnie działała.
Trzynaście krzeseł, trzynaście zapalonych świec, trzynaście opowieści. I oplatająca to wszystko aura niepokoju i mroku, coraz głębiej wciskającego się między bohaterów. Niby powieść, bo z nadrzędną historią chłopaka, który trafia do tajemniczego domu, a jednocześnie jakby zbiór opowiadań, którymi dzielą się uczestnicy dziwnego spotkania. Ta nietypowa konstrukcja wykorzystana przez Dave’a Sheltona okazała się całkiem udana. „Trzynaście krzeseł” nie jest może książką niezapomnianą czy ścinająca krew w żyłach, ale ma w sobie intrygujący klimat, potrafi zająć myśli i podsunąć obrazy mogące wywołać kilka dreszczy.
Garść cytatów:
„Przecież taki regał to wielki ciężar. To strasznie niebezpieczna rzecz, te książki – w życiu nie uświadczycie ich u mnie w domu”. (s. 53)
6 komentarze
Przyznam, że jestem zaintrygowana. Ale Twoje zdjęcia mają klimat!
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńI dziękuję ♥ trochę się dla nich wymarzłam :))
Czyli jest to powieść szkatułkowa? Zaciekawiłaś mnie, postaram się sięgnąć po tę książkę i poznać opowieści trzynastu bohaterów. :)
OdpowiedzUsuńTak! Brakowało mi tego określenia :)
UsuńBrzmi całkiem ciekawie, nie słyszałam wcześniej o niej. Podoba mi się okładka
OdpowiedzUsuńMnie właśnie okładka jakoś przyciągnęła do niej :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)