Agatha Christie – Tajemnica Sittaford
18.09.2022Przyznaję od razu, że tym razem nie potraktowałam dobrze Agathy Christie. Najpierw zapewniałam, że stęskniłam się za jej kryminalnymi historiami, bo ostatni raz spotkałyśmy się wiele miesięcy temu („Morderstwo na plebanii”), a później, kiedy chciała mi pokazać co wydarzyło się w Rezydencji Sittaford, ja mocno z doskoku skupiałam na niej uwagę. Zabrakło mi czasu, a jak już znalazłam czas, to brakowało mi siły, by oprzeć się miękkiej poduszce, która momentalnie przynosiła sen. Na szczęście to wszystko nie przeszkodziło mi ostatecznie w czerpaniu przyjemności z lektury i rozwiązywania ciekawej zagadki.
Można nie wierzyć w zjawiska paranormalne, ale kiedy w trakcie seansu spirytystycznego pojawia się wiadomość o śmierci kapitana Travelyana, który faktycznie zostaje znaleziony martwy, to można poczuć się dosyć niepewnie. Szybko o morderstwo zostaje oskarżony jego siostrzeniec, ale to nie jedyna osoba, która skorzystałaby na tej śmierci. Sprawą zajmuje się inspektor Narracott, ale i narzeczona aresztowanego chłopaka Emilia Trefusis nie ma zamiaru siedzieć z założonymi rękoma.
Postać Emilii podobała mi się szczególnie, bo to jedna z tych pewnych siebie, zdeterminowanych bohaterek, które nie czekają na wybawienie, tylko od razu działają. Dziewczyna potrafi sprytnie podejść do większości ludzi w taki sposób, aby sami chcieli jej pomóc lub zdradzili to, co wiedzą. Inspektor Narracott też ma potencjał i wzbudził moją sympatię, ale z racji tego, że pozostawał bardziej z boku, od czasu do czasu tylko grając pierwsze skrzypce, to nie zdążyła się z tego zrobić większa zażyłość.
„Tajemnica Sittaford” teoretycznie zahacza o zjawiska paranormalne, ale kryminalna zagadka jest mocno osadzona w rzeczywistości i ewidentnie wymaga rozwiązania. A ja, jak to ja, podjęłam wyzwanie rzucone przez Agathę Christie i mocno głowiłam się nad różnymi możliwościami. U Królowej Kryminału jak zwykle pojawia się wielu potencjalnych sprawców i nawet nie jest trudno ułożyć sobie możliwy scenariusz. Tyle tylko, że często okazuje się, że prawdziwy przebieg wydarzeń był zupełnie inny. Zostałam pokonana, bo mimo że osoba, która okazała się winna, pozostawała w kręgu moich detektywistycznych zainteresowań (jak wszyscy bohaterowie zresztą), to takiego zakończenia się nie spodziewałam. Cieszy mnie każde takie udane spotkanie z Agathą Christie, bo utwierdza mnie w przekonaniu, że mimo coraz większej ilości poznanych powieści brytyjskiej pisarki, nadal daję się zaskoczyć i świetnie się bawię.
Garść cytatów:
10 komentarze
Idealna lektura na zbliżająca się długie jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Christie się cudownie czyta jesienią :)
UsuńNie mogę uwierzyć, że jeszcze nie czytałam nic Christie! Koniecznie muszę to zmienić
OdpowiedzUsuńZachęcam mocno ♥
UsuńLubię od niej ksiażki.
OdpowiedzUsuńWe mnie ma wierną fankę :)
UsuńNa sto procent czytałam tę książkę, ale zupełnie nie mam rozwiązania zagadki. Nie wiem czy mogę dostać więcej znaków (apropos paranormalnych zdarzeń), że czas na powtórkę z kryminałów Christie :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj! :))
UsuńPowoli poznaję twórczość Agaty Christie, ale w formie audiobooków. Danuta Stenka czyta je rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńO, muszę kiedyś spróbować Christie w takiej wersji :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)