Stephen King – Podpalaczka
13.06.2022Stephen King, Podpalaczka [Firestarter], tłum. Krzysztof Sokołowski, Albatros, 2021, 512 stron.
Sięgnęłam po „Podpalaczkę” nieco szybciej niż planowałam, głównie dlatego, że zamierzam wybrać się na seans do kina, by obejrzeć film na jej podstawie. Jak można się domyślać po tytule, temperatura w tej historii niejednokrotnie osiąga poziom szalenie wysoki i pewnie dlatego żałuję, że mi zajęło blisko połowę książki, by poczuć wobec niej coś więcej niż tylko letni powiew emocji.
Dwieście dolarów wydaje się całkiem kuszące, gdy nie narzeka
się na nadmiar pieniędzy. Tym bardziej, że zarobienie ich nie jest szczególnie
skomplikowane – ot, udział w eksperymencie prowadzonym przez jednego z profesorów uczelni. Nic nie może pójść źle,
skoro podawany środek jest podobno całkowicie bezpieczny, prawda? Tyle tylko,
że zarówno Andy, jak i Vicky odczuwają jego działanie, a co najważniejsze kilka
lat później ich córka Charlie będzie dzięki niemu (a może trafniej byłoby
napisać, że przez niego) potrafiła siłą woli rozniecać ogień. Zdolność
pirokinezy sprawi, że w pewnym momencie jedynym rozwiązaniem będzie ucieczka
przed tymi, którzy chcą dziewczynkę wykorzystać do swoich celów.
Zastanawiam się czy ten mój dosyć długi brak silnego
zaangażowania nie wynika czasem z tego, że ogólnie tematyka tajnych organizacji
w połączeniu z parapsychicznymi zdolnościami nie jest moją ulubioną. I coś w
tym pewnie jest, ale z drugiej strony przekonałam się przy okazji „Instytutu”
Stephena Kinga, że takie klimaty mogą mi się jednak bardziej podobać. Zakładam
więc, że po prostu trudniej mnie do takiej historii przekonać, ale nie jest to
niemożliwe. W przypadku „Podpalaczki”
nie udało się to autorowi od razu i chociaż z czasem trochę bardziej się z tą
książkę polubiłam, to nie mogę zapomnieć, że nie przyszło mi to szczególnie
łatwo. Nie mam tu na myśli, że czytało mi się ją ciężko, bo tak nie było, ale
raczej o to, że nie potrafiłam się przywiązać do bohaterów (a kilka dni po
lekturze nie mogłam sobie nawet przypomnieć ich imion) i wykrzesać z siebie
palącej potrzeby wracania do lektury.
Bardziej niż sam pościg czy nawet to, jak duże są możliwości
Charlie, interesował mnie dylemat związany z tym, czy można jej umiejętności
określić bardziej jako dar czy może przekleństwo. Od małego bała się swoich
zdolności, widząc, że mogą się one wymknąć spod kontroli i wyrządzić wiele
złego. Dlatego dziewczynka ma poczucie winy, gdy pojawia się ogień i w ojcu
szuka oparcia i potwierdzenia tego, jak powinna postępować. Stephen King sporo
miejsca poświęca temu wątkowi, całkiem umiejętnie przypominając czytelnikowi,
że mamy do czynienia tylko z dzieckiem, które często czuje się niepewne i
zagubione.
„Podpalaczka” to nadal ten Stephen King, którego styl lubię, więc książkę czytało mi się dobrze, ale nie ukrywam, że zabrakło mi większego zaangażowania w fabułę, uczucia troski o losy bohaterów i silniejszej ciekawości, co wydarzy się za chwilę czy dwie. Nie mogę napisać, żeby wszystko było mi zupełnie obojętne, bo aż tak źle na szczęście nie było, ale obserwowałam kolejne wydarzenia raczej ze spokojem, bez żadnego napięcia i nie mając też specjalnych oczekiwań wobec zakończenia – przyjęłam je takim, jakie było. „Podpalaczka” ewidentnie nie rozpaliła mnie emocjonalnie i chociaż z czasem poczułam takie delikatnie tlące się zainteresowanie, to spodziewałam się po tej historii więcej.
Garść cytatów:
„Łatwo przejmować się ideami, dopóki nie obalają ich solidne dowody”. (s. 251)
6 komentarze
Ja ogólnie mam problem z książkami Kinga, nie umiem go czytać.
OdpowiedzUsuńNie każdy polubi jego pióro, wiadomo :) Nie ma co się zmuszać, jeśli przekonałaś się, że jego książki Cię nie porywają.
UsuńSzkoda, że nie poczyłaś emocji podczas czytania. Ich brak w moim przypadku przekreśla książkę.
OdpowiedzUsuńGdzieś tam coś się tliło, ale to jednak zdecydowanie za mało :)
UsuńNa pewno nie zacznę mojej przygody z twórczością Kinga od tej książki ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie! :) Polecam za to na przykład Misery
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)