Richard Chizmar, Stephen King - Ostatnia misja Gwendy
18.06.2022Gwendy ma już sześćdziesiąt cztery lata (a ja nadal, podobnie jak przy drugim tomie, jakoś mimowolnie widzę w niej tę dwunastolatkę, którą poznałam przy „Pudełku z guzikami Gwendy”) i sporo już w swoim życiu przeżyła. Najważniejsza misja jednak dopiero przed nią i od jej powodzenia, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało, zależeć będą losy świata.
Tym razem Richard Chizmar i Stephen King totalnie odlecieli
i to dosłownie, bo zabierają czytelników w kosmos. Nie spodziewałam się takiego
rozwoju wydarzeń i początkowo trochę się w tym nie mogłam odnaleźć, ale kiedy
tak o tym myślę dłużej, to przyznaję, że to całkiem niezły kierunek
poprowadzenia i zamknięcia tej opowieści. Zresztą niezależnie od miejsca
pudełko z guzikami potrafi tak samo silnie oddziaływać na wyobraźnię i bohaterów
(co by było, gdyby wcisnąć ten czy innych guzik, jaki wpływ będzie miało zjedzenie
czekoladowego zwierzątka pojawiającego się po pociągnięciu umieszczonej z boku dźwigienki)
i w tym tomie znowu doskonale widać, że ten niepozorny przedmiot potrafi być ogromnym
ciężarem i pokusą. I dla mnie to właśnie ten wątek ma znaczenie szczególnie, a
odniesienia do prawdziwych wydarzeń, którymi żył świat, mogłyby równie dobrze
być zastąpione jakimiś fikcyjnym (i chyba nawet tę opcję bym wolała). Grunt,
żeby czytelnik czuł siłę konsekwencji, jakie niesie ze sobą używanie pudełka.
Były dwie rzeczy, które mi doskwierały, ale obie wynikały
jedynie z moich własnych ograniczeń. Po
pierwsze fakt, że czułam, że mogą mi umykać jakieś nawiązania do poprzednich
książek Stephena Kinga. Wprawdzie trochę ich już przeczytałam, ale wciąż wiele
historii przede mną. I przy tym trzecim tomie o Gwendy miałam takie silne
uczucie, że w niektórych fragmentach kryją się takie właśnie smaczki. Po drugie
trudno mi było, ze względu na brak wystarczającej wiedzy w tym temacie, ocenić
na ile autentycznie autorzy przedstawili motyw podróży w kosmos.
Zdałam sobie sprawę, że na przestrzeni tych trzech tomów ani
razu nie wspomniałam o znajdujących się wewnątrz książek ilustracjach autorstwa
Keitha Minniona, ale chyba po prostu dlatego, że nie zrobiły one na mnie
jakiegoś szczególnego wrażenia. Za to bardzo podoba mi się wydanie tej serii i
te ukryte pod barwnymi obwolutami minimalistyczne okładki.
Żałuję, że to było
ostatnie spotkanie z główną bohaterką, ale dla tej historii to był dobry moment
na postawienie ostatniej kropki. Miałam okazję wskoczyć w kilka etapów życia Gwendy, obserwować
jej zmagania z codziennością i z niechcianą odpowiedzialnością za niebezpieczne
pudełko z guzikami i towarzyszenie jest, choć nie było idealne pod względem
czytelniczym, to dostarczyło mi garść refleksji i skutecznie zajmowało myśli w
czasie lektury.
Zastanawiam się co w istocie trzyma mnie przy książkach o Gwendy. Za każdym razem trochę marudzę na fabułę, ubolewam, że historia nie jest bardziej rozbudowana (w „Ostatniej misji Gwendy” doskwierało mi to jednak jakby mniej) i brakuje mi takiego naprawdę mocnego uderzenia i zachwytu. Nie brzmi to wszystko zbyt entuzjastycznie, prawda? A jednak nie waham się napisać, że bardzo tę trylogię polubiłam, bo jej czytanie sprawiało mi mimo wszystko za każdym razem dużo przyjemności. Była w tym jakaś taka lekkość wejścia w całą historię, było dosyć silne przywiązanie do głównej bohaterki, z którą się zwyczajnie zżyłam i jest też mimowolny uśmiech, gdy o całości myślę. To już całkiem sporo powodów, by odłożyć te książki na regał z pewną dozą zadowolenia i od czasu do pomyśleć o nich z sympatią.
Garść cytatów:
„Czy coś jest absolutnie konieczne, jeśli to absolutnie jedyny sposób?” (s. 112)
„Choćbyś zachowała najwyższą ostrożność, choćbyś miała
najlepsze intencje, pudełko z guzikami zawsze wymusi zapłatę.
W walucie krwi”. (s. 117)
4 komentarze
Niestety jeszcze nie znam tej serii :( Ale chętnie to oczywiście zmienię!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili warto zerknąć :)
UsuńLektura tej ksiażki przede mną. Bardzo lubię tę serię.
OdpowiedzUsuńTeż mam dla niej sporo sympatii :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)