Donato Carrisi – Jestem otchłanią
8.06.2022Mama zabiera na basen swojego pięcioletniego synka, by nauczyć go pływać. Obiecała mu to już kilka tygodni temu i chłopiec jest podekscytowany Wielką Przygodą. Pozornie zwyczajna sytuacja, która szybko przeradza się w coś zdecydowanie dalekiego od normalności. Czy to był początek wszystkiego? A może mrok krył się już gdzieś wcześniej?
Lata później pewien sprzątający mężczyzna widzi w swojej pracy coś więcej niż większość ludzi. Dla niego śmieci są jak elementy czyjejś historii - tej prawdziwej, nieprzefiltrowanej przez to, jacy chcemy się wydawać. On sam jest cichy, skrupulatny, totalnie niezauważalny przez innych w ich codzienności. Niewidzialny ktoś, kto być może właśnie teraz odnajduje ukryte znaczenia w wysypanych z worka resztkach i jest już gotowy, by odkryte sekrety wykorzystać…
Ileż mogłoby mnie czytelniczo omijać, gdybym kilka lat temu, pod wpływem chwili, nie zdecydowała się sięgnąć po jedną z książek („Trybunał Dusz”) zupełnie mi wtedy nieznanego, nawet ze słyszenia, włoskiego pisarza. Teraz, gdy jestem już od jakiegoś czasu na bieżąco z jego twórczością, każda nowa pozycja jest obietnicą mocnych wrażeń. Wystarczyło kilkanaście pierwszych stron powieści „Jestem otchłanią”, żebym poczuła ten przyjemny dreszcz niepokoju i chciała wiedzieć więcej.
Donato Carrisi w przypadku większości kluczowych wątków częstuje czytelnika tylko ściśle wybranymi kawałkami historii - w taki sposób, aby w głowie zrodziły mu się pytania i domysły, ale żeby nie był niczego pewny. Znamy się już trochę i wiem, że autor zawsze trzyma jakieś asy w rękawie (pokazuje to na przykład „Dom Głosów”), ale tym razem jeden z nich wyciągnął tam, gdzie zupełnie się go nie spodziewałam. To było jedno z tych zaskoczeń, kiedy odkłada się na moment książkę i próbuje przetworzyć w głowie to, co się właśnie wydarzyło. Nie dotyczyło to wprawdzie głównego wątku, ale i tak mocno utkwiło mi w pamięci. Co ciekawe, bywa też, że coś jest tajemnicą tylko pozornie, a Carrisi jakby specjalnie podsuwa prostszą zagadkę, by uśpić naszą czujność i przykryć coś zupełnie innego. Zdecydowanie to u niego lubię.
Jedyne, co w kontekście fabuły nie pozwalało mi się tak całkowicie zachwycić, były pojawiające się raz na jakiś czas wątpliwości związane z prawdopodobieństwem pewnych wydarzeń i zależności. W ogólnym rozrachunku uznaję to za takie delikatne zgrzyty, o których pamiętam, ale które mnie nie zniechęciły. Poza tym zawsze, gdy powieść włoskiego pisarza nie jest szczególnie długa, to jakoś tak mi zwyczajnie szkoda i myślę wtedy, że można ją było rozbudować bardziej.
Wiem, że patrzę na książki Carrisiego nieco inaczej niż ktoś, kto spotyka się z nim pierwszy raz. Zetknęłam się już u niego z różnymi motywami i sposobami na ugryzienie mrocznych historii, dlatego za plus uznaję sytuację, gdy serwuje mi on coś nieco innego. „Jestem otchłanią” jest historią w jego stylu, a jednocześnie nie jest w typowy sposób pełna napięcia, nie ma też oczywistej siły rażenia. Może więc nieco rozczarować jeśli ktoś nastawi się na typowy thriller. Nad niepokojem o to, co wydarzy się za chwilę, dominuje tym razem bowiem całkiem sporo refleksji skupionych między innymi wobec tematu przemocy domowej. Także postać sprzątającego mężczyzny nie daje się zamknąć w prostych ramach i niemal domaga się, by spojrzeć na jego sytuację z różnych perspektyw.
Cieszę się, że Donato Carrisi nie idzie ciągle tym samym utartym szlakiem i ma ciągle coś intrygującego do zaoferowania. To, co zostaje niezmienne, to umiejętność stworzenia wciągającej, niejednoznacznej historii, która potrafi zaskoczyć. Poza tym „Jestem otchłanią” pokazuje też to, co w u włoskiego pisarza bardzo doceniam - pochylenie się nad ludzkimi słabościami, wyciąganie na światło tego, o czym na co dzień pewnie wolelibyśmy nie myśleć, ale co sprawia, że zło ma swoje pięć minut. I nawet jeśli w moim osobistym rankingu książek autora ta najnowsza nie wdrapałaby się na podium, to nadal była to solidna dawka kolejnych odcieni mroku ludzkiej duszy.
Garść cytatów:
„Czas jest sojusznikiem strachu”. (s. 15)
„Śmieci wyrzucane przez człowieka opowiadają jego prawdziwą historię. Bo, w przeciwieństwie do ludzi, śmieci nie kłamią”. (s. 28)
„Najgorszym oprawcą nie jest ten, który bije cię codziennie, ale ten, który następnego dnia przynosi ci zawsze kwiaty”. (s. 107)
„Rozwód nie wymazuje pamięci: ludzie, którzy się rozstają, i tak są zmuszeni dzielić te same wspomnienia, robią to tylko w dwóch różnych miejscach”. (s. 162)
Książki Donato Carrisiego na K-czyta
10 komentarze
Tę książkę to ja mogę przeczytać, zaciekawiłaś mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńCieszę się! :)
UsuńMuszę przyznać, że nie poznałam jeszcze książek tego autora. Ale super, że tak potrafi zaskakiwać.
OdpowiedzUsuńTo fakt, kręci czytelnikiem na różne sposoby :)
UsuńMam już tę książkę na swoim czytniku. Na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na Twoją opinię, Agnieszko :)
UsuńNie czytałam nic tego autora.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam jeśli lubisz klimatyczne thrillery :)
UsuńMuszę w końcu poznać twórczość autora, strasznie kusisz jego książkami ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)