Sam Holland – Echo Man

26.05.2022



Sam Holland, Echo Man [The Echo Man], tłum. Radosław Madejski, Muza, 2022, 448 stron.

Podobno historia lubi się powtarzać, ale są takie wydarzenia, które chciałoby się zamknąć w przeszłości na cztery spusty, wyrzucając przy okazji klucz. Pamiętać ze względu na ofiary, ale nigdy nie przeżywać niczego podobnego. Działania seryjnych morderców  to właśnie to, co nawet po wielu latach budzi grozę i strach. Problem w tym, że jest ktoś, kto zaczyna odtwarzać przerażające zbrodnie antybohaterów z pierwszych stron gazet, którzy z ogromnym okrucieństwem pozbawiali życia innych. Dlaczego to robi? Jak daleko się posunie? I najważniejsze – jak go złapać, skoro nie zostawia żadnych śladów na miejscach zbrodni? 

Ostrożnie podchodziłam do książki Sam Holland, bo chociaż od początku wydawało mi się, że może mi się spodobać, to ilość zachwytów nad nią aktywowała u mnie mechanizm obronny pod tytułem: „nie nastawiaj się na fajerwerki, podejdź do tego na chłodno”. Wiedziałam, że najbardziej w thrillerach psychologicznych szukam takich wrażeń, jakie w zeszłym roku dostarczyły mi między innymi dwie świetne powieści – „Schronisko” Sama Lloyda i „Ostatni dom na zapomnianej ulicy” Catriony Ward. Chciałam czuć dreszcz niepokoju na myśl o poznawanej historii i przestać być pewną czegokolwiek. „Echo Man” w dużej mierze się pod tym kątem sprawdził, chociaż chwilę trwało zanim wskoczyłam na ten poziom czytania, który można krótko określić: „nie mogę się oderwać, muszę wiedzieć co będzie dalej”. Szkoda, że nie widzieliście mojej miny, kiedy akcja tak się zagęściła, że faktycznie nie chciałam odkładać książki nawet na chwilę, a zorientowałam się, że jest zdecydowanie za późno i naprawdę powinnam już iść spać. Trudno się czyta przy zgaszonym świetle, więc z ciężkim sercem ją odłożyłam. 



Musiałam sobie znaleźć miejsce między bohaterami i początkowo nie do końca wiedziałam, na kim powinnam się najbardziej skupić. Jess, która ewidentnie wykazuje zachowania destrukcyjne? A może nadinspektor Cara Elliott próbująca poskładać śledztwo w jakąś logiczną całość? Jest też Griffin mocno zaangażowany w całą sprawę, ale wyraźnie odsunięty na boczny tor (przynajmniej ten oficjalny). I oczywiście sam sprawca, w którego głowę zaglądamy jednak tylko od czasu do czasu. To, plus jego zbrodnie wystarcza jednak, by zrozumieć, że mamy do czynienia z sadystycznym mordercą pozbawionym skrupułów. 

Sam Holland robi to, co w takich powieściach szczególnie lubię – tworzy postacie, które obserwuje się z ciekawością, ale przede wszystkim także z dużą dozą podejrzliwości. Autentycznie nie ufałam w tej historii absolutnie nikomu i każdy wydawał mi się w którymś momencie podejrzany. Autorka zresztą po drodze otwiera sobie mnóstwo możliwości poprowadzenia akcji i rozwiązania całej zagadki. Dzięki temu przerobiłam w głowie naprawdę wiele scenariuszy i chociaż ostatecznie w pewnym stopniu udało mi się część zagadki odgadnąć, to tak naprawdę do końca niczego nie byłam pewna. Cieszę się też, że nie zabrakło dodatkowego twista, który całość jeszcze podkręcił. 



„Echo Man” rzeczywiście okazał się świetną, trzymającą w napięciu powieścią i to z takim seryjnym mordercą, z jakim wcześniej nie miałam do czynienia. Jest niezwykle brutalnie i zdecydowanie trzeba być przygotowanym na dosadne opisy i okrucieństwo, którego poziom trudno jest sobie w pewnym momencie wyobrazić. Sam Holland umiejętnie bawi się czytelnikiem, podsuwając mu najróżniejsze tropy, nie kryjąc jednocześnie wcale, że poczucie pewności jest tu raczej złudzeniem, nigdy nietrwającym zbyt długo. I tylko fakt, że potrzebowałam chwili, by się tak totalnie zaczytać i nie czułam się całkowicie zszokowana zakończeniem (ale uznaję je za bardzo dobre) sprawia, że uważam, że może być jeszcze lepiej. I mam przeczucie, że autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, a po tak udanym debiucie wiem, że przy następnym spotkaniu nie będę już się obawiała nastawienia na kawał porządnego thrillera.


  Garść cytatów:

Może wcale nie chodzi o to, żeby uwolnić się od szaleństwa, myśli. Może trzeba po prostu trafić na kogoś równie pokręconego, kto wszystko zrozumie”. (s. 200) 

~~*~~
Książki, o których wspominam we wpisie

    

Zobacz również

9 komentarze

  1. Ostatnio czytałam o tej książce same dobre recenzje. Twoja opinia jeszcze bardziej zachęca mnie do jej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już tę książkę i nie mogę doczekać się, kiedy ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak dużo dobrego o niej słyszę, że mam coraz większą ochotę po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie polecam jeśli lubisz takie klimaty :)

      Usuń
  4. Przyznam się szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mocno reklamowana i trochę się obawiałam, ale skoro polecasz, że warto przeczytać to chętnie to zrobię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu, ale dla mnie zdecydowanie na plus :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy