Kim Holden – Promyczek
22.04.2022Ostatnio dosyć często trafiam na książki, co do których mam jakieś „ale”. Czasami jest to coś konkretnego, innym razem mam po prostu poczucie niedosytu czy niewykorzystanego potencjału. I pewnie nie byłoby to jakimś wielkim problemem, gdyby nie fakt, że te zastrzeżenia zazwyczaj mieszają się z elementami, dzięki którym dana powieść mi się podobała. A ja wbrew pozorom lubię konkrety i ten brak jednoznacznej oceny sprawia, że czuję, jakbym lawirowała między jedną opcją, a drugą i ostatecznie nie wpasowywała się w żadną. Ani nie zakochałam się w „Promyczku”, ani nie miałam chwili, gdy chciałam porzucić lekturę. Ani ta historia nie roztrzaskała mi serca na kawałeczki, ani nie pozostawiła obojętną.
Kate ma za sobą sporo trudnych przeżyć, ale zawsze mogła liczyć na swojego przyjaciela Gusa. Wprawdzie teraz dzieli ich spora odległość – on będzie w trasie koncertowej ze swoim zespołem, ona wyjechała na studia – ale taka wieloletnia i trwała więź nie może nie przetrwać, prawda? Przed wyjazdem doszło między nimi do czegoś więcej, ale życie toczy się dalej i ma w zanadrzu sporo niespodzianek, ale i wyzwań, z którymi – szczególnie Kate – będzie się musiała zmierzyć.
Nie jestem pewna czy tajemnica głównej bohaterki w zamyśle autorki faktycznie miała być dla czytelnika zaskakująca, bo jeśli tak, to zbyt łatwo można ją było rozgryźć. Szybko zorientowałam się na co powinnam się przygotować i jak prawdopodobnie potoczą się losy bohaterów. Jednocześnie nie mogę stwierdzić, że przez to mnie one nie obchodziły, bo potrafiłam zaangażować się w tę historię i nawet poczuć kilka razy ścisk w gardle. Przewidywalność „Promyczka” nie była więc jakimś szczególnym problemem, ale już fakt, że z podobnymi rozwiązaniami fabularnymi miałam nie raz do czynienia sprawiał, że brakowało mi jakiegoś powiewu świeżości. Pojawiają się u Kim Holden elementy, które wzbogacają całość, jak chociażby tak istotny dla całości wątek muzyki, ale i tak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że całość jest po prostu wariacją na temat motywów wielokrotnie w książkach wykorzystywanych. Całkiem udaną, to fakt, ale dla mnie nie mającą tyle siły, by wstrząsnąć do głębi.
Najwięcej rozterek dostarczyła mi chyba sama główna bohaterka, bo nie potrafię zdecydować, jakie właściwie uczucia we mnie budzi. Ktoś tak optymistycznie nastawiony do świata i ludzi, wyrozumiały i starający się patrzeć na sytuację z różnych perspektyw, pełen energii i dobroci powinien wywoływać właściwie same pozytywne emocje. Chciałoby się otaczać tak lojalnymi, pełnymi empatii i radości z chwili obecnej ludźmi. Mimo to nie będę ukrywała, że zdarzały się też momenty, kiedy w jej kreację nie wierzyłam, kiedy czułam w pewnym sensie przesyt tą postacią. Rozumiem, że nie bez powodu Kate nazywana jest przez Gusa Promyczkiem, ale cieszę się, choć zabrzmi to może nieco dziwnie, że pojawił się moment, w którym coś się w tym wizerunku załamuje, coś się kruszy i choćby na chwilkę rozpada.
Mamy za sobą już dziesięć moich „ale” (tak, policzyłam!), więc chyba można definitywnie stwierdzić, że jednoznacznej oceny tej powieści nie będzie. Łatwo się w „Promyczku” zaczytałam mimo nieco letnich emocji wobec początkowych rozdziałów. Później zresztą zdarzało mi się poczuć szarpnięcie różnych strun w sercu, co wyraźnie pokazuje, że Kim Holden potrafiła mnie w jakimś stopniu poruszyć. Nie byłam obojętna wobec tego, co spotykało bohaterów, choć nie dotknęło mnie to jednocześnie na tyle mocno, żebym myślała o nich po skończonej lekturze. Kreacja głównej bohaterki nie przekonała mnie w stu procentach, ale rozumiem, że na właśnie takiej postaci opiera się cały zamysł tej historii. Po cichu liczyłam na to, że „Promyczek” całkowicie mną zawładnie i totalnie poddam się historii, w której humor i szczęście przeplata się z życiowymi dramatami, ale aż tak mocno jej nie przeżyłam. Podobała mi się, ale… :)
Garść cytatów:
„Nie mówię, że nie powinieneś realizować celów i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna”. (s. 234)
~~*~~
Za książkę „Promyczek” Kim Holden dziękuję księgarni Tania Książka.
Popularne tytuły z księgarni Tania Książka między innymi w dziale bestsellery.
7 komentarze
Jeśli chodzi o mnie, to ta książka ma swoje miejsce w moim sercu.
OdpowiedzUsuńWiem, że na wielu czytelnikach zrobiła bardzo dobre wrażenie :)
UsuńZnam to uczucie kiedy przeczytana historia jest taka "letnia", taki średniak, z którym nie wiadomo co zrobić. Po "Promyczka" raczej nie sięgnę. Czuję, że to nie do końca mój typ literatury, więc odpuszczam.
OdpowiedzUsuńI jeszcze kiedy taka historia ma naprawdę mocne przebłyski, ale jako całość czegoś jej brakuje, by się nią zachwycić :) Mam przeczucie, że by Ci się nie spodobała :)
UsuńGłośna książka swojego czasu, jeszcze się nad nią zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńA ja się zastanowię czy sięgnąć po drugi tom :))
Usuń@Agnieszka Bruchal - Aguś, pozwoliłam sobie usunąć komentarz i przekleić poniżej jego treść bez kilku ostatnich słów, bo obawiam się, że mogłyby innym sugerować zakończenie książki :) Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe.
OdpowiedzUsuń"Moje zdanie już znasz. Mnie właśnie nie przekonała kreacja bohaterki. Zbyt sztuczna, zbyt wyidealizowana - bądźmy szczerzy, ja nie wierzę by istnieli ludzie że świadomością tego co będzie, o tak altruistycznym zachowaniu. No nie. Aż mnie dziwi, że tylu ludzi w nią uwierzyło xD"
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)