Anna Bailey - Przedsionek piekła
14.04.2022Emma będzie sobie wyrzucała, że nie przekonała Abigail, by ta wróciła z nią z imprezy i nie szła do lasu na spotkanie z jakimś chłopakiem. Skąd miała jednak wiedzieć, że ostatni raz widzi przyjaciółkę i niedługo całe miasteczko będzie się zastanawiało czy dziewczyna uciekła („z takiego domu to kto by się dziwił”), czy stało się coś gorszego…
Zniknięcie Abi jednocześnie jest i nie jest w tej historii najważniejsze. Nie skupiamy się na śledztwie i działaniach szeryfa związanych z poszukiwaniami, chociaż z niektórymi z nich co jakiś czas się stykamy. W tym kontekście zaginiona schodzi trochę na dalszy plan. Natomiast jako punkt zapalny tego, co dzieje się z innymi bohaterami Abigail ma znaczenie kluczowe. To jej nieobecność budzi lub nasila nieprzepracowane traumy, zmusza do spojrzenia na codzienność inaczej, jest bolesnym zderzeniem się z własnymi słabościami. I tak na przykład Emma chce dowiedzieć się co stało się z jej przyjaciółką, ale przede wszystkim musi poradzić sobie z poczuciem winy; Noah miota się między własnymi uczuciami, a wpajanymi mu przekonaniami; Samuel wraca do obrazów z wojny w Wietnamie i ciągłą kontrolą i brutalnością maskuje to, że nad coraz większą ilością spraw nie panuje; Dolly z jednej strony pozostaje w wielu sytuacjach bierna, z drugiej szaleją w niej tłumione przez lata emocje. To tylko maleńki wycinek tego, jak wiele jest w tej historii ludzkich dramatów, więc nie zdziwiłabym się, gdyby dla niektórych okazało się to zwyczajnie przytłaczające. Dla mnie było jednak bardzo prawdziwe i angażujące.
Niesamowite jest to, że Anna Bailey żadnej z postaci nie traktuje po macoszemu i pokazuje ich wewnętrzne rozterki w naprawdę przekonujący sposób. Ta umiejętność niezwykle wnikliwego spojrzenia na różne sprawy z wielu perspektyw to ogromy atut tej powieści. Tak wiele rzeczy dzieje się za zamkniętymi drzwiami, tak silne są tłumione przez lata krzywdy, tak bardzo czuje się buzujący pod powierzchnią niepokój i nienawiść. Nie ma tu wiele typowego napięcia związanego z tajemnicą zniknięcia Abi, ale jest pewien rodzaj spinającego wewnętrznie oczekiwania, bo to wszystko co przez lata było zamiatane pod dywan i spychane na skraj świadomości w końcu musi znaleźć ujście. A wtedy nie sposób będzie uniknąć cierpienia, które jednak daje nadzieje na oczyszczenie. Droga do niego nie będzie jednak ani łatwa, ani pewna, ani oczywista.
Czasami pojawiała mi się w głowie taka myśl, że wykorzystane przez autorkę motywy nie są w gruncie rzeczy niczym nowym, że gdzieś kiedyś z podobnymi historiami miałam już styczność. Mimo to sposób w jaki wszystko spina się tu w całość okazał się na tyle satysfakcjonujący, że to spostrzeżenie traciło na mocy. Musiała też minąć chwila zanim przyzwyczaiłam się do przeskoków w czasie, bo początkowo wybijały mnie nieco z rytmu. Z czasem to uczucie zbladło, a na pierwszy plan wysunęło się wszystko to, co mi się podobało. Miałam wymyślone dwa scenariusze zakończenia, które wydawały mi się możliwe – jeden by mnie pewnie rozczarował, gdyby się sprawdził, drugi był nieco pokręcony, ale ciekawy. Nie okazały się właściwe. To wymyślone przez autorkę nie było jakoś totalnie niespodziewane, nic w stylu „nigdy bym na to nie wpadła”, ale stanowiło interesujące zamknięcie (o ile o zamknięciu można mówić) tej historii.
„Przedsionek piekła” nie jest porywający w oczywisty sposób
– to raczej historia, w którą można wsiąknąć, zdając sobie w pewnym momencie
sprawę, że przeżywa się rozterki bohaterów, czuje sprzeciw wobec morza
hipokryzji ściągającej na dno i niepozwalającej wypłynąć na
powierzchnię. To znacznie bardziej niż trzymający w napięciu thriller powieść
psychologiczna, w której nie można liczyć na łatwą ocenę postępowania postaci. Anna
Bailey wnika w umysły swoich bohaterów i wyciąga z nich wszystko to, co
najciemniejsze, najbrutalniejsze, ale i najbardziej delikatne i podatne na
zranienia.
Świetnie napisana książka, poruszająca wiele istotnych i trudnych kwestii, wzbudzająca emocje, angażująca. Czy przekona każdego? Jasne, że nie, ale ma szansę okazać się idealną lekturą dla lubiących klimat małych społeczności, niezrażających się brakiem pędzącej w zawrotnym tempie akcji i ceniących przemyślane portrety psychologiczne. Dla mnie całość bardzo na tak.
Garść cytatów:
„Bóg, jeśli zrobiony jest z czegokolwiek, powinien być z kamienia, myśli. W tym kraju jednak robi się go ze styropianu, pachnie jak asfalt i smakuje jak frytki. Bóg to parking dla ciężarówek albo bilbord. Ciosanie go z kamienia nie miałoby sensu, bo kamień jest stworzony do tego, by trwał, a tutaj Bóg jest kształtowany ciągle od nowa, tak by pasował”. (s. 25)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
16 komentarze
Bardzo zachęcająco piszesz o tej książce. I jakie klimatyczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Wiolu ♥ Cieszę się, że poczułaś się zachęcona do lektury!
UsuńMoże w przyszłości po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam! :)
UsuńBędę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńZachęcam, Agnieszko :)
UsuńNie czytałam, ale tak jak Agnieszka, ja również będę miała książkę na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńWarto dać jej szansę :)
UsuńZ czystym sumieniem będę szukać tej powieści :) Jeszcze do niedawna powiedziałabym, że historia o zaginięciu, w której wcale do końca nie chodzi o zaginioną postać, mnie nie ciekawi, ale po lekturze "W dół" mam już inne zdanie. Zatem chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzasami ta odmienna perspektywa jest niezwykle ciekawa :)
Usuńoo to ja już jej szukam na czytniku i będę miała w kolejce do czytania!:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńFajnie, że porusza trudne kwestie❤
OdpowiedzUsuńTo fakt, całkiem sporo ciężkich tematów i dylematów się tu nagromadziło.
UsuńCiekawa tematyka, chętnie przeczytam! ;)
OdpowiedzUsuńJeśli poczułaś się zaciekawiona to koniecznie! :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)