Annette Christie - Ósma szansa na miłość

7.03.2022



Annette Christie, Ósma szansa na miłość [The Rehearsals], tłum. Anna Rajca-Salata, Muza, 2022, 384 strony.

Ostatni raz z motywem powtarzania się dnia miałam z tego pamiętam do czynienia przy genialnej powieści Stuarta Turtona „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”, ale była to zdecydowanie kryminalna historia. Byłam więc ciekawa jak ten pomysł, niełatwy zresztą do realizacji, bo pociągający za sobą ryzyko zanudzenia czytelnika, zostanie wykorzystany w zupełnie innym – bardziej obyczajowym i romantycznym - klimacie.

Wszystko ustalone, wszystko zaplanowane. Megan i Tom mają się pobrać i czeka ich jeszcze tylko dzień wcześniej próba weselnego przyjęcia. Są razem od lat i wydaje się, że nie mają żadnych wątpliwości, że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Dopóki nie okazuje się, że oboje coś przed sobą ukrywali, a ich związek miał więcej rys niż mogłoby się wydawać. Kumulacja zdarzeń sprawia, że ślub zostaje odwołany. Problem w tym, że kolejny dzień okazuje się tym samym, w którym wszystko się rozpadło. Megan i Tom wpadają w pętlę czasu i spróbują wszystkiego, byle tylko się z niej wydostać i nie przeżywać raz po raz tego samego koszmaru.

Na palcach jednej ręki (i to wszystkich palców nie wykorzystując) mogłabym policzyć bohaterów, którzy mnie ani razu porządnie nie zirytowali. Megs niby kocha swojego narzeczonego, ale robi rzeczy, które całkowicie temu przeczą; Tom jest pełen oddania, ale nie konsultuje z ukochaną ważnej życiowo decyzji, a w jego zachowaniu przeważa uległość wobec swojej rodziny, u której usilnie szuka akceptacji – nawet za cenę bierności i braku wsparcia wobec swojej partnerki; zarówno w rodzinie panny młodej jak i pana młodego jest tyle toksycznych osób, że co jakiś czas pojawia się w głowie pytanie: „Jak tak można?” wobec ich zachowania, a spędzanie  z nimi czasu jest męczące i drażniące. 



Zawsze twierdzę jednak, że najgorsze jest czuć wobec postaci obojętność i muszę przyznać, że tu tego nie doświadczyłam. Ten brak sympatii, który towarzyszył mi przez dłuższy czas był jednak jednym z powodów, dla których nie było we mnie do pewnego momentu przywiązania wobec bohaterów. W miarę rozwoju akcji, ich kreacja nabrała na szczęście trochę większego sensu, bo okazało się, że często trzeba zajrzeć pod powierzchnię, zedrzeć noszone na co dzień maski, by dostrzec za nimi człowieka, który nie jest idealny, ale którego postępowanie zazwyczaj z czegoś – na pierwszy rzut oka niedostrzegalnego – wynika. Lekcja może nie bardzo odkrywcza, ale i tak wartościowa.

Zabieg z utknięciem wspólnie w pętli czasu w kontekście tej historii całkiem dobrze się sprawdził, bo to dzięki niemu mamy okazję przyglądać się decyzjom głównych bohaterów, które oczywiście zmieniają się w zależności od wersji tego jednego dnia. Skoro coś nie pomogło im się wydostać z tego szaleństwa, to trzeba spróbować czegoś innego. Co najciekawsze, i najbardziej wartościowe w tej powieści, okazuje się, że nie zawsze to, co wydaje nam się najlepsze, faktycznie takie jest. Czasami sami nie jesteśmy świadomi w czym tak naprawdę tkwi problem, co właściwie czyni nas (nie)szczęśliwymi, co jest w życiu ważne. Nie było dla mnie oczywiste co właściwie powinni zrobić głównie bohaterowie i nawet jeśli jakaś wizja wydawała mi się właściwa, to później mogło się okazać, że kierunek będzie inny, może ostatecznie lepszy. Annette Christie pokazuje, że życiowe wstrząsy są potrzebne, że czasami trzeba się zatrzymać, by móc iść dalej.



Nie od początku wyczułam intencje autorki i przez jakiś czas przeszkadzało mi, że nie wiem czy chce ona pójść w bardziej humorystyczne klimaty, czy może uderzyć w poważne tony. Do pewnego momentu potencjał ani jednej, ani drugiej ścieżki nie wydawał mi się wykorzystany. Nie potrafiłam się też odnaleźć w postępowaniu Megs i Toma, bo miałam wrażenie, że nie raz i nie dwa sami sobie zaprzeczają; mówią jedno, robią drugie. Oceniłam ich dosyć surowo i teraz myślę, że trochę zapomniałam, że gdyby oboje byli idealni, to ta historia nie miałaby racji bytu. 

Styl Annette Christie sprawił, że książkę czytało mi się dobrze, ale brakowało mi czegoś, co by mnie jakoś mocniej poruszyło. I kiedy już myślałam, że do końca moja relacja z tą powieścią będzie raczej letnia, zaczęłam dostrzegać zmiany, jakie zachodzą w bohaterach i dobrze przemyślany kierunek, w którym fabuła zmierza. Trafiło mi do serca kilka przemyśleń, które się pojawiają i wreszcie poczułam, że „Ósma szansa na miłość” kryje w sobie większą głębię niż początkowo sądziłam. Nie jest to historia, którą byłam oczarowana od pierwszych stron, ale cieszę się, że docierając do ostatniej czułam, że czas na nią poświęcony dostarczył mi nie tylko lekkiej rozrywki, ale i garść przemyśleń.


  Garść cytatów:

Bolały ją oczy od wesołych, przymilnych spojrzeń. Brzuch bolał od upychania w nim irytacji, stresu i złości. Bolało serce od starań, aby każdego kochać tak, jak powinna, choć nie bardzo wiedziała co to w ogóle znaczy”. (s. 188)

(…) powstrzymywanie się od dokonywania wyborów także stanowiło wybór”. (s. 268)

Smutek to bestia, którą trudno zabić. Już ci się zdaje, że zobojętniałeś, gdy znowu ból jak fala ognia wypełnia całe ciało”. (s. 289)

~~*~~

Zobacz również

16 komentarze

  1. Szkoda, że jednak czegoś zabrakło. Książka czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ty tego niedosytu nie poczujesz, Wiolu :) Tego Ci życzę!

      Usuń
  2. Mam trochę zagwozdkę, bo obawiam się, że bohaterowie też niemiłosiernie by mnie irytowali, ale z drugiej strony lubię motyw pętli czasowej, w którą postaci wpadają. Zastanowię się nad tym tytułem. A jeśli chodzi o motyw odtwarzanego tego samego dnia to ostatnio spotkałam się z nim w powieści "7 razy dziś". To młodzieżówka, ale zapadła mi w pamięć, więc polecam jeśli nie znasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę tylko okładkę :) Jak będzie okazja to przeczytam :)

      Usuń
  3. Przeczytam na pewno tę książkę i jestem ciekawa, jaki będzie mój jej odbiór.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może z ciekawości kiedyś zajrzę do tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała wolną czytelniczo chwilę, to pewnie :)

      Usuń
  5. Mnie te petle czasu w ogóle nie przyciągają. Już za sam zamysł byłam na nie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, jeśli główny motyw Cię nie interesuje, to czytanie byłoby też pewnie mało wciągające :)

      Usuń
  6. Trochę obawiam się bohaterów, ale z drugiej strony już od zobaczenia zapowiedzi, ciągnie mnie do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Cię ciągnie, to nie ma co się opierać :) Może w Tobie bohaterowie szybciej wzbudzą sympatię :)

      Usuń
  7. Jakoś mnie ta książka nie zaintrygowała aż tak bardzo, bym chciała ją koniecznie poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie namawiam, tym bardziej, że na pewno czeka na Ciebie mnóstwo innych tytułów, które kuszą cię bardziej :)

      Usuń
  8. Ostatnio non stop widzę tę książkę, więc mnie ciekawi jak najbardziej. Ale kiedy po nią sięgnę to nie wiem, czasu tak mało :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, Alu :) Książki są na szczęście bardzo cierpliwe :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy