Nicholas Sparks – Jedno życzenie
28.02.2022Przyznaję, że różnie mi się z Nicholasem Sparksem układa. Przeszliśmy już przez delikatne zainteresowanie („Wybór”), dosyć gorzkie rozczarowanie („Pamiętnik”) i kilka przyjemnie spędzonych godzin („Powrót”). Teraz miałam okazję sięgnąć po kolejną powieść autora – „Jedno życzenie” – i z jednej strony znowu czułam taką łatwość przewracania kolejnych stron i zatopienia się w stworzonej przez niego historii, a z drugiej coraz mocniej utrwala mi się w głowie przekonanie, że nie jest to pisarz, który potrafi mnie zaskoczyć.
Maggie poznajemy w dwóch niezwykle trudnych momentach jej życia i w każdym z nich mierzy się z czymś, co w pewnym sensie wyrywa ją z dobrze znanej rzeczywistości. Gdy ma szesnaście lat dosłownie musi porzucić na kilka miesięcy swoją codzienność i przenieść się do ciotki na niewielką wysepkę Ocracoke; gdy ma lat trzydzieści dziewięć, renomę świetnej fotografki podróżniczki i właścicielki galerii, zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy robi po raz ostatni. Ale też – jakby inaczej na to spojrzeć – po raz pierwszy.
Na każdym z tych kluczowych momentów życia, Maggie poznaje kogoś, kto stanie się dla niej szczególnie ważny – w 1996 roku będzie to niewątpliwie Bryce, udzielający jej korepetycji chłopak z wyspy, ale też ciocia Linda, która okaże jej wiele ciepła i wsparcia. W 2019 roku będzie mogła liczyć na swoich przyjaciół, ale to Mark – absolwent college’u, który jakiś czas temu zaczął pracę w jej galerii, okaże się tym, przed którym otworzy swoje serce na wspomnienia z przeszłości. Przyznaję, że na początku czułam pewien dystans wobec głównej bohaterki, szczególnie w przypadku wydarzeń sprzed lat, ale na szczęście nie trwało to długo i nie przeszkodziło mi w zaangażowaniu się w jej historię.
Nie wczytywałam się wcześniej w opisy fabuły i chyba nie byłam przygotowana, że prawie od pierwszych stron uderzy we mnie sytuacja tak poważna i tak bardzo nieprzystająca do mojego wyobrażenia o lekkim romansie. Z drugiej strony właściwie nie powinnam być aż tak zdziwiona, bo Nicholas Sparks często tworzy postaci, które znajdują się w trudnych momentach życia. Nie zmienia to wszystko faktu, że w pierwszej chwili „Jedno życzenie” nieco mnie przytłoczyło, tym bardziej, że w głowie miałam jeszcze świeży swój własny strach z ostatnich miesięcy. Kluczę wokół tematu, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły – warto jednak się przygotować na to, że ani lekko, ani beztrosko z pewnością nie będzie. Czy wstrząsająco? Aż tak mocno cała opowieść na mnie nie podziałała, ale było kilka momentów, kiedy coś mnie w środku ścisnęło. Nie przywiązałam się może do bohaterów w takim stopniu, żebym myślała o nich za jakiś czas, ale ich losy nie były mi w czasie czytania obojętne.
Tym, co studzi mój zapał wobec prozy Nicholasa Sparksa jest
jej przewidywalność. „Jedno życzenie” nie zaskoczyło mnie fabularnie niczym i
nawet końcowy twist był bardzo łatwy do przewidzenia. Po wcześniejszych
doświadczeniach z powieściami amerykańskiego pisarza powinnam już się trochę do
tego przyzwyczaić, ale mimo to liczyłam jednak, że ścieżki bohaterów będą w
którymś momencie mniej oczywiste. Domyślam się, że autor skupia się bardziej na
emocjach wynikających z wyzwań przed nimi stawianych, ale takie wyrwanie z toczącej
się typowo historii z pewnością wzbudziłoby we mnie dodatkowe refleksje. Mimo
to kilka się ich pojawiło, jak chociażby to, że niczego nie można być
w życiu pewnym, a nasze plany i marzenia mogą się rozbić o brutalną
rzeczywistość. Banalne, ale bardzo prawdziwe. Tym, co mnie przy do książkach
Sparksa za to trzyma jest łatwość, z jaką w stworzone przez niego historie wchodzę i to,
że chociaż huraganu emocji nie doświadczam, to jednak nie pozostaję wobec
kolejnych wydarzeń obojętna. Uznaję to kolejne spotkanie z nim za dosyć udane,
ale dalekie od przełomowego.
Garść cytatów:
„(…) miłość to najpotężniejsze z uczuć, bo sprawia, że człowiek jest narażony na utratę wszystkiego, co dla niego ważne”. (s. 332)
„Dobry fotograf potrafi tchnąć w zdjęcie duszę, wyrazić nim swoją wrażliwość i punkt widzenia. Dwie osoby fotografujące tę samą rzecz w tym samym czasie mogą zrobić dla kompletnie różne zdjęcia”. (s. 359)
8 komentarze
Ja bardzo lubię twórczość tego autora, dlatego zamówiłam sobie tę książkę kilka dni temu i z niecierpliwością czekam na swoją przesyłkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie ja czekam na Twoją opinię, Agnieszko :)
UsuńOd lat zbieram się za twórczość Sparksa, ale jakoś nigdy mi się jeszcze nie udało - aż wstyd przyznać
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd, jest tylu autorów i autorek, że trudno znać wszystkich :))
UsuńJak ja dawno nie czytałam Sparksa. Czas chyba wrócić do jego książek.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz jego pióro to pewnie! :)
UsuńCzytałam tylko "Pamiętnik" Sparksa i chyba mi wystarczy. Raz, że nie przepadam za romansami, a dwa, że irytują mnie przewidywalne historie. Mam też wrażenie, że w ostatnim czasie świat aż za brutalnie wszystkim przypomina, że możemy planować i marzyć, a i tak los zadecyduje inaczej.
OdpowiedzUsuńTo prawda, rzeczywistość ostatnio jest niezwykle brutalna...
UsuńCo do Sparksa to czuję, że by Cię nie przekonał :)
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)