Stacey Halls – Podrzutek

1.11.2021

Stacey Halls, Podrzutek [The Foundling], tłum. Anna Żukowska-Maziarska, Świat Książki, 2021, 320 stron.

W przytułku dla dzieci niechcianych wylosowanie odpowiedniej kulki decyduje o wszystkim. Biała – niemowlę zostaje przyjęte, czarna – nie,  czerwona – ma szansę, jeśli z pierwszej grupy któreś nie zostanie zaakceptowane po badaniach lekarskich. Wszystko to obserwuje tłum ludzi, tzw. darczyńców placówki. I jakkolwiek te zasady mogą się wydawać bezduszne, to kobiety, które przychodzą z małymi zawiniątkami w ramionach marzą  o tym, żeby się udało. Tam ich pociechy będą miały zapewnione dobre warunki, a niepowodzenie może oznaczać śmierć z braku środków i możliwości zapewnienia opieki swojemu dziecku. 

Młodziutka, niezamężna Bess Bright oddaje swoją córkę tuż po urodzeniu do przytułku. Ta chwila rozdziera jej serce, ale nie gasi determinacji, by kiedyś po małą Clarę wrócić. Kiedy po sześciu latach wreszcie może to zrobić, okazuje się, że ktoś odebrał dziecko, podając się za nią. Z innymi dramatami mierzy się Aleksandra, wdowa mieszkająca w dosyć wygodnym domu. Tyle tylko, że prawie wcale z niego nie wychodzi, bo ścigają ją demony przeszłości, z którymi nie potrafi sobie poradzić. 


Stacey Halls osadziła swoją powieść w XVIII-wiecznym Londynie i jego okolicach i przyznać trzeba, że udało jej się stworzyć na tyle autentyczny klimat, że czułam to przyjemne uczucie oderwania się od współczesnej rzeczywistości. Tak naprawdę to właśnie ze względu na czasy i miejsce się na tę książkę skusiłam, bo mam pewną słabość do XVIII-wiecznego i XIX-wiecznego Londynu. Miałam okazję go odwiedzić chociażby za sprawą „Spryciarza z Londynu” Terry’ego Pratchetta czy „Żony złotnika” Sophii Tobin i bardzo dobrze te momenty wspominam. Stacey Halls zdecydowanie mnie nie rozczarowała jeśli chodzi o umiejętność przenoszenia słowami w czasie.

Historię poznajemy zarówno z perspektywy Bess, jak i Aleksandry i co ciekawe na obie kobiety patrzy się nieco inaczej, w zależności od tego, komu autorka akurat oddała głos. Raz wczuwałam się w położenie jednej, innym razem drugiej i nawet jeśli nie zawsze ich decyzje wydawały mi się słuszne, to potrafiłam dostrzec, co doprowadziło je do takiego, a nie innego punktu. Każda boryka się z pewnymi ograniczeniami – czy to zewnętrznymi, czy wewnętrznymi i ciekawie było te zmagania obserwować. 



Nie mogłabym napisać, że „Podrzutek” to powieść, która mnie totalnie poruszyła i przy której z wrażenia wstrzymywałam oddech, ale na pewno nie waham się przed stwierdzeniem, że zaangażowałam się w losy dwóch głównych bohaterek i z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony. Podobał mi się stworzony przez autorkę klimat i umiejętność odmalowania XVIII-wiecznego Londynu i jego okolic, bo to dzięki temu naprawdę czułam, że jestem gdzieś, gdzie w rzeczywistości nie miałabym okazji być. To też trochę wiąże się z przewagą opisów nad pędzącą do przodu akcją, co nie każdemu może odpowiadać. Dla mnie jednak nie było to żadnym problemem, bo wcale się w trakcie czytania nie nudziłam, a styl autorki jest na tyle barwny, że z przyjemnością się zatapiałam w kolejnych stronach. Nie mam tylko przekonania do zakończenia, bo wydało mi się zbyt, jakby to ująć, gładkie i ładne, w stosunku do tego, co działo się wcześniej. Poza tym jednak uznaję to spotkanie ze Stacey Halls może nie za przełomowe, ale na pewno udane. 


 Garść cytatów: 

Powinnam była pamiętać, że śmierć, tak jak i życie, czuje pociąg do młodości i piękna”. (s. 144) 

Zdumiewało mnie to nieskończenie, jak historia się powtarza, mimo że człowiek robi, co w jego mocy, by potoczyła się inaczej”. (s. 301)

~~*~~
Za książkę „Podrzutek” Stacey Halls dziękuję księgarni Tania Książka.
Popularne tytuły z księgarni Tania Książka między innymi w dziale bestsellery.

Książki, o których wspominam we wpisie

    

Zobacz również

8 komentarze

  1. Nie miałam jeszcze okazji poznać prozy tej autorki. Może w przyszłości się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciekawi jej druga powieść - "Czarownica ze wzgórza" :)

      Usuń
  2. Myślę, że ta mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. W książkach ujmuje mnie to, że w literackiej fikcji mogę odnaleźć choćby skrawki autentyczne. W Podrzutku były to realia epoki i sama idea szpitala dla porzucanych dzieci. W podobnym swoje dzieciństwo spędził Charlie Chaplin. Do takich informacji dotarłam szperając z inspiracji tej książki w źródłach historycznych. Też mam delikatne zastrzeżenia do finału, ale i tak warta polecenia lektura. I jest przepięknie wydana.
    Pozdrawiam
    bookowyzagajnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że powieść skłoniła Cię do dalszych poszukiwań w źródłach! Przy tej okazji przypomniała mi się książka "Sieroce pociągi", po której też czułam potrzebę, by dowiedzieć się więcej.

      Usuń
  4. No brzmi całkiem oryginalnie.. Piękne wydanie. No i tło powieści dziejące się w dawnej Angli - to mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście przyciąga wzrok :) A tło powieści autorka uchwyciła bardzo przekonująco.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy