Izabela Janiszewska – Niewybaczalne

30.11.2021


 Izabela Janiszewska, Niewybaczalne, Czwarta Strona, 2021, 410 stron.

Towarzyszy mi od czasu do czasu takie wrażenie, że być może znam już za dużo kryminalnych historii i moje myśli w trakcie poznawania kolejnej zbyt szybko wskakują na właściwe tory, przez co na końcu okazuje się, że niestety wszystkiego się domyśliłam. Piszę niestety, bo akurat w przypadku takich powieści szalenie lubię się mylić i nie mam nic przeciwko temu, by ktoś mną całkowicie zakręcił, a nawet dał mi złudne poczucie pewności, tylko po to, by na ostatnich stronach pokazać, że od początku sobie ze mną pogrywał. Dlatego mam z książką „Niewybaczalne” pewien problem – asy, które Izabela Janiszewska trzymała w rękawie, choć mogą robić spore wrażenie, mnie zupełnie nie zaskoczyły.

To była krótka chwila, moment zaledwie. Co może się stać, gdy odwrócisz wzrok? Może nie zdarzyć się nic, może wydarzyć się wszystko. Mały chłopiec znika i nie trzeba długo czekać, by prawda o brutalnej zbrodni wyszła na jaw. I to takiej, przez którą będzie cierpiała więcej niż jedna rodzina, a mieszkańcy miasta usilnie będą sami siebie przekonać, że takiego bestialstwa mógł dokonać tylko ktoś obcy. Bo przecież to niemożliwe, by był to ktoś stąd, prawda? Dwadzieścia pięć lat później Zuzanna dowiaduje się o nagłej śmierci ojca. I jakby tego ciosu było za mało, to znajduje listy wysyłane co roku przez jej matkę. Problem w tym, że ona podobno wiele lat temu zmarła…

Początkowo nie do końca potrafiłam się wgryźć w tę historię – byłam nią wprawdzie zaciekawiona, ale nie miałam w sobie takiej silnej potrzeby, by nawet na chwilę jej nie odkładać. Po jakimś czasie wpadłam na szczęście w podsunięty przez autorkę rytm przeskakiwania między wydarzeniami z 1990 roku, kiedy dochodzi do strasznej zbrodni, a 2015 roku, gdy Zuzanna próbuje poskładać swoją przeszłość w całość. Akcja w obu przestrzeniach czasowych właściwie ani na chwilę nie zwalnia i ma się wrażenie, że w każdym rozdziale może nastąpić jakiś przełom. 



Ten (nie)przyjemny nastrój oczekiwania i mi się udzielał, chociaż im dalej, tym mocniej podszyty był pewną obawą. Szybko ułożyłam sobie w głowie pewien scenariusz wydarzeń i bardzo nie chciałam, żeby okazał się prawdą. Nie dlatego, że to złe rozwiązanie, bo trzeba przyznać, że zmusza do refleksji i wzbudza sporo emocji, ale dlatego, że zbyt wyraźnie widziałam w trakcie czytania, że wszystko do niego pasuje. Miałam nadzieję, że Izabeli Janiszewskiej uda się mnie mimo wszystko zaskoczyć, ale pod tym względem niestety się zawiodłam. Główny element zagadki był dla mnie jasny niemal od początku. Pojawiło się wprawdzie kilka fabularnych twistów na końcu, ale chociaż one nie były dla mnie oczywiste aż tak szybko, to jednak domyśliłam się ich kilka dłuższych chwil przed ich ujawnieniem przez autorkę. 

Nie zawsze tak bardzo skupiam się na braku zaskoczenia w tego typu książkach, bo bywa tak, że inne elementy na tyle mocno przyciągną moją uwagę, że nie doskwiera mi on tak mocno. „Niewybaczalne” ma dosyć ciekawy klimat ze względu na małą społeczność, w której każdy każdego zna. Akcja ma odpowiednie tempo i to przeplatanie się dwóch przestrzeni czasowych zdecydowanie podkręcało atmosferę. Bohaterami targa naprawdę sporo emocji - jest rozpacz, gniew, poczucie winy, niepewność, miłość, oddanie. Są momenty skłaniające do przemyśleń i wydarzenia niedające się łatwo zaszufladkować i ocenić. A jednak w całym tym wachlarzu dobrych stron powieści „Niewybaczalne” nic nie miało dla mnie takiej siły rażenia, by zdołało stłumić ten jęk zawodu wobec rozwiązania, którego domyśliłam się zdecydowanie za szybko. 


 Garść cytatów:

Mój ojciec zawsze powtarzał, że prawda daje nam szansę, a kłamstwo nie zostawia nam wyboru”. (s. 10) 

(…) w życiu można uciec od wielu rzeczy, tylko nie od siebie”. (s. 186) 

Czasem zdarzenia zostawiają nas przy życiu tylko po to, by uśmiercać nas latami”. (s. 274) 

Być może miarą tego, jak dzielni jesteśmy, nie jest to, jak długo potrafimy wytrzymać, a to, jak szybko pozwolimy sobie odpuścić”. (s. 334)

~~*~~

Zobacz również

8 komentarze

  1. Brzmi całkiem fajnie, lubię książki, które dzieją się w małej społeczności i mają dwie przestrzenie czasowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niby dosyć często stosowane rozwiązania, ale odpowiednio wykorzystane robią robotę :))

      Usuń
  2. Książka czeka na moją uwagę w mojej biblioteczce i czuję, że będzie mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam chrapkę na książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem pozostałych, może kiedyś się skuszę :)

      Usuń
  4. Lubię taki ciekawy klimat ❤

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy