Joe Hill – Upiory XX wieku

20.10.2021



 Joe Hill, Upiory XX wieku [20th Century Ghosts], tłum. Piotr Amsterdamski, Albatros, 2021, 448 stron.

Spodziewałam się, że „Upiory XX wieku” będą zbiorem typowych (co nie oznacza, że złych) opowiadań grozy i chociaż fabuła niektórych z nich częściowo dobrze się w te przewidywania wpisuje, to jednak częściej czułam się zaskoczona czy to tematem, czy kierunkiem w jakim stworzone przez autora historie wędrowały. Więcej jest tu takich mniej i bardziej delikatnych szarpnięć niż solidnego przerażenia, a bywa i tak, że pojawiają się emocje zupełnie w takim zestawieniu niespodziewane.

Po raz kolejny w przypadku zbioru opowiadań Hilla (przy „Gazie do dechy” miałam tak samo) mam taką dziwną przypadłość, że kiedy staram się przypomnieć sobie poszczególne opowiadania, to wiele z nich mi umyka, jakby nie pozostawiły po sobie żadnego śladu. Kiedy jednak spoglądam na spis tytułów i odczytuję jeden po drugim, to od razu przypominam sobie historie, które się za nimi kryją i niczym na projektorze patrzę na wybrane sceny. Spoglądam na Eddiego, który po latach wybierania utworów do serii „Najlepszy nowy horror” wreszcie trafia na coś, co wyrywa go z marazmu; obserwuję reakcję ludzi na spotkanie w kinie dziewczyny, która przed laty została zastrzelona przed końcem jednego z seansów („Duch XX wieku”). Zastanawiam się jak to by było spotkać nadmuchiwanego człowieka („Pop Art”) i dlaczego pewien telefon dzwoni, mimo że od dawna nie działa („Czarny telefon”). Wyobrażam sobie, że wchodzę do niecodziennego muzeum z eksponatami bliskimi śmierci („Ostatnie tchnienie”) lub że w napięciu czekam na to, jak zakończy się spotkanie nieznajomych („Śniadanie wdowy”) i dawnych znajomych („Bobby Conroy wraca z zaświatów”). Próbuję dostrzec granicę między rzeczywistością, a szaleństwem („Maska mojego ojca”), a później zastanawiam się jak to jest wejść do kartonowej fortecy („Dobrowolne zamknięcie”).



Są w „Upiorach XX wieku” takie historie, które już teraz, niedługo po lekturze, nie jest mi łatwo przywołać z pamięci („Między bazami”, „Martwe drzewo”), ale większość okazała się na tyle nietypowa, że wystarczy moment, tytuł właśnie, żebym wróciła do nich myślami. Różne emocje mi przy nich towarzyszyły – gryzący niepokój, poczucie, że Joe Hill trafił w punkt z zakończeniem lub wręcz przeciwnie – że czegoś mi w danej historii brakuje. Były momenty satysfakcjonujące, były też takie, gdy towarzyszył mi niedosyt. Z czasem też zrozumiałam, że nie mogę być pewna czy kolejne opowiadanie będzie bliższe grozy, czy raczej okaże się, że wcale nie ma na celu budzenia strachu. Upiory, które Joe Hill pokazuje nie zawsze są zresztą oczywiste i widoczne na pierwszy rzut oka – czasami demony kryją się w odrzuceniu, samotności czy niezrozumieniu.

Dziwny to zbiór, zupełnie nie taki, jakiego się spodziewałam, ale nie uznaję tego za wadę. Okazuje się, że nigdy do końca nie wiem czego się po amerykańskim pisarzu spodziewać i w gruncie rzeczy to zdecydowanie mi odpowiada. Efekt końcowy bywa różny, bo niektóre utwory podobają mi się bardziej, inne mniej, ale odnajduję się w stylu Hilla na tyle dobrze, że nie słabnie moje zainteresowanie jego kolejnymi książkami.




 Garść cytatów:

Mam nadzieję, że jeśli istnieje inny świat, to nie będziemy tam zbyt ostro osądzani za wszystko, co zrobiliśmy złego tutaj – że przynajmniej zostaną nam wybaczone błędy, które popełniliśmy z miłości”. (s. 108)

~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Joe Hill - inne książki na K-czyta

    

Zobacz również

13 komentarze

  1. Nie mogę sobie wybaczyć, że ciągle nie znam twórczości Hilla. Jakoś się nie składa, żeby sięgnęła po jego książki, mimo że ten zbiór mam u siebie od lat, w takim paskudnym wydaniu. Tak w ogóle to chyba będę musiała złamać zasadę i drugi raz kupić tę książkę ze względu na wydanie właśnie. Cała seria wygląda super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko raczej nie nastawiaj się na typową grozę, mimo że tytuł może na to wskazywać :) A co do wydania to rozumiem - te okładki, które stworzył Dark Crayon są naprawdę świetne!

      Usuń
    2. Postaram się pamiętać, żeby nie przesadzić z oczekiwaniami :)

      Usuń
  2. Wprawdzie nie przepadam za tym autorem, ale po tą jego książkę mam zamiar sięgnąć. Mam nadzieję, że przynajmniej ta mnie nie zawiedzie. :)
    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to skąd ta zmiana? :) Coś Cię w niej zachęca, że jednak dajesz szansę autorowi, który do tej pory autor Cię nie przekonał? :)

      Usuń
  3. Ja jakoś nie mam ochoty sięgać po tę książkę. Przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, nic na siłę, Agnieszko :) Może innym razem pojawi się coś w Twoim klimacie.

      Usuń
  4. Zdarza mi się sięgać po książki tego autora, chociaż nie robię tego często, bo mam wobec jego twórczości mieszane odczucia. Jednak o tej książce słyszałam już tyle dobrego, że z ciekawości po nią sięgnę. M. in. dzięki Twojej notce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem co już miałaś okazję czytać :) Daj znać!

      Usuń
  5. Przyznam, że nie poznałam jeszcze książek tego autora. Ale lubię, chyba jak każdy, element zaskoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy by Ci się spodobała, Wiolu :)

      Usuń
  6. Mam jedną książkę Joe Hilla, "Dziwną pogodę", ale planuję przeczytać jeszcze kilka innych. Uwielbiam jego ojca, więc myślę, że syn mnie nie zawiedzie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przez jakiś czas przed sięgnięciem po książki Hilla powstrzymywało takie dziwne przeświadczenie, że najpierw powinnam przeczytać większość książek Kinga właśnie; skąd mi się to wzięło - nie wiem. Ale przeszło, na szczęście, bo jakby nie patrzeć to ich twórczość nie jest ze sobą związana, przynajmniej nie bezpośrednio :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy