Joe Hill – Rogi
7.07.2021Wiedziałam, że będę chciała przeczytać jakąś powieść Joego Hilla, bo naprawdę dobrze odnalazłam się w jego zbiorze opowiadań „Gaz do dechy”. Nie był to może totalny zachwyt, ale podobało mi się to nasze pierwsze spotkanie i liczyłam, że kolejne także będzie udane. „Rogi” były jedną z historii, które ktoś mi polecił i kiedy tylko nadarzyła się okazja, nie namyślałam się długo i zatopiłam się w tej podobno diabelnie dobrej książce.
Ig Perrish musi żyć ze świadomością, że jego ukochana została brutalnie zgwałcona i zamordowana. Na dodatek wielu mieszkańców jest pewnych, że to on za tym stoi i upiekło mu się tylko dlatego, że ma bogatych rodziców. Wielu jest takich, którzy chętnie sami wymierzyliby mu sprawiedliwość albo co najmniej z obrzydzeniem na niego splunęli. Mężczyzna rok po tragedii, przygnieciony sytuacją, upija się tak solidnie, że na drugi dzień nie do końca pamięta co się z nim działo. Był w starej odlewni, gdzie znaleziono ciało Merrin, ale dlaczego obudził się z rogami na czole?
Mieć dostęp do grzesznych myśli i pragnień innych ludzi i wiedzieć co o tobie naprawdę myślą? Brzmi intrygująco i nawet trochę kusząco, ale tylko do momentu, kiedy Ig, który dzięki rogom zyskał taką zdolność, zaczyna rozmawiać ze swoimi bliskimi. Te spotkania są tak uderzające, że było mi go autentycznie żal. Jakby tych ciosów było mało, to okazuje się, że są szczegóły dotyczące śmierci jego dziewczyny, które jeszcze mocniej rozwalają jego i tak już roztrzaskany na kawałki świat.
Miałam obawy czy historia o facecie z rogami zdoła mnie zainteresować, ale określenie tej powieści w ten sposób jest sporym niedopowiedzeniem. Joe Hill wykreował bohatera, który już dawno znalazł się na krawędzi, a teraz przekroczył granicę. Granicę gniewu? Żalu za tym, co stracił? A może szaleństwa? Z pewnym przejęciem obserwowałam jego poczynania, ale tak naprawdę dopiero retrospekcje, w tym historia jego znajomości z Merrin, sprawiły, że całość nabrała szczególnego wyrazu.
Trudno było mi przewidzieć w jakim kierunku Joe Hill pchnie tak nietypową, przynajmniej dla mnie, fabułę i jakie właściwie rozwiązania by były satysfakcjonujące. Ostatecznie nie wszystkie mnie po drodze w pełni przekonały i czułam taki delikatny niedosyt, ale w ogólnym rozrachunku dotarłam do końca z prostą myślą, że tak czy inaczej podobała mi się ta książka. Nie była jedną z tych, które by mną wstrząsnęły czy wbiły w fotel, ale szybko się w niej zaczytałam, strony przewracałam z zaciekawieniem, a styl amerykańskiego pisarza ewidentnie do mnie trafia.
Garść cytatów:
„Miał nadzieję, że po latach przyjaźni Lee dowie się prawdy o muzyce: że jest trzecią szyną życia. Człowiek się jej chwyta, żeby poczuć wstrząs, który wyrwie go z bagna nudnych godzin, żeby coś poczuć, żeby zapłonąć emocjami, który nie doznaje się w szkole, oglądając telewizję czy wkładając talerze do zmywarki”. (s. 132)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
14 komentarze
Przyznam, że jeszcze nie miałam okazji zajrzeć do prozy tego autora. Jestem jednak bardzo ciekawa jego stylu.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy by Ci przypadł do gustu, Wiolu :)
UsuńMiałam kilka podejść do twórczości tego autora i nie polubiliśmy się zbytnio.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) U mnie to taka sinusoida uczuć wobec jego opowiadań była :)
UsuńA ja (przynajmniej jak na razie) postanowiłam, że nie będę sobie zawracać głowy jego książkami.
UsuńJasne, nic na siłę :)
UsuńRaczej nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, rozumiem i nie namawiam :)
UsuńMyślę, że książka wzbudza wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńTrochę się ich w trakcie lektury pojawia, to prawda :)
UsuńCzy wspomniałam już jakie ładne robisz zdjęcia? Ciekawa wydaje się ta pozycja wydawnicza.
OdpowiedzUsuńAch, dziękuję bardzo, strasznie miło to czytać ♥
UsuńA książka zdecydowanie jest warta uwagi :)
Chyba lektura nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli tak czujesz :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)