Arthur Conan Doyle - Sprawy Sherlocka Holmesa

31.05.2021

 Arthur Conan Doyle, Sprawy Sherlocka Holmesa [The Casebook of Sherlock Holmes], tłum. Ewa Łozińska-Małkiewicz, ALGO, 2017, 334 strony

Przyznaję, że zrobiło mi się nawet trochę przykro, kiedy sięgnęłam po „Sprawy Sherlocka Holmesa”, bo jest to ostatni tytuł Arthura Conana Doyle’a, w którym zdradza kulisy przygód genialnego detektywa. Nie będzie tęsknoty za kryminalnymi zagadkami, bo już ostatnio wspominałam (zerknijcie na „Pożegnalny ukłon”), że to nie one mnie do książek szkockiego pisarza przyciągają, ale na pewno będę tęskniła za Holmesem i Watsonem. Czułam się w trakcie czytania częścią ich zespołu i z przyjemnością obserwowałam poczynania tej dwójki.

„Sprawy Sherlocka Holmesa” to zbiór dwunastu opowiadań, których tematyka nie jest skupiona jedynie wokół trupa. Mamy też zupełnie inne historie, na przykład wątek związany z manipulacją zakochaną niewiastą („Wybitny klient”), zniknięciem pewnego diamentu („Diament korony”), dziwnym zachowaniem matki wobec dziecka („Wampir z Sussex”), tajemniczą lokatorką („Zawoalowana lokatorka”). Rozstrzał tematyczny jest spory i ta różnorodność przypadła mi do gustu. Trochę wątpliwości miałam przy niektórych rozwiązaniach, bo wydawały mi się nieco zbyt wydumane. Niby prawdopodobne, ale nadal wydumane. Chyba wolę, gdy autor skupia się na zakończeniach prostszych, co nie jest równoznaczne z tym, że są proste do odgadnięcia.



Ciekawym elementem było to, że wśród opowiadań znajdują się tym razem nie tylko takie, gdzie narratorem jest niezawodny Watson, ale w niektórych głos zabiera Sherlock Holmes, zdradzając jak rozwiązał konkretną sprawę. Detektyw zawsze mocno kupiony na faktach i z pewnym pobłażaniem patrzący na rozbudowane opisy swojego przyjaciela, sam wcale nie referuje własnych przygód sucho i bez polotu.

„Sprawy Sherlocka Holmesa” to kolejna już pozycja, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że największym atutem książek Arthura Conana Doyle’a nie są dla mnie kryminalne zagadki, bo nie wbijają w fotel (chociaż zaskoczyć potrafią) i – szczególnie w przypadku zbiorów opowiadań – bardzo szybko ulatują mi z pamięci. Przyjemność z lektury czerpię ze względu na przebywanie w towarzystwie głównych bohaterów, których szalenie polubiłam. Dlatego to ostatnie spotkanie ma taki słodko-gorzki smak. Niby wiem, że zawsze mogę do nich zajrzeć, wracając do wcześniej przeczytanych książek, ale mimo to czuję, że pewna przygoda właśnie dobiegła końca. I wspominać ją będę zdecydowanie z uśmiechem.


 Garść cytatów:

Życzliwość niektórych ludzi jest bardziej śmiercionośna niż gwałtowność prymitywów”. (s. 15)

Nie widzę więcej niż pan, nauczyłem się jedynie dostrzegać to, co widać”. (s. 45)

Inne książki Arthura Conana Doyle'a na K-czyta

        
        
        

Zobacz również

6 komentarze

  1. Ja nigdy jakoś nie byłam fanką Sherlocka Holmesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) To nie jest postać, którą każdy polubi :)

      Usuń
  2. Uwielbiam Sherlocka i mam w domu tą taką knigę, w której są wszystkie części. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że mocno zaprzyjaźniłaś się z Holmesem i Watsonem :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy