Alexandra Horowitz – Oczami psa
6.04.2021Czy może być lepsza okazja do napisania kilku słów o tym kudłatym jegomościu ze zdjęcia niż przy okazji książki „Oczami psa”? Tym bardziej, że gdyby nie on, to pewnie ta publikacja jakoś szczególnie by mnie nie skusiła, mimo że od lat jestem jedną z tych osób, które na widok tuptających czworonogów od razu się uśmiechają.
Od dłuższego czasu planowaliśmy przygarnąć psa, ale z Łatkiem to było ewidentnie przeznaczenie. Kiedy widzisz udostępniony przez schronisko filmik z krótkołapkiem, który od razu kradnie Twoje serce i w odstępie sekundy wysyłacie go sobie nawzajem ze swoim lubym (a on na ów profil wchodzi raptem raz na jakiś czas), to zdecydowanie znaczy co najmniej tyle, że trzeba pojechać i zawrzeć nową rozmerdaną znajomość. Spotkanie, chęć przemyślenia wszystkiego na chłodno i powracające wspomnienie kudłatej mordki. I tak mija już prawie dwa lata jak Łatek jest z nami, a my ciągle się go uczymy. Największy przytulas świata w domu, najbardziej niepokorny (co by to jakoś ładnie nazwać) pies na zewnątrz. Ma charakterek, to na pewno, a ja byłam ciekawa czy Alexandra Horowitz swoją książką sprawi, że jego niektóre zachowania staną się dla mnie jasne.
Przede wszystkim trzeba sobie od razu powiedzieć, że „Oczami psa” to nie jest ani typowy poradnik, ani zbiór ciekawostek. To zdecydowanie bardziej naukowe rozważania nad czworonogami – ich pochodzeniem, predyspozycjami i zachowaniami. To próba spojrzenia na świat z psiej perspektywy, wczucia się w położenie tych zwierząt i zrozumienia, jak wiele sygnałów można dostrzec, jeśli patrzy się uważnie. Publikacja poparta szeroką bibliografią, skupiona na rzeczach, które do tej pory zbadano i nadal są w sferze badań, ale niepozbawiona osobistego wydźwięku w postaci wspomnień autorki o ukochanym pupilu.
Nie jestem pewna czy właśnie takiej książki się spodziewałam – chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę, że będzie to tak głębokie spojrzenie badacza na różne kwestie związane z psami. Nie jest to absolutnie zarzut, bo poruszana tematyka jest zdecydowanie ciekawa, ale nie ukrywam, że były fragmenty, które trochę mnie nużyły. Dla przeciwwagi pojawiały się takie wątki, którymi od razu chciałam się podzielić, bo odkrywałam znaczenie czegoś, co dostrzegałam u Łatka. Poza tym rozczulały mnie wstawki o Pump, dzięki którym naukowy przekaz nabierał lżejszego charakteru. I przede wszystkim pozwalał spojrzeć na Alexandrę Horowitz nie tylko jako na etologa, ale też kogoś, kto ze swoim psem nawiązał silną więź. A ta zawsze mnie w szczególny sposób porusza. „Oczami psa” nie jest książką, która wywróciła wszystkie moje przekonania do góry nogami, ale na pewno dostarczyła mi sporą dawkę wiedzy i za to ją doceniam. Jej czytanie nie zawsze było porywające i łatwe, ale dla zainteresowanych spojrzeniem na świat z perspektywy czworonogów na pewno będzie wartościową lekturą. Dla mnie taką była.
Garść cytatów:
„Dziecko zastanawia się czemu płaczemy, obserwuje nasze
uśmiechy, patrzy tam, gdzie my patrzymy. Gdy dorastamy nadal możemy to wszystko
robić, ale jakoś gubimy ten nawyk.
Psy nigdy nie przestają patrzeć (…)” (s. 162)
2 komentarze
Lubię tego typu książki, więc jeśli nadarzy się okazja, chętnie przeczytam tę historię.
OdpowiedzUsuńJeśli ciekawią Cię psy, to pewnie :) Sporo się można z niej dowiedzieć
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)