Nicholas Sparks – Powrót
4.02.2021Moje dotychczasowe doświadczenia z książkami Nicholasa Sparksa sprawiły, że nie byłam pewna czy chcę dać mu kolejną szansę. „Wybór” czytało mi się dosyć dobrze i sprawdził się jako lekka, niewymagająca lektura (chociaż wielkich emocji nie wywołał), a „Pamiętnik”, mimo dostrzegalnego potencjału, niestety mnie rozczarował. Dawno nie czytałam jednak żadnej typowo romantycznej historii, więc uznałam, że może akurat „Powrót” się w tej roli sprawdzi i przekona mnie bardziej do amerykańskiego pisarza.
Misja w Afganistanie solidnie pokiereszowałam Trevora – nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Powoli odnajduje jednak równowagę i planuje wreszcie poukładać sobie życie. Przed konkretnym rozpoczęciem tego nowego etapu musi jednak uporządkować sprawy domu, który odziedziczył po zmarłym dziadku. Przyjeżdża więc do New Bern i szybko orientuje się, że śmierć staruszka ma kilka dziwnych punktów, które będą go nieprzyjemnie gryzły – przynajmniej dopóki nie pozna wszystkich odpowiedzi. Na miejscu poznaje mieszkającą na osiedlu przyczep nieszczególnie przyjaźnie nastawioną nastolatkę Callie, a także zastępczynię szeryfa Natalie, przy której od razu szybciej zabije mu serce. Szybko okaże się, że obie kobiety mają swoje tajemnice i wprowadzą w życie Trevora solidny zamęt.
Spodziewałam się, że „Powrót” nie będzie specjalnie zaskakującą powieścią i rzeczywiście kolejne wydarzenia toczą się dosyć przewidywalnie. Jest kilka sekretów, które autor odkrywa krok po kroku, zgrabnie podsycając ciekawość i co jakiś czas dorzucając kolejny element, ale nie da się ukryć, że dosyć szybko można sobie poukładać w głowie większość historii. Dużo wcześniej niż wtedy, gdy do prawdy dotrze główny bohater. Potrafiłam przymknąć na to oko, bo mimo wszystko nie zgasła we mnie chęć przewracania kolejnych stron i przyglądania się poczynaniom bohaterów.
Nie polubiłam Trevora od razu, bo miał w sobie coś denerwującego, chociaż nie do końca potrafiłabym wskazać, co konkretnie mi przeszkadzało. Czułam to szczególnie na przykład w jego pierwszym kontakcie z Natalie – jakby prezentował taką wersję siebie, która będzie najlepiej wyglądała w jej oczach. A może po prostu taki był zamysł, by dopiero z czasem stawał się bardziej sobą.
Natalie jest na początku dosyć tajemnicza – niewiele mówi o sobie i ewidentnie próbuje zachować dystans. Kiedy w grę wchodzą silne emocje, trudno jednak o trzymanie się jakichkolwiek założeń. Relacja głównych bohaterów dobrze wpisuje się w to, czego można się spodziewać po typowym romansie – rodzi się uczucie, ale coś musi stanąć na drodze do „żyli długo i szczęśliwie”. Banalnie – to prawda, ale mimo to czytało mi się tę książkę naprawdę przyjemnie. Całość zyskuje mniej oczywisty wymiar dzięki wątkowi dziadka Trevora i Callie, a także pszczołom, które mają w tej historii swoje pięć minut.
Cieszę się, że sięgnęłam po „Powrót”, bo przekonałam się, że mogę spędzić z książką Nicholasa Sparksa kilka przyjemnych godzin i nie mam przy tym poczucia, że stworzona historia aż gryzie niewykorzystanym potencjałem, jak to było w przypadku „Pamiętnika”. Nie przewracałam wymownie oczami nad zachowaniem bohaterów, a kolejne wydarzenia – mimo że przewidywalne – zdołały mnie zainteresować na tyle, że do ostatniej strony dotarłam zaskakująco szybko. Zaspokoiłam swoją potrzebę sięgnięcia po romans, w którym standardowo na bohaterów czekają jakieś przeszkody i chociaż pewnie nie zacznę nagle się w takich książkach zaczytywać, to chętniej od czasu do czasu dam jakiejś szansę.
Garść cytatów:
„Wybaczyć nie znaczy zapomnieć ani przestać myśleć o tym, że pragnęłabyś móc zmienić przeszłość. Wybaczyć znaczy przede wszystkim zaakceptować to, że jesteś niedoskonała, bo przecież nie ma ludzi doskonałych”. (s. 393)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
9 komentarze
Kiedyś zaczytywałam się w powieściach Nicholasa Sparksa. Muszę wrócić do tego autora.
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz jego prozę, to pewnie będziesz zadowolona, Wiolu :)
UsuńWkrótce będę czytała tę książkę i liczę na to, że ta historia mnie poruszy. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Pamiętnik" Sparksa, który wówczas oceniłam pozytywnie, ale zrewidowałam swój pogląd po obejrzeniu filmu. Moim zdaniem to jeden z nielicznych przykładów, kiedy ekranizacja jest lepsza niż literacki pierwowzór. Od tego czasu jakoś zraziłam się do Sparksa i nie sięgnęłam po jego książki. Bardzo rzadko mam ochotę na jakąś romantyczną historię, ale będę pamiętać o tym tytule, jeśli zapragnę takiej lektury. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa najpierw obejrzałam film, a później czytałam książkę i chociaż nie jestem może jakąś wielką fanką "Pamiętnika" z ekranu, to nie można mu odmówić sporej dawki emocji. Książką pod tym względem wydała mi się zdecydowanie znacznie słabsza.
UsuńNie czytałam jeszcze nic Sparksa, może akurat sięgnę najpierw po ,,Powrót" ;)
OdpowiedzUsuńWielkiego doświadczenia nie mam z jego książkami, ale z tych trzech, które czytałam postawiłabym właśnie na "Powrót" :)
UsuńTwórczość tego pisarza jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńJeśli po nią sięgniesz, to mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)