Charlotte McConaghy – Migracje
28.02.2021„Migracje” to książka niepozorna, która ma w sobie jednak siłę, by zmusić do zatrzymania się na chwilę, zastanowienia nad kilkoma sprawami i wczucia się w historię głównej bohaterki. To proza osnuta wokół naprawdę gigantycznego problemu, a jednocześnie skupiona na targających człowiekiem emocjami wynikającymi z osobistych przeżyć. Taka, która może nie porywa od pierwszej do ostatniej strony, ale na pewno pozostawia po sobie widoczny ślad.
Franny Stone od zawsze potrzebowała przestrzeni i tylko kontakt z naturą sprawiał, że mogła naprawdę odetchnąć. Teraz szuka możliwości, by zrealizować plan, który wielu ludziom wydaje się szalony. Chce śledzić trasę migracji rybitw popielatych, które wyruszą z Grenlandii i przemierzając tysiące kilometrów będą zmierzały na Antarktydę. Cóż, może ta wyprawa nie byłaby tak niecodzienna, gdyby nie fakt, że kobieta nie ma jeszcze żadnego środka transportu, a ten gatunek ptaków miał już właściwie nie istnieć. Jakimś cudem udaje jej się przekonać Ennisa - kapitana statku o nazwie Saghani, by zabrał ją ze sobą, ale wcale nie jest pewne czy zgodziłby się na to, gdyby wiedział o niej wszystko.
Charlotte McConaghy kreśli w swojej powieści wizję świata pod wieloma względami dramatyczną – wiele gatunków dzikich zwierząt, które dziś wydają nam się pewną i nieodłączną częścią przyrody, wyginęło. Nierealne? Cóż, jak się nad tym dłużej zastanowić, to niestety przestaje to brzmieć jak totalna abstrakcja. Ten temat stanowi w pewnym sensie punkt wyjścia całej powieści i determinuje działania bohaterów, a jednak choć wybrzmiewa mocno, to nie miałam poczucia, że autorka próbuje stworzyć z książki na siłę manifest ekologiczny. Człowiek zdaje się mały w obliczu zmian zachodzących w przyrodzie, a jednocześnie wcale taki nie jest.
Im dalej zagłębiałam się w „Migracje”, tym wyraźniej dostrzegałam, że Franny to bohaterka, która ma w sobie nie tylko potrzebę wędrówki, ale też znalezienia miejsca, które pozwoli jej rozprawić się z przeszłością. A w tej kryje się kilka elementów potrafiących zaskoczyć. Pewnych rzeczy się domyślałam, a inne sprawiły, że poczułam jeszcze większy ciężar tej historii i emocji, które przygniatały Franny. Ta umiejętność uchwycenia słowami nieoczywistych uczuć skojarzyła mi się z książką „Dzień dobry, północy” Lily Brooks-Dalton i „Światło innych gwiazd” Eriki Swyler. W każdej z nich czuje się zarówno niepokoje targające postaciami, jak i pasję, która nie zawsze jest odpowiedzią na wszystko.
„Migracje” to jedna z tych historii, w której mroki przeszłości wydają się wychodzić na jaw. Jednocześnie nie jest to powieść typowa i dająca się łatwo zaszufladkować. Mam słabość do książek, w których pojawia się jakiś motyw przewodni i przede wszystkim do takich, gdzie nie sposób nie poczuć siły emocji, ale nie dlatego, że wylewają się spomiędzy stron. Charlotte McConaghy potrafiła pokazać je zdecydowanie subtelniej i to doceniam najbardziej.
Garść cytatów:
„Zdaniem mamy na kartach powieści żyło jedyne prawdziwe piękno, jakie oferuje świat. Nakrywając do stołu, mama umieszczała na nim talerz, filiżankę i książkę”. (s. 25)
„Nie jestem zmęczona życiem – zdumiewającymi prądami oceanicznymi, warstwami lodu i tymi wszystkimi delikatnymi piórkami, które tworzą skrzydło. Jestem zmęczona sobą”. (s. 60)
„Istnieją dwa światy. Jeden składa się z wody i ziemi, ze
skał i minerałów. Ma jądro, płaszcz i skorupę oraz tlen do oddychania.
Drugi składa się ze strachu”. (s. 60)
„Oddziaływanie danego życia można zmierzyć tym, co daje i co po sobie zostawia, ale również tym, co wykrada światu”. (s. 134)
„Tylko, że cisza, kiedy już cię znajduje, jest drugim rodzaje bestii. Idealnym tworem, dopóki go nie pochwycisz, bo wtedy zwraca się przeciwko tobie”. (s. 174)
„W <<co by było gdyby>> mieszka tylko żal, a mam go już cały ocean”. (s. 247)
13 komentarze
Mam w planach tą książkę już od jakiegoś czasu. Jednak na razie mam kilka książek, na których bardziej mi zależy, więc ta będzie musiała jeszcze chwilę poczekać.
OdpowiedzUsuńNa szczęście książki potrafią grzecznie czekać na swoją kolej :)
UsuńBardzo mocno zaintrygowałaś mnie do przeczytania tej książki kochana.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo mam poczucie, że by Cię poruszyła :)
UsuńPrzyznam, że po przeczytaniu Twojej recenzji jestem zainteresowana tą książką. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że będziesz miała okazję po nią sięgnąć, Wiolu :)
UsuńWarto sięgać po powieści, które nie jest łatwo zaszufladkować. To znaczy, że są jedyne w swoim rodzaju. Chętnie przyjrzę się książce bliżej. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie powieści pamięta się też dłużej :)
UsuńDziękuję za polecenie tej książki. Myślę, że na jej kartach kryje się niezwykła i skłaniająca do refleksji treść. Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńZapowiada się ciekawie :) Ja właśnie jestem po lekturze "Wszyscy pragnęliśmy miłości" i jestem nią zauroczona. Polecam gorąco :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Czy ma Pani jeszcze w posiadaniu tę książkę? Bardzo bym ją chciała przeczytać, ale nigdzie nie jest dosgepna... Czy jest możliwość odkupienia jej od Pani? Będę niesamowicie wdzięczna!
OdpowiedzUsuńCześć! Tak, książkę mam, ale w tej chwili nie planuję jej sprzedawać :) Trzymam jednak kciuki żeby udało się ją gdzieś upolować.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)