Joe Hill – Gaz do dechy
12.10.2020Nie miałam pojęcia jaki klimat w swoich książkach tworzy Joe Hill i czego właściwie powinnam się spodziewać po jego prozie, bo do tej pory tylko na moment zatrzymywałam się przy nim myślami, mając w głowie takie dziwne przekonanie, że najpierw powinnam przeczytać czekające na półce historie stworzone przez Stephena Kinga, zanim zabiorę się za twórczość jego syna. Nie wiem skąd mi się to wzięło, bo nie ma to żadnego szczególnego uzasadnienia (może jedynie takie, że niektóre tytuły Kinga już długo czekają na swoją kolej i mogłyby się pogniewać) , ale faktem jest, że do tej pory mnie to jakoś hamowało. Nie wiem czy przesądziła przyciągająca oko okładka (Dark Crayon robi to dobrze!), czy może coś innego, ale tym razem dałam się skusić i wreszcie miałam okazję sprawdzić, czy polubię się z piórem Hilla.
„Gaz do dechy” to zbiór trzynastu opowiadań, które trudno jednoznacznie sklasyfikować, bo ich tematyka jest stosunkowo zróżnicowana. Z jednej strony dosyć mocno osadzone w rzeczywistości – z drugiej często wychodzące poza jej ramy i zaskakujące jakimiś niezwykłymi elementami. Czasami z mocno postawioną na końcu kropką, a innym razem sprawiające wrażenie niedomkniętych. Budzące zaciekawienie i delikatny dreszcz niepokoju, ale nie wywołujące jednocześnie wielkiego szoku. Dobre na tyle, że z przyjemnością przechodziłam z jednego opowiadania do drugiego i z zainteresowaniem odkrywałam, co też jeszcze autor wymyślił.
Ciekawe jest, że kiedy myślę o tym zbiorze i staram się odtworzyć w głowie wszystkie zawarte w nim historie, to zawsze coś mi umknie, jakieś opowiadania pominę. Wystarczy jednak spojrzenie na konkretny tytuł i już mam w głowie obrazy, które towarzyszyły mi w trakcie czytania. Widzę między innymi cysternę pędzącą z zawrotną szybkością („Gaz do dechy”), upiorną karuzelę, która nie wybacza przewinień („Mroczna karuzela”), drzwi w pewnym domu prowadzące do niezwykłego świata („Faun”), niecodziennych czytelników odwiedzających pewien książkobus („Spóźnialscy”), cyrk, do którego z pewnością nie chcielibyście trafić („Tweety z cyrku umarłych”). Ciekawa jestem czy za jakiś czas nadal będę miała w sobie taką łatwość powrotu do fabuły poszczególnych opowiadań, bo nie ukrywam, że to, czy zostaną mi w głowie na dłużej, jest dla mnie ważne.
Nie wszystkie historie mnie w pełni przekonały i czasami czułam
niedosyt, chociażby w przypadku „Nad srebrzystą wodą Jeziora Champlain” czy „Jesteście
wolni”. Bywało też tak, że opowiadanie, które na początku wydawało się zupełnie
nie w moim klimacie („Jesteś dla mnie najważniejsza” – science fiction)
ostatecznie naprawdę mi się podobało. Szczególnie do serca trafili mi też „Spóźnialscy”,
ze względu na książkowy motyw przewodni, a przyjemnie gryzący niepokój poczułam
między innymi przy „Mrocznej karuzeli” i „Chryzantemamie”.
„Gaz do dechy” nie stał się dla mnie zbiorem, który totalnie mnie oszołomił i nie pozwolił zasnąć, ale już po pierwszych stronach czułam, że Joe Hill zdoła mnie do siebie przekonać. I cieszę się, że się nie myliłam. Każde opowiadanie to była ciekawa przygoda – zazwyczaj dosyć intrygująca i satysfakcjonująca i tylko czasami pozostawiająca pewien niedosyt. Teraz zdecydowanie chętniej poszukam w innych książkach autora jeszcze mocniejszych wrażeń i mam nadzieję, że to dobre pierwsze spotkanie okaże się zapowiedzą jeszcze lepszych w przyszłości.
Garść cytatów:„Żyć przyzwoicie to tyle, co być myszą skubiącą więzy. Jedna mysz to niewiele, ale jeśli dość dużo z nas zacznie podgryzać liny, to może uda nam się wyzwolić coś, co nas ocali przed najgorszym. Może nawet ocali nas przed nami samymi”. (s. 13)
„W dobie sztuczne inteligencji rozpoznajemy rzeczywistość, dopiero kiedy wysunie pazury i nas draśnie”. (s. 169)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros.
14 komentarze
Nie jestem pewna czy to jest coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńJasne, nic na siłę :)
UsuńMyślę, że te opowiadania mogłyby mnie zainteresować. Jestem ich bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że byś się w nich dobrze odnalazła, Wiolu :)
UsuńKiedyś czytałam "NOS4A2" tego autora, ale nie przypadła m do gustu konstrukcja tej powieści, chociaż Hill jest współtwórcą komiksów, które mi się podobają.
OdpowiedzUsuńO, ciekawa jestem czy też miałabym zastrzeżenia :) Ale nie zdecydowałam jeszcze po jaką książkę Hilla teraz sięgnę.
UsuńTeż jestem ciekawa, tym bardziej, że o "NOS4A2" słyszałam raczej pozytywne opinie i zaskoczyłam się, że ja odbieram tą historię zupełnie inaczej.
UsuńTeż tak czasami mam, ale to akurat jest fajne, że ta sama historia może wywoływać zupełnie różne emocje w czytelnikach :)
UsuńNie miałam przyjemności sięgać po książki autora, ale okładka mega mi się podoba. Może w wolnej chwili. :)
OdpowiedzUsuńInne okładki jego książek, które stworzył Dark Crayon, też są super! :)
UsuńZ niektórymi książkami Kinga tak mam - że dobrze się je czyta, ale z drugiej strony nie oszałamiają tak, jak powinny. Do twórczości syna też się cały czas przymierzam i chyba trochę boję się rozczarowania.
OdpowiedzUsuńTeż się tego trochę obawiałam, ale jestem zadowolona z tego pierwszego spotkania :)
UsuńKieruję się podobną motywacją omijając książki Hilla, ale pewnie kiedyś też spróbuję :) Choć nie będzie to raczej akurat "Gaz do dechy", bo nie przepadam za zbiorami opowiadań. Niemniej po jakąś powieść tego autora sięgnę z pewnością! :)
OdpowiedzUsuńTeraz mogę już polecić powieść - czytałam "Rogi" i podobały mi się :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)