Erika Swyler – Światło innych gwiazd
10.09.2020Nadal pamiętam jak zakochałam się w „Księdze wieszczb” Eriki
Swyler i jak wiele emocji towarzyszyło mi w trakcie czytania. Jeszcze długo po
dotarciu do ostatniej strony czułam jej magię i wiedziałam, że trafiłam na
powieść, która uderzyła w moje czułe struny. „Światło innych gwiazd” nie
uwiodło mnie równie mocno, ale nie waham się twierdzić, że jest to książka
niezwykła i pozostawiająca w pamięci ślad.
Czteroosobowa załoga Chawli – Międzynarodowej Stacji
Kosmicznej – mierzy się z niebezpieczną misją. Wizja kolonizacji kosmosu to już
nie tylko odległe plany, ale rzeczywistość. Przedsięwzięcie zajęcia kolejnego punktu na mapie wszechświata staje jednak pod dużym
znakiem zapytania, kiedy w module, którym się poruszają, pojawiają się
niepokojące skoki napięcia. Nedda od dziecka chciała zostać astronautką i udało jej się zrealizować to marzenie, a chociaż zdawała sobie sprawę z ryzyka wyprawy, to nie podda się tak łatwo.
Przeszłość głównej bohaterki, a dokładniej rok 1986, kiedy miała jedenaście lat, okaże się kluczem do zrozumienia wszystkiego, dlatego to tam spędzimy najwięcej czasu. A i sam czas będzie miał tu znaczenie niebagatelne. Nedda ogląda katastrofę promu Challander i dla zafascynowanej od dawna kosmosem dziewczynki jest to prawdziwy wstrząs. To jednak dopiero początek niezwykłego splotu wydarzeń, w którym główną rolę odegra niezwykły – i jak się okaże szalenie niebezpieczny – wynalazek jej ukochanego ojca.
Historia stworzona przez amerykańską pisarkę początkowo skojarzyła mi się z „Dzień dobry, północy” Lily Brooks-Dalton, ale dosyć szybko okazało się, że Erika Swyler poszła w innym kierunku. Mogłabym napisać, że „Światło innych gwiazd” to opowieść o kosmosie, czasie i świetle, ale to mówi tak naprawdę bardzo niewiele o tej książce. Zresztą mam poczucie, że w tym wszystkim chodzi nie tylko o odkrywanie tego, co jeszcze nieodkryte, ale przede wszystkim o odnalezienie siebie i drogi do bliskich osób. Nedda dopiero w sytuacji kryzysowej dostrzega na nową swoją matkę, z którą do tej pory miała dosyć trudne relacje. To ojciec – naukowiec, był dla niej zawsze przewodnikiem i znał odpowiedzi na wszystkie pytania. Tłumaczył jej świat, a Nedda od zawsze chciała wiedzieć jak najwięcej i sięgać jak najdalej. Te czasami mocne, a czasami cieniutkie nici łączące poszczególnych bohaterów są dla mnie głównym atutem tej historii. Erika Swyler potrafi z ogromnym wyczuciem pisać o emocjach i ta delikatność zdecydowanie na mnie działała.
Trzeba sobie powiedzieć, że „Światło innych gwiazd” to historia mocno nietypowa i początkowo można poczuć się trochę zagubionym. Tym bardziej, że nie brakuje tu rozmów związanych ze zjawiskami, które wyjaśnić jest niełatwo, nawet jeśli nauka w dużym stopniu już je okiełznała. Zresztą sama fabuła też może stanowić wyzwanie, bo odkrywanie tego, co wydarzyło się w 1986 roku może spowodować co najmniej szersze otworzenie oczu, szczególnie jeśli nastawicie się na prostą historię z oczywistymi rozwiązaniami.
„Światło innych gwiazd” to książka, która okazała się dla mnie zaskoczeniem, bo była tak bardzo niepodobna do „Księgi wieszczb”, którą pokochałam. A jednak, gdy się tak dłużej nad tym zastanowić, to Erika Swyler ponownie stworzyła opowieść, której zdecydowanie nie brakuje rozmachu i ma w sobie siłę, by poruszyć do głębi. Zupełnie inny klimat, totalnie inna tematyka, ale wciąż wyczuwa się wrażliwość autorki i umiejętność kreowania bohaterów i historii tak wyraźnie ożywających na kolejnych stronach. I chociaż tym razem nie czuję się całkowicie oczarowana, a serce nie biło mi tak mocno i szybko jak przy poprzednim spotkaniu, to i tak autorce udało się kilka strun w nim poruszyć.
Garść cytatów:
„Poszukiwanie odpowiedzi na mniejsze pytania przybliża nas do tych większych”. (s. 71)
„Wynalazki to najszlachetniejsza próba urzeczywistnienia pięknej myśli. Są obiektywne – działają albo nie. Mają cel, który udaje im się osiągnąć albo nie. Na zawsze należą do tego, kto je stworzył, nie odchodzą, nie odwracają się”. (s. 101/102)
„Nie zostawiała go – odejście nie oznaczało porzucenia, jeśli było wiadomo, że się wróci”. (s. 112)
„Piękno nieba zawiera się też w ryzyku, jakie podejmują ci, którzy ośmielają się go dotknąć”. (s. 213)
„Potencjalna strata przerażała, uświadomiona – była druzgocąca, ale to nagłe przejście między jednym a drugim stanem nie dawało się wytłumaczyć”. (s. 323)
„Zdradzę ci pewien sekret. Staniesz się silniejsza. Nie od razu. Najpierw będziesz strasznie za nim tęsknić. Poczujesz się tak, jakbyś straciła kawałek serca. Pomyślisz, że może umarłaś. Ale nie umrzesz. Nauczysz się jak żyć z bólem i jak pracować z pękniętym sercem. Odkryjesz, jak radzić sobie lepiej od wszystkich innych, mimo że cierpisz”. (s. 361)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
11 komentarze
Ja mam póki co w planach "Księgę wieszczb". Czeka już długo na mojej półce.
OdpowiedzUsuńMam silne przeczucie, że Ci się spodoba, Wiolu :)
UsuńUdało Ci się mnie zainteresować tą książką. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, warto zwrócić na nią uwagę :)
UsuńNie czytałam wcześniejszej książki autorki, ale ta zapowiada się całkiem ciekawie. Trudno mi sobie wyobrazić w którym kierunku podryfuje fabuła, ale tym bardziej czuję się zachęcona do lektury :)
OdpowiedzUsuńNieszablonowy to kierunek, to na pewno :)
UsuńJestem ciekawa czy by mi się spodobała
OdpowiedzUsuńTo powieść, w której z pewnością nie każdy się odnajdzie, ale jest warta uwagi :)
UsuńPopytam w bibliotece ;)
UsuńCiekawie piszesz o tej książce i chociaż nie miałam jej w planach to może jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo nietypowa powieść, ale jeśli takie lubisz, to warto :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)