Thomas Keneally - Lista Schindlera
22.04.2020
Thomas Keneally, Lista Schindlera [Schindler's List], tłum. Tadeusz Stanek, Albatros, 2020, 480 stron.
Nie będę udawała, że wcześniej dobrze znałam historię Oskara
Schindlera, mimo że był taki czas, kiedy często sięgałam po literaturę obozową.
Najczęściej wybierałam wtedy wspomnienia (np. „I boję się snów” Wandy
Połtawskiej czy „Anus mundi” Wiesława Kielara), bo takie relacje pozwalały
spojrzeć na tamten straszny okres historii oczami tych, którzy doświadczyli go
bezpośrednio. To za każdym razem były lektury trudne, ale też budujące
świadomość i wrażliwość wobec przeszłości. O niemieckim przemysłowcu i jego liście
wiedziałam tyle, co nic – nie oglądałam nagrodzonego kilkoma Oscarami filmu
Stevena Spielberga, nie wpadła mi wcześniej w ręce książka Thomasa Keneally’ego.
A teraz wiem, że to historia, którą warto było poznać.
Schindler znał się na prowadzeniu fabryki i znał się na
ludziach. Potrafił oczarować tych, którzy byli mu potrzebni, a którymi tak
naprawdę gardził; potrafił dać z siebie naprawdę wiele, kiedy zrozumiał, że może
ochronić przed niepewnością jutra ludzi, których inni tak łatwo skazali na
śmierć. Oskar Schindler to człowiek, który miał serce po właściwej stronie,
ale jednocześnie nie był ideałem. Autor nie gloryfikuje jego postaci, nie
stawia go na piedestale – pokazuje jego siłę w zderzeniu z okrucieństwem lat
wojennych i to, jak jego działania doprowadziły do ocalenia wielu ludzkich
istnień, ale nie tworzy mitu, nie kreuje legendy.
Poza tym – co zrobiło na mnie szczególne wrażenie – australijski pisarz dobitnie pokazuje, że w
realiach obozowych często nie miało znaczenia co zrobił lub czego nie zrobił
więzień; nie było takiej listy zaleceń, których przestrzeganie dawałoby jakąkolwiek
gwarancje przeżycia. Mogło się bowiem okazać, że właśnie tego dnia Amon Göth znów
stanął na balkonie swojej willi, by upatrzyć sobie kolejną ofiarę. Była jednak lista Schindlera, w której wielu widziało nadzieję na przetrwanie.
Nie ma w tej książce wiele autora, w tym sensie, że Thomas
Keneally zdecydowanie pozostaje w cieniu. Stara się jak najdokładniej
opowiedzieć historię Oskara Schindlera, unikając przy tym ferowania wyroków i
wydawania osądów. Trzyma się faktów i świadectw różnych osób, a tam, gdzie
pojawia się jakaś wątpliwość co do przebiegu wydarzeń – wyraźnie to zaznacza. Osoby,
które się na przestrzeni tej książki pojawiają zajmują umysł tak bardzo, że w czasie
lektury wcale nie myślałam o tym, kto tę książkę napisał i dopiero po jej
zamknięciu nadszedł moment, by docenić, że autor podjął się tak trudnego tematu
z dużym wyczuciem i bez niepotrzebnego patosu. Przyznaję, że obawiałam się powieściowego
charakteru „Listy Schindlera”, ale mam poczucie, że przez większość stron
bliżej jej do biografii lub reportażu. Niełatwa książka, ale zdecydowanie warta
poświęconego na nią czasu.
Garść cytatów:
„Przeznaczenie, dowodził Hans, to nie jest sznurek bez
końca. To kawał gumy. Im mocniej ją naciągniesz, tym gwałtowniej szarpnie cię
do tyłu, do punktu wyjścia”. (s. 43)
„Ludzie chwytają się każdej szansy, nawet znikomej, nawet
takiej z zamkniętymi drzwiami, szybko przejeżdżającej wśród ślepych, niemych
ścian”. (s. 101)
„(…) było tak, jakby nikt tu nie wiedział, że znajduje się w
samy środku sieci dobywających się z milionów gardeł krzyków”. (s. 292)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
12 komentarze
To jest książka, na którą trzeba mieć ochotę i specjalny nastrój. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba na nią poświęcić kilka spokojnych chwil, to prawda. To nie jest pozycja do czytania mimochodem.
UsuńMocna ksiażka. I zamierzam ją w końcu przeczytać, ale jeszcze nie jestem gotowa. Taka tematyka zawsze mnie traumuje.
OdpowiedzUsuńTematyka szalenie trudna i wcale się nie dziwię, że wywołuje dużo emocji.
UsuńSłyszałam o niej jak i o filmie ale na ten moment nie mam ochoty na taką lekturę... MOże kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńNie namawiam, może kiedyś poczujesz, że to odpowiedni moment na taką lekturę.
UsuńTa książka znajduje się na mojej liście tych obowiązkowych do przeczytania.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, myślę, że ta historia zrobi na Tobie wrażenie.
UsuńTeż mam u siebie tę książkę, ale myślę, że jeszcze trochę sobie poczeka. Takie historie źle się czyta kiedy wiosna za oknem.
OdpowiedzUsuńKsiążka poczeka, grunt to sięgnąć po nią w odpowiednim dla siebie momencie.
UsuńPrzeczytam na pewno. Film oglądałem wiele lat temu i wypadło mi z pamięci, by przeczytać jego pierwowzór książkowy. Ale już dodałem na listę, bo warto takie historie znać.
OdpowiedzUsuńNa mnie za to czeka obejrzenie filmu, chociaż przyznaję, że trochę się obawiam zbytniego "wygładzenia" tej historii. Ale mam nadzieję, że się mylę i będzie co najmniej dobra. A na Tobie jakie zrobił wrażenie?
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)