Elizabeth Macneal – Fabryka lalek
11.03.2020
Elizabeth Macneal, Fabryka lalek [The Doll Factory], tłum. Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik, W.A.B., 2020, 400 stron.
Oderwałam się od rzeczywistości i przeniosłam do
XIX-wiecznego Londynu. Obserwowałam przygotowania do otwarcia Wielkiej Wystawy
i zmagania prerafaelitów z krytyką ich twórczości, ale przede wszystkim poznałam
barwną historię o miłości, obsesji i ambicji, których nie sposób okiełznać.
Iris pracuje w niewielkim sklepiku o szumnej nazwie Imperium
Lalek Pani Salter. Bliższym prawdy byłoby nazwanie go fabryką, gdzie pod czujnym
okiem właścicielki należy niemal bez wytchnienia realizować kolejne zamówienia.
W innej części Londynu Silas Reed sprzedaje różne osobliwości, ze szczególnym
naciskiem na spreparowane zwierzęta, przydające się na przykład malarzom takim
jak Louis Frost. A tenże artysta pracuje właśnie nad obrazem, który nie tylko
ma opowiadać konkretną historię, ale ma również szansę zostać wystawiony w Akademii
Królewskiej. Troje zupełnie różnych bohaterów, trzy zupełnie różne światy – a kiedy
się ze sobą zetkną nic już nie będzie takie samo. Dojdą do głosu uczucia, ale
też mroczne pragnienia…
„Fabryka lalek” skojarzyła mi się trochę z „Malarką ptaków”,
ale wbrew pozorom wcale nie ze względu na malowanie, a na preparowanie zwierząt.
Trudno byłoby jednak porównywać Silasa Reeda do Johna Goulda, bo ten pierwszy budzi
zdecydowanie większy niepokój. Traktuje niewątpliwie swoje zajęcie bardzo poważnie, precyzję
łącząc z pewną kreatywnością w wymyślaniu historii okazów, nad którymi akurat
pracuje. I pewnie wszystko nadal toczyłoby się swoim rytmem, gdyby nie przypadkowe
spotkanie z Iris, które robi na nim ogromne wrażenie. Dziewczyna dusi się w lalkowym imperium, a jedyne czego
pragnie to uczyć się malować. Pojawienie się takiej szansy wcale nie będzie
jednak łatwym wybawieniem, bo chociaż otworzy się przed nią zupełnie inna
codzienność, to jednocześnie nie wszyscy będą potrafili zrozumieć jej decyzję.
Elizabeth Macneal wykreowała niezwykle barwnych i
nietuzinkowych bohaterów, którzy wzbudzają sporo emocji. Każdy z nich w pewnym
sensie walczy z własnymi demonami, próbuje odnaleźć swoje miejsce, podążyć za
swoimi pragnieniami lub uporać się z różnymi ograniczeniami. Autorka umiejętnie
pokazuje wątpliwości i niepokoje, jakie nimi targają i obserwowanie tych wewnętrznych
zmagań jest jednym z głównych atutów tej powieści. Nie bez znaczenia jest też klimat
XIX-wiecznego Londynu, który przywołał mi na myśl „Spryciarza z Londynu” Terry’ego
Pratcheta – w obu przypadkach mamy do czynienia z miastem kontrastów – z jednej
strony pełnym rozmachu i bogactwa, a z drugiej przepełnionym brudem, biedą i
poczuciem beznadziei.
Czułam, jakbym przeniosła się w czasie dzięki tej historii,
a jednak ma ona pewien mankament, o którym nie mogę nie wspomnieć. „Fabryka
lalek” to powieść niestety dosyć przewidywalna – łatwo się domyślić, co się
wydarzy i zaskoczeń dostarczyła mi niewiele. Przy talencie Elizabeth Macneal do
kreowania ciekawych postaci i działającego na wyobraźnię klimatu Londynu
zabrakło mi pójścia o krok dalej w tworzeniu fabuły i wyboru mniej oczywistej
ścieżki. Tym razem potrafię jednak przymknąć nieco na to oko i to wcale nie
dlatego, że jest to debiutancka powieść autorki, ale ze względu na inne
elementy, które są dla mnie w takich książkach ważne, a które tworzyły historię barwną i niepokojącą zarazem.
Garść cytatów:
„Iris ma wrażenie, że jej dotychczasowa egzystencja była
szkicem sporządzonym węglem i dopiero teraz nabiera żywych barw olejnych”. (s.
141)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Książki wspomniane we wpisie
9 komentarze
Piękna okładka przyciągająca wzrok. Dodatkowo klimat XIX-wiecznego Londynu, który tak lubię w książkach :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam! :)
UsuńKlimatyczna książka. Mam nadzieję, że przewidywalność nie będzie mi za bardzo przeszkadzała w lekturze. 😊
OdpowiedzUsuńMi udało się nieco przymknąć na nią oko :)
UsuńMoże i przewidywalna ale pozwala przenieśc się w czasie i ma klimat a to mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńTo ważne atuty tej powieści :)
UsuńNIewątpliwie :)
UsuńMimo wspomnianych mankamentów myślę, że i tak książka kusi, szczególnie XIX-wieczny Londyn. Będę mieć na uwadze ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńXIX-wieczny Londyn zdecydowanie ma w sobie coś przyciągającego :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)