Arthur Conan Doyle – Powrót Sherlocka Holmesa
2.02.2020
Arthur Conan Doyle, Powrót Sherlocka Holmesa [Return of Sherlock Holmes], tłum. Ewa Łozińska-Małkiewicz, Algo, 2017, 432 strony.
Watson, poza tym, że towarzyszy Sherlockowi Holmesowi w
niektórych sprawach, to jeszcze opisuje te najciekawsze, by pokazać geniusz
detektywistyczny swojego przyjaciela. Ten traktuje owe zapiski z pewną
pobłażliwością, bo widzi w nich raczej zbyt sensacyjne przedstawienie tego, co
się działo, zamiast skupienia się tylko i wyłącznie na faktach, dowodach i
wydedukowanych wnioskach. Lubię obserwować relację tych dwojga – są
zdecydowanie wobec siebie lojalni i oddani, chociaż czasami na pewne rzeczy
mają nieco inne spojrzenie. Tym razem miałam okazję się z nimi spotkać przy
okazji zbioru opowiadań „Powrót Sherlocka Holmesa”, w którym znajdziemy
trzynaście różnych spraw.
Przyzwyczaiłam się już, że u Arthura Conana Doyle’a to Holmes
rozgrywa wszystkie karty i pierwszy poznaje odpowiedzi. Jest facetem, który nie
dzieli się domysłami, bo czeka na moment, kiedy wszystkie elementy układanki
będą do siebie idealnie pasowały. Nie zadowala się połowicznym sukcesem i
doskonale widać, że źle znosi, kiedy nie wszystko jest jasne i bezsporne. Na
końcu każdej historii dowiadujemy się jak doszedł do określonych wniosków, ale po
drodze zdradza niewiele – ot, jakieś hasło lub maleńkie zdanie, które nie jest łatwo
odpowiednio wykorzystać kiedy się nie jest Sherlockiem Holmesem. Stawiam się od
jakiegoś czasu raczej w pozycji obserwatora wydarzeń, chociaż nie ukrywam, że
jakieś scenariusze w myślach układam. Tym razem niektóre z nich nawet się
sprawdziły, chociaż mam wrażenie, że w tych mniej wymagających sprawach.
Z jednej strony taki zbiór opowiadań to okazja do
wielokrotnego poznawania metod głównego bohatera i przyglądania się jego działaniom
w różnych okolicznościach. Z drugiej jednak szybko mi te sprawy ulatują z pamięci
i żeby je sobie po jakimś czasie przypomnieć muszę zerknąć do książki i dać
sobie chwilę na poukładanie poszczególnych wątków. W czasie czytania świetnie
się jednak bawię i samo przebywanie w towarzystwie Holmesa i Watsona sprawia mi
dużą przyjemność. Mam zresztą poczucie, że to oni – bardziej nawet niż
kryminalne zagadki – przyciągają mnie do książek szkockiego pisarza.
Łatwo przychodzi mi przeniesienie się do XIX wieku i wczucie
w prowadzone przez londyńskiego detektywa sprawy. Nie wzbudzają one we mnie
wprawdzie szczególnego napięcia, ale za to dostarczają rozrywki i w połączeniu
z klimatem czasów, w jakich rozgrywają się wydarzenia, stanowią dla mnie miłą
przygodę. „Powrót Sherlocka Holmesa” był zajmującym zbiorem, ale nie ukrywam,
że cieszę się na spotkanie z powieściową odsłoną kolejnej historii o Sherlocku
Holmesie – „Pies Baskervillów” już na mnie czeka.
Garść cytatów:
„W naturze istnieją takie drzewa, Watsonie, które rosną do
pewnej wysokości, a potem naraz w obrzydliwy sposób się wykrzywiają. Często
można to dostrzec także u ludzi”. (s. 32)
8 komentarze
Mam tę książkę, ale nie wiedziałam, że to seria i teraz muszę zdobyć pierwszą część ;)
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy można te książki czytać niezależnie, ale akurat tutaj pierwsze opowiadanie związane jest z wydarzeniami z "Wspomnień Sherlocka Holmesa" ;)
UsuńWielbicielka Sherlocka Holmesa nie jestem, więc tym razem odpuszczam. 😊
OdpowiedzUsuńWiem, wiem i nie namawiam, Agnieszko :))
UsuńJa uważam, że wszystkie te sprawy Holmesa są napisane wg tego samego schematu, ale nie zmienia to faktu, że książki lubię :D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ale przebywanie w towarzystwie Holmesa i Watsona sprawia mi sporo przyjemności :)
UsuńYay! Sherlock! Zawsze i na zawsze w kazdej formie i postaci <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga www.czytelnika.pl
Też go bardzo lubię :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)