Harlan Coben – Bez śladu

13.01.2020


Harlan Coben, Bez śladu [Fade Away], tłum. Andrzej Grabowski, Albatros, 2018, 400 stron.
Myron Bolitar, tom 3.

Był już futbol w „Bez skrupułów”, był tenis w „Krótkiej piłce”, a w „Bez śladu” przyszedł czas na koszykówkę – dyscyplinę najbliższą Myronowi Bolitarowi, bo dziesięć lat wcześniej był o krok od kariery koszykarza. Przekreśliła ją paskudna kontuzja kolana i wydawało się, że nie ma już szans na powrót na boisko. Właściciel popularnego klubu proponuje mu jednak podpisanie kontraktu i bycie częścią drużyny. Ma w tym jednak konkretny interes, bo chce zyskać pomoc w odnalezieniu jednego ze swoich zawodników, który zniknął w niejasnych okolicznościach.

Trzeci tom serii o agencie sportowym Myronie Bolitarze i jego przyjacielu – Winie, to kolejna zagadka do rozwiązania. Główny bohater z jednej strony doskonale zdaje sobie sprawę, że jego kontrakt to tylko przykrywka, a z drugiej nie potrafi uwolnić się od emocji, jakie wywołuje w nim wyjście na boisko i bycie częścią tego, na co przed laty w jednej chwili stracił szansę.



Harlan Coben stawiając tym razem na taką, a nie inną dyscyplinę sportową i wokół niej kreując całą fabułę, daje możliwość lepszego poznania Myrona. Autor świetnie z tej możliwości korzysta, wplatając w główny wątek garść scen, dających odczuć jak bardzo utracone możliwości mimo wszystko gryzą Bolitara. Po dotkliwej kontuzji nie użalał się nad sobą – stanął na nogi, podjął studia prawnicze, założył firmę i dobrze sobie radzi jako agent sportowy, ale koszykówka zawsze zajmowała w jego sercu miejsce szczególne. Między innymi ze względu na to mocniejsze odkrycie emocjonalne głównego bohatera „Bez śladu” podobało mi się jakoś szczególnie.  

Nie brakuje też niczego zagadce, z którą muszą się zmierzyć Myron i Win. Chociaż oboje zawodowo zajmują się czymś zupełnie innym niż sprawy typowe dla policji czy detektywów, to świetnie się sprawdzają jako śledczy. Każdy ma jakieś kontakty, które bardzo się przydają, a odkrywanie kolejnych elementów układanki i łączenie ich ze sobą idzie im naprawdę sprawnie. Nie jest to typowy duet, jaki można spotkać w powieściach tego typu, ale to akurat dobrze. Coraz bardziej lubię spotkania z nimi i nie raz uśmiechałam się przy jakimś fragmencie, kiedy Myron zgrywał cwaniaka, a Win pokazywał, że lepiej nie postrzegać go jedynie jako wyniosłego ważniaka.




Podobnie jak w drugim tomie („Krótka piłka”), tak i tym razem odgadłam zakończenie kilka stron przed jego ujawnieniem. Oczywiście żałuję, że Cobenowi nie udało się trzymać mnie w niepewności aż do końca, ale nie czułam się jakoś mocno rozczarowana, bo przez większość powieści musiałam mierzyć się z przeróżnymi teoriami. Możliwości pojawia się całkiem sporo i każda w jakimś momencie wydaje się całkiem prawdopodobna.

Z każdą kolejną częścią serii przekonuję się, że połączenie ciekawej zagadki z przywiązaniem do bohaterów, których mogę jeszcze spotkać, bardzo mi w przypadku Cobena pasuje. Miło wspominam inne jego książki, ale dosyć szybko ulatują mi one z pamięci, a te związane z Myronem i Winem zostają mi w głowie jakoś dłużej. Sportowy świat niby mnie jakoś szczególnie nie pociąga, ale wcale nie nudzę, czytając o jego kulisach. „Bez śladu” zdecydowanie mnie nie zawiodło i już się nie mogę doczekać, żeby sprawdzić czy czwarty tom – „Błękitna krew” – będzie trzymał poziom.


  Garść cytatów:

Marzenia nie umierają. Już myślisz, że są martwe, a one tylko zapadły w sen zimowy jak wielki stary niedźwiedź. A gdy takie marzenie drzemie dłuższy czas, niedźwiedź budzi się głodny i zły”. (s. 26)


              
    

Zobacz również

14 komentarze

  1. Uwielbiam twórczość tego autora. Tej serii jeszcze nie czytałam, ale za to czekam na najnowsze wznowienie Jego książki O krok za daleko, które już do mnie podąża. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go bardzo lubię - to dla mnie gwarancja dobrej rozrywki :) "O krok za daleko" mam w najbliższych planach.

      Usuń
  2. Ta seria chodzi mi po głowie od dłuższego czasu. Robisz świetne, klimatyczne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, Wiolu :) I dziękuję bardzo za miłe słowa! ♥

      Usuń
  3. Ooo, to dla mnie, wciągnęłaby mnie pewnie fabuła i nikt by się do mnie nie dodzwonił przez dwa dni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W następnym miesiącu zamierzam w końcu zapoznać się z twórczością Cobena dzięki jego najnowszemu tytułowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to będziemy mogły porównać wrażenia, bo też już na mnie czeka :)

      Usuń
  5. Nadal nie przeczytałam żadnej książki tego autora. Może w tym roku uda mi się sięgnąć po jakąś powieść, która wyszła spod jego pióra. Ni wiem w sumie, dlaczego tak wyszło. Muszę się poprawić, by wyrobić sobie zdanie (chociaż powierzchowne) na jego temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tylu jest autorów, że trudno znać wszystkich :) Ale będziesz miałam z czego wybierać, bo Coben napisał sporo powieści. Polecam na przykład na początek "Nie mów nikomu".

      Usuń
  6. Wszyscy polecają Cobena, aż wstyd, że jeszcze nic jego nie czytałam :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden wstyd, trudno znać wszystkich autorów :)

      Usuń
  7. "Bez śladu" wspominam bardzo miło, choć wątek powrotu Myrona na boiska NBA wydał mi się nieco za bardzo naciągany. Z drugiej strony dało to możliwość lepszego poznania głównego bohatera, co i Tobie także przypadło do gustu. Też mam podobnie, że z książek Cobena te z Myronem i Winem pamiętam najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, że ten powrót w innych okolicznościach nie miałby racji bytu :) Ciekawa jestem kolejnych tomów serii - mam nadzieję, że w tym roku uda mi się kilka przeczytać.

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy