Eva García Sáenz de Urturi – Rytuały wody
28.10.2019
Eva García Sáenz de Urturi, Rytuały wody [Los ritos del agua], tłum. Katarzyna Okrasko, Muza, 2019
Trylogia Białego Miasta, tom 2.
[PS Jeśli macie w planach pierwszy tom, to w żadnym wypadku nie czytajcie najpierw drugiego, bo zepsujecie sobie lekturę, odkrywając najważniejsze dla fabuły kwestie]
Pamiętam jak duże miałam oczekiwania wobec „Ciszy białego miasta” – pierwszego tomu trylogii hiszpańskiej pisarki - tym bardziej, że początkowo
totalnie nie mogłam się od niego oderwać. Ostatecznie nie byłam do końca
usatysfakcjonowana, chociaż podobał mi się klimat miasta i kryminalna zagadka,
której zakończenie mnie zaskoczyło. W pewnym momencie zabrakło mi jednak
napięcia i przekonania wobec działań śledczych. Dlatego postanowiłam, że do drugiej
części – „Rytuałów wody” podejdę z większym dystansem i bez tak wysoko
ustawionej poprzeczki. I to było dobre rozwiązanie, bo nawet mimo tego, że domyśliłam
się kto za tym wszystkim stoi, to całość podobała mi się bardziej niż
pierwszy tom.
Mieszkańcy Vitorii zaczynają oddychać spokojniej po przerażeniu,
które im towarzyszyło, kiedy w mieście grasował seryjny morderca, ale ślady
jego działalności nadal są dosyć żywe. Inspektor Unai Lopez de Ayala po
postrzale w głowę cierpi na afazję – nie może mówić. Da się nad tym pracować,
ale dopiero nowa sprawa i życiowe zawirowania motywują go do działania.
Podkomisarz Alba spodziewa się dziecka, ale są sprawy, które mocno
przyćmiewają radość, jaka powinna temu towarzyszyć.
Dochodzi do nietypowego morderstwa – w górach zostaje
znaleziona martwa ciężarna kobieta. Powieszona za nogi, z głową w celtyckim
kotle – utopiona. Sprawa wygląda co najmniej dziwnie, a Unai szybko dowiaduje
się, że znał ofiarę. Wiele lat temu, po wydarzeniach na pewnym archeologicznym
obozie, obiecał sobie, że nigdy jej nie wybaczy tego, co się tam wydarzyło. Postanawia
jednak włączyć się do śledztwa, bo wiele wskazuje na to, że zabójca wszystko
dokładnie zainscenizował, a w takich przypadkach może się okazać, że to nie
ostatni jego pokaz.
Kolejny raz Eva García Sáenz de Urturi zaintrygowała mnie od
pierwszych stron, podsuwając ciekawą zagadkę kryminalną związaną tym razem w
szczególny sposób z kulturą celtycką. Z ciekawością
obserwowałam do czego to wszystko prowadzi. Mniej było elementów, które mi w
przypadku śledczych w „Ciszy białego miasta” zgrzytały, chociaż raz czy dwa
miałam wrażenie, że powinni podjąć pewne działania szybciej. Nieco rozciąga się
to śledztwo w czasie i chociaż trudno się spodziewać każdego dnia przełomu, to
nie ma co ukrywać, że momentami akcja zwalnia. Jest jednak pod tym względem i
tak lepiej niż poprzednio, bo mimo nawet kilkudniowych przeskoków odnosi się
wrażenie, że czasem mniej, czasem więcej, ale coś się dzieje i jest na czym
skupić myśli.
Nie brakuje możliwych podejrzanych, a poszczególne wątki są
na tyle rozbudowane, że spokojnie można sobie w głowie ułożyć co najmniej kilka
scenariuszy. Poza tym, że doceniam tak pokręcone kryminały, to lubię kiedy
przeszłość miesza się z teraźniejszością, a tajemnice sprzed lat dostają swoje
pięć minut. Żałuję wprawdzie, że tym razem autorce nie udało się mnie na
ostatnich stronach bardziej zaskoczyć, ale mimo to cieszę się, że w trakcie
czytania czułam większe zaangażowanie w tę historię niż przy pierwszym naszym
spotkaniu.
Trzeba przyznać, że Eva García Sáenz de Urturi interesująco
potrafi czerpać z różnych motywów – tym razem wykorzystując na przykład rytuał wody
– i sprawnie osadza swoje powieści w określonych miejscach. Nie brakuje jej też
umiejętności podsuwania różnych tropów i przeplatania wielu wątków, a dzięki
temu kryminalna zagadka staje się bardziej wciągająca. Nie dałam się wprawdzie
tym razem zaskoczyć, ale mimo to druga powieść przekonała mnie bardziej niż
pierwsza, bo silniej i dłużej mnie przy sobie trzymała. Czasami warto nieco ostudzić
swoje oczekiwania i po prostu liczyć na ciekawą lekturę. Teraz muszę tylko o
tym pamiętać, sięgając po trzeci tom, na który czekam już spokojniejsza o to,
czy mi się spodoba.
Garść cytatów:
„Jak ktoś, kto nie widzi, co ma przed nosem, może w ogóle
coś odkryć?” (s. 14)
„Często myślimy, że ci, którzy tworzą historię, nie starzeją
się, ani nie odchodzą, że zostaną z nami na zawsze (…)” (s. 18)
„Życie potrafiło być piękne, kiedy nie upierało się, żeby
być złośliwe”. (s. 395)
~~*~~
Za przedpremierowy egzemplarz dziękuję wydawnictwu Muza.
Premiera 30 października 2019 roku.
Trylogia Białego Miasta
6 komentarze
Mam jeszcze do nadrobienia pierwszy tom, ale na pewno przeczytam oba. 😊
OdpowiedzUsuńTo ciekawa seria, mimo że po pierwszym tomie czułam pewien niedosyt :)
UsuńJeszcze nie poznałam tej serii :)
OdpowiedzUsuńA masz ją w planach? :)
UsuńMam w planach oba tomy ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby Ci się podobały :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)