Zoje Stage – Zła krew
9.03.2019
Zoje Stage, Zła krew [Baby Teeth], tłum. Piotr Kaliński, Czarna Owca, 2019, 400 stron.
Siedmioletnia Hanna najbardziej chciałaby, żeby jej mama
zniknęła. Na zawsze. Wtedy miałaby swojego ukochanego tatusia tylko dla siebie.
On jest zresztą w swoją „małą wiewiórkę” totalnie zapatrzony, bo przy nim
dziewczynka zachowuje się jak najsłodsze dziecko świata. Przy Suzette córka demonstruje
natomiast zgoła inne oblicze i z czasem staje się to coraz bardziej
niebezpieczne…
„Zła krew” to jedna z tych książek, których czytanie powoduje
takie gryzące uczucie niepewności i niepokoju. Niespecjalnie to przyjemne, a
jednak bardzo pożądane w przypadku thrillerów i Zoje Stage potrafiła przez
sporą część swojej powieści taki efekt utrzymać. Żałuję, że pojawił się moment,
w którym nieco się to rozmyło i autorka nie wykorzystała w pełni tak
skrupulatnie budowanego napięcia, ale i tak uważam, że to naprawdę udana powieść
i już niecierpliwie czekam na kolejne.
Największym atutem książki jest niejednoznaczna kreacja
bohaterów – przynajmniej jeśli chodzi o Hannę i Suzette, bo akurat Alex to
potencjał moim zdaniem nie do końca wykorzystany. Zatapiałam się w myśli matki i
córki, zaglądałam do ich wspomnień, poznawałam ich pragnienia i co najmniej
kilka razy moje postrzeganie ich postępowania się zmieniało. Czy siedmioletnia dziewczynka,
która postanowiła sobie, że nie będzie mówiła (z czasem zrobi od tego pewien
wyjątek), naprawdę jest do szpiku kości zła i śmiertelnie niebezpieczna? Czy
Suzette faktycznie zrobiła wszystko, by być lepszą matką niż jej własna i
poświęciła się całym sercem Hannie? Czy rzeczywiście tak bardzo ją kocha? A
może w jednej i drugiej kryją się uczucia, których nie dostrzega się od razu i
trzeba czytać między wierszami, by lepiej je zrozumieć? Zoje Stage zostawia
czytelnikowi pole do oceny i zdecydowanie jej nie narzuca, ale daje podstawy,
by to, co wydaje się oczywiste, nieco się chwiało w posadach.
„Zła krew” przyciągała mnie do siebie, a jednocześnie trochę
się obawiałam co znajdę na kolejnych stronach. Na początku razem z Suzette
miałam poczucie bycia w sytuacji bez wyjścia, bo jak przekonać męża, że córka
nie jest taka, jaką on widzi? Przecież jego słodka Hanna nie mogłaby z
premedytacją zrobić komuś krzywdy, prawda? To wrażenie trafienia na mur niezrozumienia
budziło we mnie niepokój i przez dłuższy czas podkręcało atmosferę. Mam jednak wrażenie,
że autorka mogła ten wątek jeszcze mocniej pociągnąć i że nie wykorzystała go w
stu procentach. Podobne odczucia mam w przypadku zakończenia – okazało się niezłe,
a ostatnie strony dobrze wpisały się w kreację Hanny, ale w stosunku do tego,
jakie napięcie udało się pisarce zbudować wcześniej, nie miało w sobie czegoś,
co by mną naprawdę mocno wstrząsnęło.
Zoje Stage postawiła sobie wysoko poprzeczkę, tworząc
historię i bohaterów, którzy wzbudzili we mnie sporo emocji i napięcia. Doskonale
widać, że przemyślała poszczególne elementy i „Zła krew” w dużej mierze jest
takim thrillerem psychologicznym, jakie szczególnie lubię. Niejednoznacznym,
niepokojącym, dającym do myślenia. I tylko ta niewykorzystana kreacja Alexa i trochę
odstająca poziomem końcowa część książki nieco mój zapał studzą. Nie mam jednak
wątpliwości, że to i tak było bardzo dobre – i mam nadzieję, że nie ostatnie –
spotkanie z autorką.
Garść cytatów:
„Trudno było darzyć bezgraniczną miłością kogoś, kto jej nie
odwzajemniał. Nikt nie dałby rady robić tego bez końca”. (s. 231)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
25 komentarze
Widzę, że mocny thriller, też takie lubię, więc zapewne przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy dreszcz mnie na początku przeszedł ;)
UsuńDobrze, że pojawiły się emocje. Jak najbardziej jestem na tak.
OdpowiedzUsuńCieszę się, Wiolu. To wart uwagi thriller :)
UsuńW pierwszym odruchu pomyślałam, że to nie dla mnie, ale jak zaczęłam czytać to przekonałam się, że może jednak warto y po nią sięgnąć. Póki co wciągam na półkę "Chcę przeczytać" na LC.
OdpowiedzUsuńNatalio, mam nadzieję, że wpadnie Ci w łapki :)
UsuńKsiążka już na mnie czeka i nie mogę doczekać się momentu, kiedy będę mogła przystąpić do jej lektury. 😊
OdpowiedzUsuńO, w takim razie czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńZdecydowanie w moim guście:)
OdpowiedzUsuńGosiu, też tak myślę :)
UsuńBardzo ciekawi mnie ta powieść. Trudno udowodnić dziecku, że z premedytacją postępuje źle, że celowo krzywdzi ludzi. A tym bardziej, jeśli ma się emocjonalny stosunek do takiego dziecka jak główna bohaterka. Czuję, że będę zadowolona z lektury, nawet jeśli autorka nie do końca wykorzystała swoje możliwości :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, główna bohaterka sama ma sporo wątpliwości co do zachowania Hanny - przecież to jej córka i działania dziewczynki mocno wyprowadzają ją z równowagi.
UsuńMyślę, że ta książka może Ci się spodobać, Dominiko :)
Właśnie, jak matka może podejść do myśli, że jej ukochane dziecko jest.. złe? Widzę duże pole do popisu dla autorki i też sądzę, że powieść może mi się podobać :)
UsuńTrzymam więc kciuki, żeby wpadła Ci w ręce :)
UsuńZnów wygrzebałaś coś ciekawego, co jest totalnie w moich klimatach. :)
OdpowiedzUsuńAniu, myślę, że by Ci się spodobała :)
UsuńTylko czas pokaże czy ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTa książka jest zdecydowanie dla mnie. Z chęcią zapisuję na listę. ;)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
Usuńo rany, ale klimat... chyba nie mogłabym czytać tej książki tuż przed snem...
OdpowiedzUsuńParę razy dreszcz po plecach mi przeszedł... :)
UsuńPrzeczytam, bardzo chętnie! Twoja recenzja brzmi bardzo przekonująco :)
OdpowiedzUsuńZ e-BOOKIEM POD RĘKĘ
Justyno, cieszę się :)
UsuńFaktycznie, takie uczucie niepokoju jest niespecjalnie przyjemne, a jednak wskazane podczas lektury thrillerów;) Szkoda mi tutaj trochę zakończenia, skoro można było "wycisnąć" z niego dużo więcej. I jakoś nie lubię czytać o dziwnych i niebezpiecznych dzieciach...;)
OdpowiedzUsuńTaka bohaterka jak Hanna potrafi wywołać dreszcz :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)