Maja Wolny – Powrót z Północy
5.12.2018
Maja Wolny, Powrót z Północy, Czarna Owca, 2018, 336 stron.
„Powrót z Północy” ma w sobie garść tego, co ujęło mnie w
innej książce Mai Wolny („Księgobójca”) – ciekawy klimat, bohaterów dręczonych
przez demony przeszłości i styl pisania, który do mnie trafia. Mimo to, tym
razem zdecydowanie dłużej trwało zanim poczułam, że historia pozostawi we mnie
jakiś ślad. Być może po prostu opowieść o nietuzinkowym księgarzu mocniej
działała na moją wyobraźnię niż wydarzenia na Syberii, ale tak czy inaczej doceniam
to literackie spotkanie z polską pisarką i jestem pewna, że na kolejne też się
skuszę.
Są takie podróże, które wiele zmieniają, a krajobraz za
oknami okazuje się w tym wszystkim jedynie elementem większej całości. Pociąg Kolei
Transsyberyjskiej zbliża do siebie kilkoro pasażerów – być może dlatego, że
każdy z nich z czymś się zmaga, a może po prostu towarzystwo drugiego człowieka
okazuje się czasami dobrym pretekstem, by nie myśleć o tym, co tak silnie
uwiera w środku. Poza tym kiedy trasa zdaje się odbiegać
od tej, którą powinni się poruszać, a wagony jakoś szybko się wyludniają,
łatwiej jest dzielić niepokój na kilka osób.
Jest też inny czas niż współczesność – okres przed pierwszą
wojną światową - i zupełnie inni bohaterowie, którzy na Syberii mają zacząć ważny
etap życia. Dla Michała to okazja do udowodnienia swoich inżynierskich umiejętności
przy budowie wielkiego mostu, możliwość zarobienia potrzebnych pieniędzy na
rozliczenie z przeszłością i szansa na bycie bliżej obydwu kobiet, które darzy
uczuciem – żony i kochanki. To także spore ryzyko – po kilkoma względami – ale okazja
kusi zbyt mocno.
To dwie przestrzenie czasowe nie są jedynymi, jakie
pojawiają się w książce, ale to wokół nich toczą się najważniejsze wydarzenia.
Sporo stron minie zanim poszczególne elementy tej historii zaczną się silniej
zazębiać i może to sprawiło, że przez dłuższy czas trochę dryfowałam przez
kolejne rozdziały, niepewna, w którym kierunku poprowadzi mnie autorka. Mniej
się przez to czułam zaangażowana w wydarzenia i momentami trochę wątpiłam w cel
tej podróży. Trzymał mnie jednak przy tej powieści niepokojący klimat, w przemyślany sposób utkane zdania i z czasem trzymali także bohaterowie, bo lepiej poznawałam to,
co każdego z nich zżera od środka.
„Powrót z Północy” nie jest książką, która mknie z zawrotną
prędkością i ma od początku ściśle określony kierunek. Trzeba umieć znaleźć sobie
w niej odpowiednie miejsce, uważnie obserwować i albo poddać się jej klimatowi,
albo nie. Mi zajęło to nieco czasu i miewałam chwile zwątpienia, ale ostatecznie
wgryzłam się w nią na tyle, by poczuć się jej częścią i by coś po
lekturze po sobie zostawiła.
Garść cytatów:
„Żelazna siła rozpruwa noc, toczy się po nasypie ludzkich
kości, na zakrętach wyrzuca z siebie kolejnych nieszczęśników”. (s. 32)
„A pociąg po prostu ma swój tykający rytm. Trzymamy się go
kurczowo, jakby był naszą gwarancją przeżycia, a przecież to właśnie ten sam
zegar, który odmierza ostatnie godziny”. (s. 32/33)
„Gdyby na oceanie szaleństwa były jakieś wyspy, można by
było tam dopłynąć i złapać oddech”. (s. 245)
„Tak właśnie jest z nieszczęściem – jego prawdziwy ciężar
poznajemy dopiero po fakcie”. (s. 325)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Maja Wolny - inne książki na K-czyta:
13 komentarze
Chyba obecnie nie mam ochoty na taką lekturę. Nie wiem, czy poddałabym się jej klimatowi.
OdpowiedzUsuńWiolu, nic na siłę :)
UsuńJuż mi się podoba :) Kolejna książka, którą chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńŻeby jeszcze tak doba się rozciągała, prawda? :)
Usuńoj prawda :)
UsuńPodarowałam tę książkę mojemu przyszłemu szwagrowi na urodziny. Mam nadzieję, że będzie mu się podobała. 😊
OdpowiedzUsuńA w jakich zazwyczaj się zaczytuje, Agnieszko? :)
Usuńwychodzi na to, że trzeba mieć na nią nastrój ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) I przede wszystkim lubić takie książki :)
UsuńOstatnio jakoś ciężko wciągnąć mi się w lekturę... dlatego mam wrażenie, że lektura tej powieści nie skończyłaby się teraz dla mnie zbyt dobrze;) Chyba (przynajmniej chwilowo) potrzebuję czegoś, co naprawdę przyciąga od pierwszych stron. I czegoś o dosyć lekkiej tematyce. Czyli nie tej książki;)
OdpowiedzUsuńTutaj faktycznie trzeba mieć spokojne kilka chwil i natchnienie na taką lekturę :)
UsuńMoże warto poświęcić jej chwilkę?!
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)