Anders de la Motte – Jesienna zbrodnia

30.12.2018

Anders de la Motte, Jesienna zbrodnia [Höstdåd], tłum. Iwona Jędrzejewska, Czarna Owca, 2018, s. 480.

Według oficjalnej wersji to był wypadek. Simon Vidje z roztrzaskaną głową został wyciągnięty z wody. Czy kamieniołom, gdzie biwakował z kilkorgiem przyjaciół, był jednak miejscem zbrodni? Minęło dwadzieścia siedem lat, sprawa dawno zostało zamknięta, ale niektórzy nadal zastanawiają się, co tak naprawdę się wtedy stało. Inni najchętniej nie wracaliby nawet myślami do tamtych wydarzeń i zrobią wiele, aby tajemnice nie wyszły na jaw. Gdy do miasteczka przyjedzie Anna Vesper, która ma zostać szefową policji, przeszłość upomni się o swoje…

Anders de la Motte to pisarz, po którym nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie czytałam wcześniej żadnej jego powieści, a „Jesienną zbrodnię” wybrałam, bo zaintrygowała mnie fabuła. I przyznaję, że teraz, gdy jestem już po lekturze, czuję się usatysfakcjonowana tym pierwszym spotkaniem ze szwedzkim autorem. Dałam się dosyć szybko wciągnąć w kolejne wydarzenia, z ciekawością obserwowałam rozwój sytuacji, tworzyłam własne scenariusze i nawet pewien element mnie na końcu zaskoczył, chociaż myślałam, że już wszystko jest jasne i zgodne z tym, jak sobie to wcześniej poukładałam. Nie była to może książka, od której nie sposób się oderwać, a po ostatniej stronie jest się w totalnym szoku, ale zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie.


Główna bohaterka usilnie próbuje odbudować nadszarpnięte relacje z nastoletnią córką, a z tyłu głowy ciągle krąży jej myśl, że wyjazd ze Sztokholmu był raczej ucieczką. Wisi nad nią sprawa śmierci byłego męża, a to, że w myślach co jakiś czas go słyszy, niespecjalnie jej pomaga (a może wręcz przeciwnie?). Anna z jednej strony jest silną babką i poważnie traktuje swoje nowe zawodowe obowiązki, ale z drugiej strony w stresujących sytuacjach zaczyna się jąkać i momentami traci pewność siebie. Jest tym trudniej, że nie wie, komu może ufać w nowym otoczeniu, bo sporo ludzi ma mniejszy lub większy związek z wydarzeniami sprzed lat. Anders de la Motte stara się kreować postaci niejednoznaczne i dosyć sprawnie mu to wychodzi, bo stajemy się czujni nawet wobec tych, którzy wzbudzają sympatię. Nie ma może w tej powieści bohaterów, którzy będą tkwili mi w głowie dłużej, ale w czasie lektury ciekawie było obserwować ich działania i zachowanie.

To, co w „Jesiennej zbrodni” szczególnie mi się podobało, to taka podskórna chęć rozgryzienia wszystkich wątków, rozszyfrowania wskazówek i wychwycenia fałszywych tropów. Szwedzki autor obudził moją duszę detektywa i to, w połączeniu z ciekawą zagadką, a także klimatycznym otoczeniem Skanii mnie przekonało. Niektórymi wątkami można by było pokierować nieco inaczej i pewnie wolałabym się dać zaskoczyć jeszcze mocniej, ale w gruncie rzeczy czuję się po lekturze tej książki zwyczajnie zadowolona.


  Garść cytatów:

Czasami trzeba zrobić to, co się uważa za właściwe”. (s. 143)

Najbardziej kłócimy się z tymi, których najbardziej kochamy”. (s. 440)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Cykl: Kwartet sezonowy
Koniec lata | Jesienna zbrodnia

PS Te jesienne grafiki na zdjęciach to dzieło Małgosi z Depth of souls.

Zobacz również

8 komentarze

  1. Lubię szwedzkie klimaty kryminalne, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam w ogóle tego szwedzkiego autora, ale skoro Ty się nie zawiodłaś to nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było mi nigdy dane przeczytać niczego ze szwedzkiej literatury, dlatego chętnie rozsmakuj się w tym klimacie. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię skandynawski klimat w powieściach, więc polecam :)

      Usuń
  4. Ciekawa jestem zagadki, którą skrywa ta powieść. Sceneria też z pewnością dodaje klimatu tej opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, scenerię autor bardzo zgrabnie przedstawił - miałam wrażenie, że jestem w miejscach, które opisuje :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy